Reklama

Analizy i komentarze

Drugie eksplodziny gazociągów Nord Stream. Niech im Bałtyk lekki będzie

Autor. Szwedzka straż przybrzeżna

Dziś mijają dokładnie dwa lata od eksplozji, które zniszczyły podbałtyckie gazociągi Nord Stream. Sprawców nadal nie wykryto, rur nie naprawiono, a cała sprawa ma obecnie więcej znaków zapytania niż na początku.

Reklama

Bang, bang, he shot me down

Reklama

Gwoli przypomnienia: 26 września 2022 roku trzy z czterech nitek gazociągów Nord Stream 1 oraz Nord Stream 2 zostały uszkodzone wskutek eksplozji, do których doszło na głębokości od 80 do 110 metrów. Diagnoza przybyłych na miejsce służb nie pozostawiała wątpliwości: podłożone na instalacjach ładunki wybuchowe doprowadziły do ich rozszczelnienia oraz do wycieku metanu. Gazociągi padły zatem ofiarą sabotażu. Pomimo toczących się licznych śledztw i postepowań (m.in. w Danii, Szwecji i Niemczech) nadal nie wykryto sprawców; nie udało się nawet zatrzymać podejrzanych – choć takowych wskazano.

Choć żaden z gazociągów Nord Stream w momencie ich wysadzenia nie tłoczył gazu, to uszkodzenie magistrali urosło do rangi symbolu zrywania energetycznych więzów Europy i Rosji. Zaraz potem zaczęły się jednak pojawiać pytania: kto to zrobił? Na czyje polecenie? I czy gazociągami Nord Stream popłynie jeszcze kiedyś gaz?

Reklama

Bang bang, that awful sound

Jeśli chodzi o wyjaśnianie zagadki wysadzenia Nord Streamów, to pierwsza hipoteza dotycząca tej sprawy wyszła spod pióra Seymoura M. Hersha, amerykańskiego dziennikarza i laureata Nagrody Pulitzera. Hersh opublikował artykuł, w którym stwierdził, że gazociągi Nord Stream zostały wysadzone przez Marynarkę Wojenną USA w ramach tajnej operacji. Według dziennikarza, nurkowie US Navy – działając pod przykrywką ćwiczeń NATO BALTOPS 22 – podłożyli ładunki wybuchowe w czerwcu 2022 roku, a trzy miesiące później dokonano ich detonacji. Dziennikarz powoływał się na źródła z rzekomo bezpośrednią wiedzą o planowaniu operacji, podkreślając, że decyzja o ataku była wynikiem długich dyskusji w administracji prezydenta Bidena, a całość przedsięwzięcia miała być utrzymana w całkowitej tajemnicy.

YouTube cover video

Jeszcze w tym samym roku w prasie amerykańskiej i europejskiej pojawiły się „przecieki ze śledztwa” sugerujące, że za zamachem stoi jednak Ukraina, natomiast amerykańskie służby miały wiedzieć o planach Ukraińców, ale ich nie powstrzymały. Kluczowym elementem operacji miał być jacht „Andromeda”, rzekomo wynajęty przez firmę powiązaną z ukraińskim wywiadem.

Z kolei w połowie 2024 roku media, w tym „Die Zeit”, ARD i „SZ”, poinformowały, że prowadzący niemieckie śledztwo prokurator Jens Rommel uzyskał pierwszy nakaz aresztowania w sprawie sabotażu gazociągów Nord Stream. Podejrzany, Ukrainiec Wołodymyr Z., którego miejsce pobytu jest obecnie nieznane, miał brać udział w atakach jako nurek odpowiedzialny za umieszczenie ładunków wybuchowych. Śledczy podejrzewali również dwoje innych obywateli Ukrainy, których tożsamości nie ujawniono. Według informacji, niemieccy prokuratorzy zwrócili się do polskich władz o pomoc prawną, jednak ich wniosek o aresztowanie Wołodymyra Z. nie spotkał się z reakcją Polski.

Następnie August Hanning, były szef niemieckiego wywiadu, w rozmowie z portalemWelt stwierdził, że za wysadzeniem gazociągów Nord Stream stoi ukraińska grupa dywersyjna, która działała przy wsparciu polskich służb specjalnych. Hanning sugerował, że akcja miała być wynikiem „porozumienia pomiędzy prezydentami Polski i Ukrainy”. Zaznaczył, że takie działania nie mogłyby zostać przeprowadzone bez wsparcia logistycznego z Polski. Jego wypowiedzi pojawiły się w kontekście informacji o niemieckim śledztwie, które wskazało ukraińskiego nurka, podejrzanego o udział w sabotażu, a którego obecne miejsce pobytu pozostaje nieznane.

Analizując powyższe warto zaznaczyć, że w sprawie wysadzenia gazociągów Nord Stream pojawiają się również tropy wskazujące na Rosję. Moskwa mogła zdawać sobie sprawę, że instalacje te straciły znaczenie w kontrolowaniu europejskiego rynku gazu, a ze względu na zachodnie sankcje ich przyszłość była niepewna. W związku z tym teza, że Rosja mogła zniszczyć tę infrastrukturę, wydaje się również uzasadniona.

My baby shot me down

Pozostawiając na boku pytanie „kto”, warto pochylić się nad inną kwestią: czy gazociągami Nord Stream popłynie jeszcze gaz? Los tej infrastruktury pozostaje niepewny, ponieważ trudno oszacować, jak poważne są jej uszkodzenia po dwóch latach kontaktu ze słoną wodą morską. Długotrwała ekspozycja na trudne warunki środowiskowe może dodatkowo komplikować ewentualne próby naprawy. Warto też zaznaczyć jeszcze jedną okoliczność: transfer gazu przez Ukrainę może stać się istotnym elementem potencjalnych negocjacji pokojowych z Rosją. Może się zatem okazać, że nawet w sytuacji, w której Zachód będzie chciał wrócić do współpracy gazowej z Rosjanami, magistrale Nord Stream pozostaną bezużyteczne.

Reklama

Komentarze

    Reklama