Strajk "rozpocznie się dzisiaj o godz. 21 i potrwa 24 godziny" - powiedział rzecznik CGT Laurent Langlard. Elektrownia Nogent-sur-Seine jest położona na południowy wschód od francuskiej stolicy.
Pracownicy innych siłowni jądrowych mają spotkać się w środę i podjąć decyzję w sprawie ewentualnych kolejnych strajków - dodał Langlard.
Przeciwko planowanym przez rząd kontrowersyjnym reformom prawa pracy wciąż strajkuje sześć z ośmiu rafinerii we Francji. Stacje benzynowe w kraju mają problemy z zaopatrzeniem. W poniedziałek akcja protestacyjna dotyczyła blisko 200 magazynów paliw.
W związku z blokadą rafinerii Francja zaczęła korzystać ze strategicznych rezerw paliw - poinformowała w środę francuska grupa przemysłu naftowego UFIP. Rzeczniczka UFIP Catherine Enck potwierdziła, że skorzystano z niewielkiej ilości tych zapasów, na co wyraził zgodę rząd.
Szef UFIP Francis Duseux powiedział radiu RMC, że branża otrzymuje paliwo ze strategicznych rezerw od dwóch dni. "Codziennie wykorzystujemy równowartość tego, co jest zużywane przez jeden dzień. W najgorszym wypadku, jeśli sytuacja pozostanie bardzo napięta, możemy tak robić przez trzy miesiące" - dodał.
Jak podaje "Le Figaro", w środę o świcie siły bezpieczeństwa wkroczyły do magazynu paliw w Douchy-les-Mines na północy Francji, okupowanego od 19 maja; policja użyła armatek wodnych.
Fala protestów i strajków jest reakcją na forsowanie przez socjalistyczny rząd prezydenta Francois Hollande'a niepopularnej reformy prawa pracy. Otwiera ona drogę do przedłużenia tygodnia pracy z obecnych 35 do 48 godzin, a dnia pracy w różnych przypadkach do 12 godzin. Rząd uzasadnia potrzebę liberalizacji kodeksu pracy koniecznością przystosowania francuskich przedsiębiorstw do międzynarodowej konkurencji.
Projekt zmian w ustawodawstwie przewiduje też pewne ułatwienia dla pracodawców dotyczące zwolnień i związanych z nimi odpraw, a także osłabienie praw związkowych.
Zobacz także: Wirus komputerowy w niemieckiej elektrowni atomowej