Reklama

Turcja stoi na drodze unijnych planów w sprawie gazu z Rosji

Fot. turkstream.info
Fot. turkstream.info

Bruksela zapowiedziała uniezależnienie się od energii pochodzącej z Rosji, jednak na drodze do zrealizowania tych planów stoi Turcja i gazociąg TurkStream, który dostarcza do Europy gaz, w dużej mierze rosyjskiego pochodzenia.

Do końca 2027 r. UE chce zakończyć wszelkie formy importu energii z Rosji w związku z trwającą wojną na Ukrainie i dążeniami do uniezależnienia energetycznego kontynentu. O tej potrzebie mówi się od początku konfliktu na pełną skalę, jednak jak dotąd Unia nie poradziła sobie z rosyjskimi uwikłaniami.

Marzenia o zerowym imporcie

Zgodnie z planem, UE chce całkowitego wyzerowania importu rosyjskiego gazu do krajów bloku, w tym do zakazu zawierania nowych kontraktów na dostawy z Gazpromem. Kwestia może być trudna z prawnego punktu widzenia, ponieważ za wycofanie się z umów grożą wysokie kary, jednak to nie jedyny problem, jaki może martwić unijnych decydentów.

YouTube cover video

Węgry i Słowacja pozostają w mocnej opozycji wobec planów uniezależniania się od rosyjskiego importu paliw kopalnych. Jednym z argumentów tych dwóch krajów jest wzrost kosztów w wyniku dywersyfikacji importu, co miałoby w ostateczności zaszkodzić na wiele sposobów konkurencyjności krajów unijnych.

Jednak to nie wszystkie wyzwania czyhające na drodze do realizacji unijnych planów. Turcja, poprzez gazociąg TurkStream, dostarczający do Europy m.in. rosyjski gaz, przemienia się w olbrzymi hub gazowy. I nie zamierza rezygnować ze swoich ambicji.

Reklama

Gazprom i TurkStream w Europie

TurkStream przebiega pod Morzem Czarnym, trafiając do Turcji, a bierze swój początek w rosyjskim Krasnodarze. Następnie zmierza w stronę Europy Wschodniej. Zdaniem analityka Martina Vladimirowa z ośrodka analitycznego Center for the Study of Democracy, samo istnienie tego gazociągu może przedłużyć unijne uzależnienie od rosyjskiego gazu, bez względu na chęci zmiany wyrażone przez Brukselę.

A efekty działalności TurkStream są widoczne od kilku lat. Gazprom rozpoczął dostawy poprzez ten rurociąg z początkiem 2020 r. Od tamtej pory ponad 63 mld m sześc. rosyjskiego gazu dotarło do krajów UE, przynosząc ponad 20 mld zysków Gazpromowi. Importerzy to: Grecja, Bułgaria, Serbia, Rumunia, Mołdawia, Macedonia Północna, Bośnia, Węgry i Słowacja. Dzięki temu rurociągowi import rosyjskiego gazu do Europy południowo-wschodniej wzrósł z ok. 30 proc. w 2021 r. do ponad 50 proc. w 2024 r.

W 2025 r. to Węgry okazały się głównym importerem, jak przekazał Vladimirov. Oczekuje się, że import rosyjskiego gazu wzrośnie w tym kraju do ok. 8 mld m sześc. w 2025 r. z 6 mld m sześc. w 2023 r. Początkowo Słowacja ściągała rosyjski gaz przez terytorium Ukrainy, jednak w wyniku zakończenia importu rosyjskich paliw przez ten kraj, również Bratysława zaczęła otrzymywać gaz przez TurkStream. Udało się to dzięki zwiększeniu zdolności przesyłowych Węgie. Słowacki państwowy dostawca SPP potwierdził w marcu 2025 r., że zamierza rozszerzyć warunki swojego długoterminowego kontraktu z Gazpromem, ważnego do 2034 r.

Reklama

Balansująca Turcja

Turcja importuje bardzo dużo rosyjskiego gazu: część zużywa w kraju, a resztę eksportuje do Europy południowo-wschodniej. Ankara ma także w planach stanie się ważnym regionalnym hubem gazu ziemnego, zarówno poprzez importy z Rosji i Azji centralnej, jak i produkcję lokalną.

