Reklama

Analizy i komentarze

Polska chciała zbudować „energetyczne NATO”. I to już w 2006 roku [KOMENTARZ]

fot. mon.gov.pl
fot. mon.gov.pl

W 2006 roku Polska wyszła z pomysłem stworzenia organizacji, którą śmiało można nazwać „energetycznym NATO”. Gdyby to przedsięwzięcie weszło w życie, wielu współczesnych problemów – na przykład z rosyjskim szantażem gazowym – dałoby się uniknąć.

Reklama

You could have prevented this

Reklama

Po 27 kwietnia, czyli po wstrzymaniu dostaw rosyjskiego gazu do Polski i Bułgarii wobec braku zgody tych państw na płatność w rublach, chyba już nikt na Starym Kontynencie nie ma wątpliwości, że Rosja to kraj, który wykorzystuje swoje surowce energetyczne w celach politycznych. Rosjanie, którzy przez lata zbudowali swoją pozycję gigantycznej stacji paliw dla Europy, dzierżą w rękach energetyczny pistolet i celują nim w gospodarcze serca Europejczyków. Jednakże jest to sytuacja, której można było uniknąć – albo co najmniej radykalnie ograniczyć jej negatywne konsekwencje.

Nagłe przebudzenie z pięknego energetycznego snu o nieskończonych rzekach rosyjskich surowców nie było udziałem wszystkich państw europejskich. Niektóre kraje Europy Środkowej – np. Polska, Litwa, Chorwacja – trafnie zdiagnozowały niebezpieczeństwa kryjące się w uzależnianiu od Rosji i rozpoczęły procesy uodpornienia się na możliwe zaburzenia spowodowane przez Moskwę. Takimi działaniem był m.in. budowa infrastruktury służącej do odbioru i przesyłu nierosyjskich nośników energii – terminali LNG w Świnoujściu, w Kłajpedzie czy na wyspie Krk, interkonektorów, magazynów gazu.

Reklama

Jedno z tych państw posunęło się naprawdę daleko w przygotowywaniu wspólnotowej odporności na szantaż energetyczny. Chodzi o Polskę, która już w 2006 roku zaproponowała powstanie traktatu, który można nazwać „energetycznym NATO".

Mądry Polak przed szkodą

Zaproponowana przez Polaków koncepcja była w dużej mierze efektem wojny gazowej, którą Rosja toczyła z Ukrainą w roku 2006 oraz wcześniejszego kryzysu gazowego z Białorusią (2004 rok), a także formą odpowiedzi na nową doktrynę rosyjskiej polityki zagranicznej, podkreślającą rolę surowców energetycznych. Jednakże, jak wskazuje prof. Leszek Jesień w artykule pt. „Poland's Proposal for the European Energy Security Treaty", propozycja zasadzała się także na blackotuach w północnych Włoszech, które spowodowały silne wiatry, co skutkowało zaburzeniami w systemach elektroenergetycznych Szwajcarii i Francji. Wszystkie te wydarzenia pchnęły rząd w Warszawie do zaproponowania w 2006 roku specjalnej organizacji traktatowej, która służyłaby podniesieniu bezpieczeństwa energetycznego swoich członków.

Traktat o Europejskim Bezpieczeństwie Energetycznym (TEBE, ang. The European Energy Secutiry Treaty) miał być w założeniu „pierwszym politycznym instrumentem łączącym państwa na polu wzajemnych gwarancji bezpieczeństwa energetycznego". Wnioskodawcy wskazywali na fakt, że we współczesnym świecie, gdzie lokalne problemy wynikające np. katastrof naturalnych, problemów technicznych czy presji politycznej związanej z surowcami energetycznymi bardzo szybko rozlewają się na inne regiony i państwa, potrzeba mechanizmów reagowania kryzysowego, opartych na wzajemnych gwarancjach bezpieczeństwa.

Czytaj też

„Obecne ustalenia międzynarodowe nie dają podstawy prawnej dla wspólnego zapewniania gwarancji bezpieczeństwa energetycznego przez państwa współpracujące w tym celu w ramach multilateralnych. Nie daje tego Unia Europejska (...). NATO nie jest odpowiednio wyposażone (...). W tym kontekście celem TEBE jest wzmocnienie wewnętrznej spójności i solidarności stron na polu indywidualnego bezpieczeństwa energetycznego oraz bezpieczeństwa energetycznego całego regionu obejmującego państwa TEBE" – pisała strona polska w dokumencie non-paper przesłanym 9 marca 2006 roku do Rady Unii Europejskiej.

Energetyczne NATO

TEBE miał opierać się na kilku kluczowych założeniach. Strony traktatu – przystępując do niego – miały deklarować zaangażowanie w pomoc państwu doświadczającemu trudności energetycznych, budując infrastrukturę odpowiednią do niesienia takiej pomocy. Celem TEBE miało też być wzmacnianie i rozszerzanie potencjału w zakresie odbioru, przesyłu i składowania surowców energetycznych. Jego realizacja miała być wsparta budżetem traktatowym oraz opcjami finansowania ze źródeł publicznych, będących w gestii państw członkowskich. Tego typu mechanizm miał umożliwić przede wszystkim realizację projektów trudnych komercyjnie.

Inną ważną kompetencją organizacji traktatu miało być systemowe monitorowanie stanu bezpieczeństwa energetycznego państw członkowskich. TEBE ustalałby też cele w zakresie budowy infrastruktury służącej do realizacji jego celów. Traktat miał być zaadresowany w pierwszej kolejności do krajów członkowskich UE i NATO.

Stworzenie już w 2006 roku takiej instytucji traktatowej, opartej w istotnej części na potencjałach państw członkowskich UE i NATO mogło być prawdziwymgame changerem dla bezpieczeństwa energetycznego Europy. Wzajemnie gwarantowana odporność energetyczna, odpowiednio rozbudowana infrastruktura, szerokie możliwości dyweryfikacji – to wszystko znacząco obniżyłoby możliwości Rosji w kwestii szantażu energetycznego (odczuwalnego dotkliwie już w roku 2009), ale także przygotowałoby Europejczyków na takie sytuacje, jak upały grożące zaburzeniami w produkcji energii (sierpień 2015), zanieczyszczenie rosyjskiej ropy chlorkami organicznymi (kwiecień 2019), czy niebezpiecznie bliska blackoutów sytuacja energetyzna w Niemczech (czerwiec 2019). A już na pewno organizacja taka byłaby mocnym fundamentem dla odpowiedzi na rosyjską agresję na Ukrainę – tę z 2014 lub z 2022 roku. Kto wie, może gdyby Rosjanie nie byli tak silni energetycznie w Europie, to nie odważyliby się na tak daleko posunięte działania ofensywne? Jest to jednak rozważanie na gruncie historii alternatywnej, gdyż do realizacji koncepcji TEBE zabrałko w Europie woli politycznej.

UE rozpoczęła prace nad podobnymi instrumentami dopiero w 2014 roku, podnosząc pomysł tzw. Unii Energetycznej, która jest jednak wciąż bardziej teoretyczną koncepcją niż żywym organizmem. Dodowem na to może być chociażby fakt, że TSUE musiał orzeczeniem z 15 lipca 2021 roku musiał przypomnieć, iż solidarność energetyczna to zasada, którą aplikuje się do wszystkich decyzji instytucji unijnych.

Nie można oczywiście założyć, że realizowana koncepcja TEBE okazałby się sukcesem. Ale może teraz, po 16 latach od powstania tej koncepcji, pełnych zaburzeń energetycznych, warto do tej idei powrócić?

  • NATO
Reklama
Reklama

Komentarze