Reklama

Gaz

Czaputowicz w wywiadzie dla Kommiersanta: LNG jest droższe od gazu z Rosji [KOMENTARZ]

Fot.: Kiril Konstantinov; commons.wikimedia.org
Fot.: Kiril Konstantinov; commons.wikimedia.org

Minister Spraw Zagranicznych w wywiadzie dla rosyjskiego Kommiersanta na pytanie dotyczące ceny LNG potwierdził, że jest on droższy od rosyjskiego gazu, a Polska „kieruje się nie tylko ceną”.

W pierwszym wywiadzie ministra Jacka Czaputowicza dla rosyjskich mediów polski dyplomata odpowiedział na szereg pytań dotyczących relacji polsko-rosyjskich. Jedną z nich była kwestia polskiego programu dywersyfikacji dostaw gazu. Na pytanie dziennikarza:

„Jako alternatywę dla rosyjskiego gazu polska strona nie raz podawała LNG. Nie deprymuje Pana, że jest on droższy”?

Minister Czaputowicz odpowiedział:

„Tak, ale kierujemy się nie tylko ceną. Po pierwsze chcemy, żeby rynek gazu był bardziej konkurencyjny, a relacje na nim budowane były na zasadach popytu i podaży. Po drugie budujemy magazyny dla LNG w celu zabezpieczenia dostaw. Wreszcie, Rosja jako dostawca gazu jest partnerem, który może wykorzystać gaz dla (stosowania – red.) nacisków i szantażu, a dla nas jest to bardzo ważny czynnik bezpieczeństwa energetycznego. Dlatego jesteśmy zmuszeni szukać sposobów dywersyfikacji tak poprzez zakupy LNG, jak i budowę Baltic Pipe, który przysłuży się całej gospodarce europejskiej”.

Szef polskiej dyplomacji w trakcie wywiadu zaakcentował również sprzeciw Polski wobec budowy Nord Stream 2.

Jest to już druga kontrowersyjna wypowiedź ministra Czaputowicza na przestrzeni ostatnich kilku dni. Dużo emocji wzbudził artykuł Witolda Jurasza opublikowany na łamach portalu Onet, w którym relacjonuje on piątkową debatę organizowaną przez Fundację Batorego, w której brał udział Czaputowicz. Miał on wówczas potwierdzić, że nie jest wykluczone, że Polska będzie kupowała gaz od Niemiec, który de facto byłby rosyjskim gazem dostarczonym za pomocą Nord Stream 2. MSZ zdementował jednak tę informację uznając ją za zmanipulowaną

Wypowiedź ministra Czaputowicza dla rosyjskiej gazety jest niejednoznaczna. Z jednej strony twierdząco odpowiada on na pytanie rosyjskiego dziennikarza, potwierdzając, że sprowadzane do Polski LNG jest droższe od gazu kupowanego z Polski. Jest to sprzeczne z informacjami podawanymi przez PGNiG, który podkreśla, że ceny LNG pozyskiwanego na rynku spot pozostają atrakcyjne w porównaniu do gazu z Rosji.

Z drugiej jednak strony zaznacza on, że istotne jest dla Polski kierowanie się zasadami rynkowymi, przy czym podkreśla konieczność dywersyfikacji dostaw dla uodpornienia się na rosyjski szantaż gazowy.

Co autor miał na myśli?

Podstawowy problem z wypowiedzią ministra Czaputowicza polega na tym, że w zasadzie nie wiadomo co autor miał na myśli i każdy może dopisać sobie dowolną interpretację.

Po pierwsze, dyplomata niepotrzebnie użył kategorycznego stwierdzenia dotyczącego ceny LNG. W odpowiedzi na zadane przez rosyjskiego dziennikarza pytanie można było bardzo łatwo wykonać unik i przerzucić ciężar rozmowy na wykorzystywanie gazu przez Rosję do celów politycznych oraz koniecznej w związku z tym dywersyfikacji. Oczywiście przy założeniu, że jest tak jak minister powiedział i LNG jest rzeczywiście niekonkurencyjne w stosunku do rosyjskiego surowca. W przeciwnym wypadku wystarczyło zaprzeczyć.

Problematyczne jest również stwierdzenie o zasadach popytu i podaży. Nie wiadomo bowiem, czy minister miał na myśli, że rynek gazu w Polsce dopiero trzeba zbudować, żeby był konkurencyjny i jak to miałoby wyglądać, skoro zdaniem ministra i tak LNG jest droższe od rosyjskiego gazu, a więc – w warunkach rynkowych powinno przegrać z kretesem.

Można zatem uznać, że minister miał na myśli konieczność dywersyfikacji dostaw gazu, w celu uniknięcia szantażu rosyjskiego, a więc upolitycznienia towaru, jakim jest gaz. I ten towar, powinien podlegać zasadom rynkowym, co jest sprzeczne z obecnie prowadzoną przez Rosję „geopolityką rurociągów”.

Trzeba się jednak wykazać dużą dozą dobrej woli, aby zdekodować tę wypowiedź ministra Czaputowicza, dochodząc do logicznych wniosków. To jest właśnie jej podstawowy problem. W dyplomacji niejednoznaczność jest mile widziana, ale tylko wtedy, kiedy utrudnia ona manipulowanie wypowiedzią lub jej wykorzystanie przez strony nam nieprzychylne. Niestety w przypadku tej wypowiedzi jest wręcz odwrotnie.

Reklama
Reklama

Komentarze