„Turcja stara się zrobić wszystko, żeby uniezależnić się od międzynarodowych dostaw gazu – stara się np. poszukiwać złóż na swoich wodach terytorialnych – stara się również zdywersyfikować dostawców, ale nie da się ukryć, że Turkstream jest istotny zarówno dla samej Turcji, jak i dla jej marzeń bycia hubem energetycznym” – przekazała Energetyce24 dr Karolina Olszowska, prezes Instytutu Badań nad Turcją.

Jak dodała ekspertka, znaczenie projektu wzrosło jeszcze po 1 stycznia, gdy Ukraina nie zgodziła się na tranzyt rosyjskiego gazu przez swoje terytorium i premier Słowacji udał się do Turcji, aby Ankara pośredniczyła w rozmowach z Moskwą, właśnie na temat dostarczenia rosyjskiego gazu na Słowację przez Turkstream.

Turcja zrobi więc wszystko, aby ten rurociąg utrzymać, szczególnie, że w kontekście jej balansowania między stronami jednoznacznie zerwanie umów z Rosją byłoby zaprzeczeniem tej polityki. Jeżeli zdecyduje się pod naciskiem UE zerwać umowy z Rosją to będzie oczekiwała ze strony UE na dużą „rekompensatę" tego jednoznacznego opowiedzenia się po stronie Brukseli, ponownie wróci temat przyjęcia Turcji do UE, ewentualnie liberalizacja polityki wizowej i modernizacja unii celnej, a to może być wyzwanie, z którego UE musi zdawać sobie sprawę.
dr Karolina Olszowska, prezes Instytutu Badań nad Turcją

Z kolei tureckie media, mimo że informowały o nowych unijnych planach dotyczących uniezależnienia się od rosyjskich źródeł energii, to nie zajmowały się tym tematem intensywnie, jak przekazała Olszowska. „Wydaje się, że Turcy są sceptyczni co do tego na ile UE wprowadzi w życie te deklaracje i w jaki sposób przekona Turcję do przyłączania się do nich” – stwierdziła dr Karolina Olszowska, prezes Instytutu Badań nad Turcją.

Reklama

Trudni przeciwnicy

Co ważne, zgodnie z planem Komisji Europejskiej, Unia chce zobowiązać państwa członkowskie do wdrożenia systemu certyfikacji i identyfikowalności pochodzenia gazu, wymagającego od wszystkich dostawców ujawnienia źródła gazu wprowadzanego do UE. Właśnie po to, by uchronić się przed gazem z Rosji. Jednak czy jest to rzeczywiście plan do zrealizowania?

Jeżeli UE a na serio myśli o próbach odcięcia się od rosyjskiej energii, kwestia TurkStream musi zostać zaadresowana – uważa Vladimirov z ośrodka analitycznego Center for the Study of Democracy. Blok musi również przemyśleć krajobraz swojego bezpieczeństwa energetycznego, aby nie uzależniać się od jednego kraju. Jeżeli mówimy o niezależności energetycznej, to trudno byłoby uznać za taką, sytuację, gdy od jednego przeważającego importera – Rosji, UE przeszłaby w ręce innego – USA czy Kanady.

Czytaj też

TurkStream jest obecnie ostatnią działającą arterią dostarczającą gaz do Europy z Rosji. Reszta rosyjskiego imperium gazowego została objęta sankcjami, bądź – tak jak Nord Stream – zniszczona w wyniku sabotażu. Oczywiście, należy również pamiętać o prężnie działającej rosyjskiej flocie cieni, która dalej transportuje rosyjską ropę i o tym, że pomimo kilku lat wojny i nieustannie ponawianych nawoływań o zakończenie rosyjskiego importu, Moskwie udaje się obchodzić wiele unijnych ograniczeń. Z kolei Turcja nie ugina się łatwo pod jakimkolwiek europejskim naciskiem.

Reklama

Komentarze

    Reklama