Gaz
Gazprom zanotował drastyczny spadek zysków z eksportu
Rosyjskie media alarmują, że zyski czerpane z eksportu przez ich „narodowy skarb” spadły w styczniu o 40%. Mowa oczywiście o Gazpromie, który coraz boleśniej odczuwa skutki obecnej sytuacji na rynkach energetycznych.
Ceny gazu w ramach tzw. dostaw spotowych spadły tak istotnie, że sprzedaż rosyjskiego surowca do UE miała stać się dla Gazpromu wręcz nieopłacalna. I choć dla spółki korzystniejsze mogłoby być sprzedawanie większej ilości gazu na rynku wewnętrznym (zakładając oczywiście, że mógłby wchłonąć takie wolumeny), to nadal handluje z klientami europejskimi, aby nie stracić rynków.
Według agencji Interfax w obwodach smoleńskim i leningradzkim tysiąc metrów gazu kosztuje 59 dolarów. Jeżeli do tego doliczymy daniny publiczne, to jego cena w Europie powinna wynieść ok. 84-85 dolarów. Kłopot polega jednak na tym, że na Starym Kontynencie ceny sięgają obecnie nawet 70-80 dolarów - podaje agencja. W związku z tym Gazprom był zmuszony zredukować prognozowaną średnią cenę dostaw na rynki zagraniczne.
Tylko w styczniu przychody Gazpromu z eksportu spadły o 40%, co oznacza, że firma straciła ok. 2 mld dolarów. Rosyjskie media alarmują również, że wpływy do budżetu państwa z tytułu ceł, spadły przez to o 600 mln dolarów.
W tym kontekście warto przypomnieć, że europejscy obiorcy wtłoczyli do swoich magazynów więcej surowca, niż zwykle, ponieważ obawiali się, że Rosja po raz kolejny wykorzysta gaz jako narzędzie polityki i zakręci kurek Ukrainie, aby zmusić ją do ustępstw. Stopień zapełnienia wyniósł pod koniec roku 2019 - 98%, czyli 12% więcej, niż w 2018.
Na powyższe nakłada się niepewność związana z gospodarczymi skutkami pandemii, która może w istotnym stopniu ograniczyć popyt na energię - uderzając tym samym w plany eksportowe rosyjskiego monopolisty.