Reklama

Analizy i komentarze

Kulisy dymisji Naimskiego. Dlaczego ojciec Baltic Pipe stracił stanowisko? [KOMENTARZ]

Fot. www.naimski.pl
Fot. www.naimski.pl

Dymisja Piotra Naimskiego była dla wielu ogromnym zaskoczeniem. Ale nad głową ministra od pewnego czasu gromadziły się czarne chmury. Serwis Energetyka24 przybliża kulisy tej decyzji.

Reklama

„Z dniem 20 lipca otrzymałem dymisję ze stanowiska Pełnomocnika Rządu do spraw Strategicznej Infrastruktury Energetycznej oraz Sekretarza Stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Jako ustne uzasadnienie powiedziano mi, że nie nadaję się do współpracy i <>" – napisał na swoim Facebooku minister Piotr Naimski, który pełnił funkcję rządowego pełnomocnika od grudnia 2015 roku. „Nie pierwsza to w moim dość długim już życiu dymisja. Ta przypada 30 lat po obaleniu rządu premiera Jana Olszewskiego, w którym pełniłem funkcję Szefa UOP. Wtedy Wałęsa wyrzucał mnie rękoma tymczasowego premiera Pawlaka" – dodał, co sprawiło, że jego wpis stał się wręcz zarzutem wobec dymisjonującego go premiera Morawieckiego.

Reklama

Szef rządu również zabrał głos w sprawie. „Piotr Naimski od lat jest jednym z najlepszych w Polsce specjalistów od energetyki. Baltic Pipe i wielu innych inwestycji tworzących architekturę bezpieczeństwa energetycznego Polski to jego dziedzictwo. Dziś kończy swoją misję w rządzie. Dziękuję mu za jego pracę i zaangażowanie" – napisał Mateusz Morawiecki na swoich mediach społecznościowych.

Czytający to dziennikarze, komentatorzy i obywatele mogą zadawać sobie pytanie: dlaczego tak się stało? Oto kulisy dymisji ministra Piotra Naimskiego.

Reklama

Ojciec Baltic Pipe

Największą zasługą ministra Piotra Naimskiego jest bez wątpienia projekt gazociągu Baltic Pipe. To pierwsze infrastrukturalne połączenie Polski i Europy Środkowej z szelfem norweskim, dzięki któremu polski system gazowy zyska niezależność od gazu rosyjskiego. Znaczenie Baltic Pipe jest doceniane szczególnie bardzo w czasach obecnego kryzysu gazowego, który wstrząsnął wieloma gospodarkami Unii Europejskiej. Polska wypada na tym tle bardzo dobrze – głównie dzięki ministrowi Naimskiemu, który wskrzesił wizję Baltic Pipe i parł z nią do przodu przez ostatnie siedem lat. Jest to bez wątpienia jeden z największych sukcesów III Rzeczpospolitej, zrealizowany dzięki konsekwentnej pracy i odpowiednio ułożonej strategii.

Projekt Baltic Pipe jest na ukończeniu – ma zostać uruchomiony w październiku tego roku. Pisał o tym w swoim pożegnalnym poście minister Naimski. „Baltic Pipe, który został zbudowany przez nadzorowany przeze mnie z ramienia Skarbu Państwa Gaz-System będzie oddany do eksploatacji w październiku a uroczystość z tym związania odbędzie się 27 września w szczecińskiej filharmonii. Śmiem twierdzić, że zbudowanie tego połączenia Polski z norweskimi złożami gazu jest jednym z ważniejszych sukcesów politycznych i ekonomicznych osiągniętych przez nasz kraj w minionym trzydziestoleciu". Jednakże największy sukces Naimskiego stał się jednocześnie furtką do jego dymisji – ukończenie Baltic Pipe sprawiło, że osoba odpowiedzialna za to przedsięwzięcie przestała być potrzebna. A tak się składa, że minister Naimski odstawał poglądami od reszty rządu w niektórych kwestiach, w innych zaś demonstrował bezalternatywność, prowadzącą do konfliktów.

Przeciwnik fuzji

Tajemnicą poliszynela jest, że minister Naimski był przeciwnikiem połączenia Orlenu i Lotosu. Nie mówił on o tym wprost, ale ta wiedza krążyła w kuluarach, a bardziej zorientowani mogli wyczytać pewne aluzje w wypowiedziach Naimskiego – np. w wywiadzie udzielonym Dziennikowi Gazecie Prawnej w maju tego roku, w którym minister mówi, że „trzeba mieć nadzieję, że plan połączenia PKN Orlen, Lotos i PGNiG dając możliwość koordynacji strategii w sektorze paliwowym i rafineryjnym nie narazi Polski na niekontrolowane przejęcia własnościowe w tym obszarze". Trudno tu nie dostrzec suflowanego ostrzeżenia dotyczącego fuzji.

Warto też podkreślić, że dymisja Naimskiego zbiegła się w czasie z innymi ciekawymi wydarzeniami. Dwa dni wcześniej do kierownictwa Ministerstwa Klimatu i Środowiska dołączyła Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, była prezes Baltic Power oraz Orlen Neptun, spółek z grupy PKN Orlen. Dzień przed dymisją na połączenie Orlenu z Lotosem zgodził się rząd. Z kolei kilka godzin przed tym wydarzeniem za fuzją zagłosowali akcjonariusze Lotosu. Z kolei jutro, w czwartek 21 lipca, w tej sprawie wypowie się akcjonariat Orlenu. Najprawdopodobniej zarząd płockiej spółki postawi na swoim i do połączenia dojdzie. Postawa ministra Naimskiego kontrastuje w tym zakresie z wizją rządu i Orlenu.

