Reklama

Gaz

Budowa, której nie ma. Czy Rosjanie wznowili prace nad Nord Stream 2? [ANALIZA]

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Według zapowiedzi Rosjan prace nad gazociągiem Nord Stream 2 powinny zostać wznowione 5 grudnia. Ale nic nie wskazuje na to, by tak się stało - dziennikarze z różnych państw nie mogą ustalić statusu tego projektu, a spółka będąca operatorem połączenia odmawia komentarza w tej sprawie.

Budowa gazociągu Nord Stream 2 stoi już od roku. Dwanaście miesięcy temu szwajcarska spółka Allseas, która kładła rury tego połączenia, porzuciła projekt w obawie przed amerykańskimi sankcjami. Od tego czasu Rosjanie – będący głównym graczem w tym przedsięwzięciu – sygnalizują, że dokończą brakujące 160 kilometrów gazociągu własnymi siłami.

Kontrowersyjnym projektem mają zająć się dwa rosyjskie statki – Akademik Czerski oraz barka Fortuna. Ta druga jednostka zmieniła nawet ostatnio właściciela – od niedawna barka należy do spółki UTG, mikroprzedsiębiorstwa, które zatrudnia na stałe jedynie dwie osoby.

Doniesienia medialne, które pojawiły się w ciągu ostatnich dni potwierdziły, że to właśnie wspomniane wyżej jednostki mają odpowiadać za wznowienie prac nad Nord Stream 2. Wynikało to przede wszystkim z ostrzeżeń niemieckiej Federalnej Agencji Morskiej i Hydrograficznej, która miała opublikować komunikaty przestrzegające przed układaniem rur na wodach Republiki Federalnej. Prace miały trwać od 5 do 31 grudnia. Na tym jednak komunikaty Agencji się skończyły.

Ten niespełna czterotygodniowy okres nie jest wystarczający, by ukończyć prace nad brakującą częścią gazociągu (na to potrzeba kilku miesięcy), ale byłby dla Nord Stream 2 istotnym impulsem wizerunkowym i politycznym, bez względu na fakt, że w tym czasie udałoby się ułożyć zapewne tylko kilkadziesiąt kilometrów rur (dotyczy to części leżącej na wodach niemieckich – odcinek położony w duńskiej strefie ekonomicznej będzie jeszcze trudniejszy ze względu na głębokość). Możliwości sprzętu, który ma posłużyć do dokończenia konstrukcji są bowiem dalekie od ideału, a sam proces będzie dla Akademika Czerskiego i Fortuny trudnym sprawdzianem. Jednakże – pomimo starań różnych mediów – nie udało się na razie ustalić, czy budowa podbałtyckiego połączenia ruszyła.

image

 

Dziennik Frankfurter Allgemeine Zeintung pisał w sobotę wprost, że nie jest jasne czy jakiekolwiek prace trwają obecnie przy gazociągu. FAZ wskazuje, że spółka Nord Stream 2 AG odmówiła komentarza w tej sprawie. Z kolei z pozycji statków dostępnej za pośrednictwem portalu Marine Traffic wynika, że Akademik Czerski jest poza miejscem budowy gazociągu. Prace może jednak wykonywać Fortuna.

Zagadką jest też kwestia ubezpieczenia statków mogących budować gazociąg. Firmy świadczące takie usługi są bowiem narażone na nowe amerykańskie sankcje, które znajdą się w amerykańskiej ustawie o wydatkach obronnych (NDAA). We wrześniu zrzeszenie IGP&I, do którego należą najwięksi ubezpieczyciele branży morskiej wydało ostrzeżenie dla swoich członków, w którym przestrzegano przed świadczeniem usług dla projektu Nord Stream 2.

Sprawę ubezpieczenia dla statków próbował wyjaśnić niemiecki dziennikarz Julian Röpcke. Napisał on w tej sprawie do federalnego Ministerstwa Infrastruktury, które odesłało go do Ministerstwa Gospodarki. Ten resort skierował go do Federalnej Agencji Morskiej i Hydrograficznej, która następnie uznała, że właściwa jest tu lokalna władza w Stralsundzie. Dociekania Röpckego zakończyły się w ministerstwie energii landu Meklemburgia-Pomorze Przednie, które stwierdziło, że nie udzieli mu takich informacji. Dziennikarz opisał swoje perypetie na Twitterze.

W sprawie ewentualnego podjęcia prac przy gazociągu jest zatem więcej pytań niż odpowiedzi. Obecnie możliwy jest wyłącznie scenariusz, w którym prace takie prowadzi Fortuna – statek jest bowiem w pobliżu brakującego odcinka, a manewry własnościowe wokół niego mogą być działaniami zmierzającymi od zminimalizowania szkód wyrządzonych przez potencjalne sankcje. Jednak według najnowszych danych dotyczących pozycji tej jednostki, barka stoi w miejscu na kotwicy. Jej położenie nie zmieniło się od ostatnich 24 godzin.

Przy okazji dyskusji na temat wznowienia budowy gazociągu pojawiły się pytania odnośnie stosowania amerykańskich sankcji. Jak donosi niemieckie radio NDR, choć USA zastrzegają, że restrykcje wobec rządów czy organów publicznych są wykluczone, to jednak nie wiadomo, jak wobec tego Amerykanie podejdą do portu Mukran, gdzie dostarczane są rury dla Nord Stream 2. Port działa bowiem jako spółka gminy Saßnitz i landu Meklemburgia-Pomorze Przednie.

Zagęszczenie atmosfery wokół gazociągu przyczyniło się też do wzrostu temperatury w relacjach Waszyngton-Berlin-Moskwa. Ambasada USA w Niemczech wezwała w weekend RFN oraz Unię Europejską do nałożenia moratorium na budowę gazociągu. Wywołało to odpowiedź ministra spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maasa, który w rozmowie z gazetą Der Spiegel stwierdził, iż „My, Europejczycy, jesteśmy przeciwko sankcjom eksterytorialnym”. Z kolei rzeczniczka rosyjskiego MSZ zarzuciła Amerykanom hipokryzję oraz „polityczną agresję”.

Reklama
Reklama

Komentarze