Reklama

Analizy i komentarze

Chińskie wiatraki po raz pierwszy w Europie. Przemysł UE przerażony: „są o 50% tańsze”

Autor. Envato

Rozpoczęła się budowa pierwszego w UE projektu morskiej energetyki wiatrowej w Europie, który wyposażony będzie w turbiny produkcji chińskiej. Europejski przemysł jest przerażony widmem ostrej konkurencji.

Jak podaje serwis Clean Energy Wire, w Niemczech ruszyła budowa pierwszego projektu morskiej energetyki wiatrowej, który ma działać w oparciu o turbiny produkcji chińskiej. Chodzi o inwestycje Waterkant nieopodal wyspy Borkum, gdzie stanąć ma 16 wiatraków, każdy o mocy 18,5 MW, co czyni je jednymi z najpotężniejszych tego typu instalacji na świecie. Urządzenia dostarczy spółka Ming Yang Smart Energy. Projekt ma zostać ukończony w 2028 roku.

Inwestorzy podkreślają, że chińskie urządzenia mają bardzo dużą moc zainstalowaną i atrakcyjną cenę, co przekłada się na opłacalność całego przedsięwzięcia. Jednakże przemysł wiatrakowy z Niemiec oraz innych krajów Unii Europejskiej nie jest tak optymistycznie nastawiony. Wręcz przeciwnie: europejscy producenci turbin wiatrowych traktują inwestycję jako śmiertelne zagrożenie.

YouTube cover video

Cytowana przez Clean Energy Wire Bärbel Heidebroek, szefowa Niemieckiego Stowarzyszenia Energii Wiatrowej, mówi, że instalacje oparte na chińskiej technologii powinny podlegać tak samo rygorystycznym regulacjom, jak przedsięwzięcia w sferze telekomunikacji. „Chiny nie mogą zdominować tych inwestycji. Powinno się zaaplikować do nich te same przepisy, jakie są używane w zakresie cyberbezpieczeństwo”. Z kolei Giles Dickson, szef stowarzyszenia WindEurope, twierdzi, że kraje europejskie muszą uznać energetykę wiatrową za branżę strategiczną „zanim będzie za późno”. Zdaniem jego organizacji, chińskie turbiny wiatrowe są o 50% tańsze od europejskich ze względu na nierynkowe chińskie subsydia.

Reklama

Sprawa potencjalnego wsparcia udzielanego rodzimym producentom turbin wiatrowych przez chiński rząd była już wielokrotnie poruszana na forum Unii Europejskiej. Potencjalne zagrożenie z tego kierunku analizuje się przez pryzmat obecnego uzależnienia UE od importów chińskich technologii związanych z transformacją energetyczną. Chodzi np. o panele fotowoltaiczne - obecnie 90% tych urządzeń montowanych w Europie to panele produkcji chińskiej. W kwestii fotowoltaiki zwraca się uwagę nie tylko na ekspansję chińskich spółek na rynku oraz związane z nią wyzwania geopolityczne, ale także na fakt, że produkcja tych urządzeń w Chinach odbywa się przy udziale robotników przymusowych m. in. z mniejszości ujgurskiej.

Warto zaznaczyć, że UE już podjęła pewne kroki zmierzające do uregulowania uzależnienia od chińskiej gospodarki w kwestii technologii transformacji energetycznej. W 2023 roku Komisja Europejska wszczęła dochodzenie ws. potencjalnego dotowania przez władze Chin przemysłu elektromobilnego; w rezultacie tego procesu od początku lipca UE nałożyła nowe, wyższe stawki celne na sprowadzane z ChRL samochody elektryczne.

Reklama
Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. user_1069210

    A o tym, że polskie farmy wiatrowe mają mieć choć jakie kable bo są tańsze to cicho, nic nie piszcie