Gaz
Kreml potęguje energetyczną presję na Zachód i grozi odwetem
Kreml oskarżył Zachód o wywołanie najgorszego w historii Europy kryzysu gazowego. Ostrzegł również kraje G7, że Moskwa weźmie odwet za działania związane z przygotowywanym limitem cenowym na rosyjską ropę - podaje Reuters.
Od bardzo wielu lat, a szczególnie po napaści na Ukrainę, Rosja wykorzystuje surowce energetyczne jako źródło nacisku politycznego. Narracja Putina jest konsekwentnie budowana wokół twierdzenia, że to Zachód wywołał wojnę gospodarczą, ponieważ nałożył na Rosję bardzo surowe sankcje ekonomiczne. Aż chciałoby się rzec: złodziej krzyczy: „łapać złodzieja!”.
Najświeższym przykładem tego, jak Moskwa buja europejskim rynkiem gazu jest niedawna decyzja o tym, że pomimo wcześniejszych zapowiedzi gazociąg Nord Stream 1 pozostanie nieczynny. Celem jest tutaj oczywiście wymuszenie ustępstw (np. ws. Ukrainy czy Nord Stream 2 i wywołanie paniki, podbijającej ceny „błękitnego paliwa”.
Czytaj też
„Problemy z dostawami gazu powstały z powodu sankcji nałożonych na nasz kraj przez państwa zachodnie, w tym Niemcy i Wielką Brytanię (…) Widzimy nieustanne próby zrzucania odpowiedzialności i winy na nas. Kategorycznie to odrzucamy” - powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, cytowany przez Reutersa.
Rzecznik rosyjskiego dyktatora liczy, że wzrost cen energii w Europie doprowadzi wiele gospodarek do recesji, zwiększając społeczną presję na rządy, aby pomimo zbrodni na Ukrainie jednak dogadać się z Putinem.
„Oczywistym jest, że Europa staje się coraz gorszym miejscem dla ludzi, przedsiębiorców oraz firm, aby żyć i pracować. Zarabia się mniej pieniędzy, standard życia spada” - mówił Pieskow, wylewając krokodyle łzy. Dodał również, że to oczywiste, iż „zwykli obywatele będą mieli coraz więcej pytań dotyczących przywództwa w swoich krajach”.