Warto w tym momencie zauważyć, że przeciwko fuzji wypowiadał się także Piotr Woźniak, długoletni prezes PGNiG, który jest wiązany ze środowiskiem Piotra Naimskiego. W rozmowie z Rzeczpospolitą mówił on o połączeniu Orlenu i Lotosu w kategorii błędu. Był on również sygnatariuszem listu byłych ministrów, którzy sprzeciwiali się temu przedsięwzięciu. Co ciekawe, Woźniak znalazł się przez to na jednym dokumencie z Waldemarem Pawlakiem, człowiekiem odpowiedzialnym za negocjacje gazowe w latach 2009-2010, które przeanalizowała NIK. Raport w tej sprawie ujawniał w 2018 roku Naimski.

Czytaj też

Woźniak atakował też inne elementy polityki energetycznej państwa. „Już kilka lat temu podjęliśmy decyzję o zakończeniu kontraktu na dostawy rosyjskiego gazu i to samo można było zrobić z ropą" – mówił w maju w rozmowie z Konradem Piaseckim, zaznaczając, że „dostępność ropy jest ogromna". Zarzucał też odpowiedzialnym za to podmiotom chciwość.

Rozmówca serwisu Energetyka24 zaznajomiony ze sprawą, który chce pozostać anonimowy, wskazuje, że taka krytyka z ust byłego prezesa PGNiG mogła wychodzić co najmniej z aprobatą Naimskiego. „Woźniak i Naimski blisko współpracowali np. przy kontraktach na gaz z USA, ale też znacznie wcześniej, w 2001 roku, kiedy próbowali realizować projekt Baltic Pipe, który potem skasował rząd Millera. Myślę, że pod wieloma opiniami Piotra Woźniaka mógł podpisać się Piotr Naimski" – twierdzi.

Ale kwestia połączenia Orlenu z Lotosem to nie jedyny temat, w którym minister Naimski istotnie odstawał od rządu.

Selektywny budowniczy

Według informacji pozyskanych przez Energetyka24, wobec Piotra Naimskiego stawiano zarzuty dotyczące innych przedsięwzięć, którymi koordynował – chodzi o budowę elektrowni jądrowej.

W kwestii atomu Naimski był orędownikiem wyłącznie opcji amerykańskiej, traktując z dystansem inne oferty. O takim nastawieniu mówili – w kuluarach spotkań z polskimi dziennikarzami – Koreańczycy. Z kolei eksperci nad Wisłą zwracali (pół żartem, pół serio) uwagę np. na fakt, że polskie biuro koncernu Westinghouse mieści się w tym samym budynku, co... biuro Polskich Elektrowni Jądrowych, spółki Skarbu Państwa odpowiedzialnej za budowę atomu.

Przygotowania w zakresie budowy elektrowni jądrowej znacząco się przeciągały – przez 7 lat rządów Prawa i Sprawiedliwości nie wybrał nawet oficjalnie lokalizacji dla pierwszej takiej jednostki. Minister Naimski w swoich wypowiedziach medialnych przeciągał terminy, wskazując np., że dostawca technologii jądrowych będzie wybrany być może nawet na początku 2023 roku, choć W 2022 roku inwestor (PEJ) opublikował raport oceny oddziaływania środowiskowego. Co ciekawe, dokument był dostosowany do warunków... proponowanego przez Westinghouse reaktora AP1000.

Jak ustaliła Energetyka24, zarzuty dot. sposobu, w jaki minister Naimski prowadził projekt jądrowy dotyczą również jego wizji realizacji przedsięwzięcia z partnerem amerykańskim, która nie uwzględniała realiów rynku Unii Europejskiej, roli Komisji, potencjalnego sprzeciwu państw takich, jak Francja oraz możliwości wykonawczych. „Dymisja może pomóc atomowi w Polsce" – wskazuje serwisowi Energetyka24 źródło zaznajomione z sektorem jądrowym, które łączy sprawę z przytoczonym przez Naimskiego zarzutem o blokowaniu i nie nadawaniu się do współpracy.

Dymisja Naimskiego kończy pewien rozdział w polskiej energetyce. Jest to z pewnością polityk wybitny, który doprowadził do realizacji kluczowego projektu energetycznego, a także jeden z ostatnich ludzi tzw. „starej gwardii" PiS. Jednakże minister Naimski zostawia za sobą nie tylko sfinalizowane przedsięwzięcia, ale również ledwo rozpoczęte działania, które również mają ogromny wpływ na bezpieczeństwo Polski.

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. Prof. Zmijewski

    Napisałem długi komentarz do tego artykułu ale niestety muszę napisać tylko 1000 znaków więc skrócę komunikat do informacji że pan Jakub myli się w tym artykule. Piotr Najmski nic nie opóźnia. Poprostu nie umie działać po łebkach. Natomiast największy sukces pana Piotra to nie baltic pipe a gazoport LNG. Baltic pipe to poprostu dopełnienie strategii.