Reklama

Analizy i komentarze

Gazowy sojusz Warszawa-Kijów. Polska hubem ukraińskiej gospodarki [ANALIZA]

Autor. Jakub Szymczuk/KPRP

Polska – dzięki swojej infrastrukturze gazowej – może odegrać pierwszorzędną rolę w odbudowie Ukrainy i powojennym funkcjonowaniu jej gospodarki. Świadczą o tym działania podjęte już teraz przez spółkę Gaz-System.

Reklama

Porozumienie zawarte 16 marca przez polską spółkę Gaz-System i ukraińskiego operatora systemu gazowego GTSOU może być symbolicznym początkiem szerokiego włączenia się Polski w stabilizowanie rynku gazowego Ukrainy oraz powojenną odbudowę jej przemysłu. Dokument ten, zakładający de facto tworzenie szerokich tras przesyłowych gazu biegnących na Ukrainę, może być początkiem dużej rearanżacji środkowoeuropejskiej infrastruktury gazowej, prowadzonej w zgodzie z polskim interesem. Mówiąc krótko: strona polska może być jednocześnie kluczowym hubem gospodarczym dla strony ukraińskiej oraz aktywnym uczestnikiem odbudowy tego kraju, wzmacniając jednocześnie zespolenie środkowoeuropejskich rynków gazu, skutecznie odrywając region od wpływów energetycznych Rosji.

Reklama

Gaz obojga narodów

Podpisany przez Gaz-System i GTSOU dokument daje podstawy pod wykorzystanie potencjału, jaki od lat budowała Polska na swoim rynku gazu. Chodzi przede wszystkim o zwiększenie liczby i przepustowości punktów wejścia do polskiego systemu, którymi może nad Wisłę – a następnie dalej w głąb Europy Środkowej – docierać błękitne paliwo spoza Rosji. W dyspozycji Polski znajduje się obecnie cały wachlarz takiej infrastruktury. Mowa o terminalu LNG w Świnoujściu, który jest rozbudowywany do przepustowości rocznej 8,3 mld m3, a może być powiększony nawet do 10 mld m3. Do tego doliczyć trzeba także litewski terminal LNG w Kłajpedzie, na którym działają polskie spółki, a który połączony jest z Polską gazociągiem GIPL o mocy 2 mld metrów sześc. Chodzi także o biegnący z Norwegii przez Danię gazociąg Baltic Pipe, na którym strona polska ma rezerwację przepustowości w wysokości 8 mld m3. W perspektywie 5-6 lat do tego grona ma dołączyć cumujący w Zatoce Gdańskiej terminal FSRU do odbioru gazu skroplonego, który będzie w stanie odbierać nawet 12 mld m3 tego surowca rocznie. Jak powiedział podczas konferencji Gaz-Systemu pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Mateusz Berger, budowę pływającej jednostki LNG będzie można przyspieszyć – być może nawet o 1,5 roku.

Reklama

Czytaj też

Ten potencjał odbiorczy jest już teraz wypełniany kontraktami na dostawy gazu np. z USA, Norwegii czy Kataru. Natomiast zawarte przez Gaz-System porozumienie kierunkuje drogę dalszego rozwoju polskiego rynku gazu w stronę szerszego zespolenia z rynkiem ukraińskim. Można powiedzieć, że Polska, która z sukcesem ukończyła derusyfikację swojego sektora gazowego, zamierza wykorzystać własny potencjał i doświadczenie do rozlania tego procesu na inne kraje Europy Środkowej, zwłaszcza zaś – na Ukrainę. Przygotowania do tego trwały już bowiem od dawna.

Oś Waszyngton-Warszawa-Kijów

Formowanie się sojuszu gazowego, mającego wesprzeć Ukrainę, dało się dostrzec już w roku 2019, kiedy to coraz bardziej oczywistym stało się, że Niemcy – kraj, na który postawił Kijów po 2014 roku – nie chcą lub nie mogą wywiązać się ze swych zobowiązań dotyczących bezpieczeństwa ukraińskiego państwa oraz gospodarki. Fakt ten miał być jeszcze dobitniej widoczny później, zwłaszcza podczas ostatniej wizyty kanclerz Angeli Merkel w Kijowie w 2021 roku, kiedy to bezskutecznie próbowała ona przekonać Ukraińców, że rosyjski gaz nie będzie narzędziem gry politycznej. Już wtedy wywoływało to – łagodnie mówiąc – sceptycyzm ekspertów. Na kompletne zanegowanie tez Merkel trzeba było czekać zaledwie kilka miesięcy.

Jednakże Ukraińcy w międzyczasie podjęli działania przygotowawcze do ewentualnych problemów z rynkiem gazu. Już sierpniu 2019 roku w Warszawie Polska, USA i Ukraina zawarły porozumienie dotyczące wzmocnienia regionalnego bezpieczeństwa dostaw gazu. Z kolei rok później Waszyngton i Kijów porozumiały się w sprawie dostaw gazu skroplonego, które miałyby docierać ze Stanów Zjednoczonych do Ukrainy przez Polskę. Amerykanie rozmawiali z Ukraińcami o niebagatelnym wolumenie od 6 do 8 mld m sześc. rocznie, posługując się kilkuletnią perspektywą czasową potrzebną na przygotowanie odpowiednich tras dostaw. Zamiary te można osadzić w planach, jakie Gaz-System snuje na bieżący rok: prezes polskiej spółki Marcin Chludziński zapowiedział, że już w połowie 2023 r. wolumen dostaw gazu słanych przez Polskę do klientów ukraińskich może sięgnąć ok. 3 mld m3. Obecnie jest to ok. 1,5 mld m3.

Polska jawi się tu zarówno jako kraj tranzytowy dla surowca gazowego mającego trafiać na Ukrainę (w tym zakresie spółki ukraińskie mogą wykorzystywać przepustowość polskiej infrastruktury odbiorczej), ale także jako sąsiedni hub, mogący odsprzedawać nadwyżki gazu oraz jako inwestor i wykonawca w sieci przesyłowe, które będą zorientowane pod nowy, nierosyjski kierunek dostaw.

Nowe rozdanie

Stojące przed Polską szanse i wyzwania są ogromne. Oczywiście, wiele w tym zakresie zależy od dalszych losów wojny prowadzonej przez Rosję na Ukrainie, ale nawiązywanie współpracy gospodarczej dotyczącej powojennej współpracy z Kijowem na gruncie odbudowy ukraińskiej gospodarki należy rozpocząć już teraz, żeby przygotować formalne mechanizmy oraz zaplecze infrastrukturalne służące do tego celu.

Reklama
Reklama

Komentarze