Turcja jest jednym z największych odbiorców rosyjskiego gazu ziemnego. Rocznie importuje ok. 30 mld m3. Rosatom to zakontraktowany wykonawca czterech reaktorów jądrowych o mocy 1200 MW dla tureckiej elektrowni atomowej. Fakty te świadczą o szerokiej współpracy na płaszczyźnie energetycznej opartej o wielomiliardowe kontrakty, które Moskwa mogłaby stracić w przypadku stanowczej reakcji tureckiego partnera.
„ Nie możemy akceptować obecnej sytuacji, rosyjskie wyjaśnienia są niewystarczające” – powiedział Erdogan. Dodał również, że Turcja jest jednym z największych odbiorców rosyjskiego gazu, lecz jeśli zajdzie taka konieczność znajdzie innych dostawców oraz, że jeżeli Rosatom nie wybuduje pierwszej tureckiej elektrowni atomowej z pewnością znajdą się inne państwa, które to zrobią.
Tureckie ostrzeżenia mogą być jednak na wyrost ponieważ o ile mogą zlecić wykonanie elektrowni atomowej innemu wykonawcy (np. firmom francuskim, lecz będzie to wiązało się z dużo większymi kosztami) o tyle dywersyfikacja dostaw gazu może być mocno problematyczna ze względu na brak infrastruktury przystosowanej do odbierania dodatkowych 30 mld m3 gazu z innego kierunku niż rosyjski. Budowany Gazociąg Transanatolijski o mocy przesyłowej 16 mld 3 będzie pozostawiał w Turcji jedynie 6 mld m3 reszta popłynie w kierunku Unii Europejskiej. Przepustowość tureckich terminali LNG wynosi 12,2 mld m3, Ankara planuje ich rozbudowę jednak uwolnienie nowych mocy to dość daleki horyzont czasowy.
Podsumowując wiele wskazuje na to, że słowa prezydenta Erodogana będą odbierane w Moskwie z przymrużeniem oka ponieważ w perspektywie kilku najbliższych lat Turcja będzie zależna od rosyjskiego gazu i to Kreml w tym sporze jest stroną, która notabene rozdaje karty.
Zobacz także: Turkish Stream w zamian za odejście Baszara Al-Asada?
Zobacz także: Kolejne incydenty powietrzne na granicy turecko-syryjskiej