Wiadomości
UE szykuje się na rywalizację z USA. Powstanie Fundusz Konkurencyjności?
Finansowanie nowego unijnego Funduszu Konkurencyjności powinno odbywać się z emisji wspólnego, europejskiego długu. Jego wartość powinna odpowiadać pomocy udzielanej przez rząd USA amerykańskim firmom, a więc wynosić 237 mld euro - wynika z raportu, do którego dotarła PAP, a który zaprezentowany zostanie w środę w Brukseli.
Autorami dokumentu są były minister Marcin Korolec i Instytut Zielonej Gospodarki (IZG), przy współpracy z Cambridge Econometrics. Odnosi się on do innego raportu autorstwa byłego premiera Włoch Mario Draghiego, powstałego na zlecenie Komisji Europejskiej. Draghi twierdzi w nim wprost: Europa nie jest już tak konkurencyjna, jak jej dwaj główni globalni partnerzy, czyli USA i Chiny, a jeśli tego nie zmieni, czeka ją gospodarcza agonia.
Zdaniem Korolca i IZG, w sposób symboliczny skalę problemu widać najlepiej w europejskim przemyśle motoryzacyjnym, który pozostaje w tyle za rywalami pod względem technologii budowy baterii i nie jest w stanie produkować konkurencyjnych cenowo pojazdów elektrycznych. Wiodący europejscy producenci zamykają kolejne linie produkcyjne i ogłaszają zwolnienia, nie mogąc skutecznie konkurować z pojazdami wyprodukowanymi w USA i Chinach.
„Panuje powszechna zgoda wśród europejskich polityków, że potrzebujemy nowej polityki przemysłowej w Europie, takiej polityki, która wyrównywałaby szanse europejskiego przemysłu względem naszych głównych konkurentów, czy to z USA, czy to z krajów azjatyckich, w szczególności Chin. Raport, który będziemy prezentować w Brukseli, wskazuje w jaki sposób mógłby funkcjonować Europejski Fundusz Konkurencyjności, który ma zostać zaproponowany przez Komisję Europejską w ciągu najbliższych kilku miesięcy, tak aby wyrównywać szanse europejskiego przemysłu w konkurencji globalnej” – powiedział PAP Korolec.
Autorzy dokumentu uważają, że planowany przez nową KE pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen unijny Fundusz powinien być wzorowany na Funduszu Odbudowy, który powstał w reakcji na potrzebę odbudowy gospodarki UE po pandemii Covid-19. Byłby więc zasilany poprzez emisję wspólnego, europejskiego długu. Ich zdaniem, gdyby miał być finansowany z budżetu UE, to przywódcy europejscy stanęliby przed koniecznością zwiększenia tego budżetu do bezprecedensowych rozmiarów, co wydaje się mało realne.
Fundusz Konkurencyjności – zdaniem ekspertów - powinien zacząć działać możliwie jak najszybciej, najlepiej już w 2027 roku. To dlatego, że finansowanie przewidziane w Funduszu Odbudowy kończy się w 2026 r., a nowy instrument mógłby służyć jako forma kontynuacji tego wsparcia. Jego perspektywa finansowa powinna wynosić siedem lat. Okres spłaty uzyskanego finansowania powinien rozpocząć się w 2034 r. i powinien trwać – podobnie jak w przypadku Funduszu Odbudowy – 30 lat.
Wartość Funduszu powinna odpowiadać proporcjonalnie środkom, jakie amerykańskie firmy otrzymują w ramach ustawy o redukcji inflacji (tzw. IRA). Skoro – jak wskazali eksperci - wartość finansowania zapewniona przez IRA wynosi 1,38 proc. amerykańskiego PKB, to uwzględniając wielkość unijnego PKB, Europejski Fundusz Konkurencyjności powinien wynosić 237 miliardów euro.
Kryteriami rozdziału środków wśród państw członkowskich powinny być populacja, PKB per capita, stopa bezrobocia, stopa zatrudnienia w przemyśle, udział zeroemisyjnych źródeł energii w sieci danego państwa członkowskiego i nakłady na innowacje.
System dystrybucji środków powinien także promować państwa, które mają większe wyzwania na drodze do uzyskania neutralności klimatycznej w gospodarce. W takim modelu najwięcej środków otrzymałyby z niego: Włochy (18 proc.), Hiszpania (14 proc.) i Polska (13 proc.).
Emitując wspólny dług, UE powinna - zdaniem autorów - na nowo przedyskutować kwestię zasobów własnych UE. Należy uwzględnić zarówno istniejące źródła zasobów, takie jak cła, jak i nowe rozwiązania, w tym opodatkowanie gigantów internetowych, takich jak Google, Facebook, X czy TikTok.
Jak podkreślili, warto rozważyć system, w którym każdy kraj spłacałby „swoją” część wspólnego zadłużenia. Wprowadzenie takiego sposobu spłaty mogłoby skrócić negocjacje na temat ustanowienia Funduszu, co jest o tyle ważne, że decyzje powinny być podejmowane tak szybko, jak tylko jest to możliwe. Taka konstrukcja Funduszu byłaby atrakcyjna również dlatego, że państwa, które nie chciałyby uczestniczyć w jego finansowaniu, mogłyby zrezygnować z udziału.
Wreszcie autorzy uważają, że Fundusz powinien być przewidywalny i działać „automatycznie” po spełnieniu obiektywnych kryteriów, a zatem powinien być „pozbawiony elementów uznaniowości decyzji”.
Z raportu wynika, że wpływ Funduszu w takim modelu przy jednoczesnym zaangażowaniu środków mógłby podnieść unijny PKB o 1,6 proc. do 2030 r. i o 2,0 proc. do 2040 r.
Kinga Grafa, wicedyrektor generalna ds. europejskich Konfederacji Lewiatan i szefowa przedstawicielstwa w Brukseli, przypomniała, że prognozy Banku Światowego wskazują, że Polska ma potencjał, by do 2030 roku nawet pięciokrotnie zwiększyć eksport technologii związanych z czystą energią, zwłaszcza w obszarze baterii do pojazdów elektrycznych oraz technologii wiatrowych.
„Aby jednak w pełni wykorzystać ten potencjał, konieczne są inwestycje, w tym prywatne, które szacuje się na około 5 miliardów dolarów. Kluczowa będzie również koordynacja na poziomie Unii Europejskiej oraz wprowadzenie odpowiednich mechanizmów finansowych. (…) Z nadzieją oczekujemy inicjatyw Komisji Europejskiej, takich jak Clean Industrial Deal, kompas konkurencyjności czy omnibus, które mają zostać ogłoszone w najbliższym czasie” – powiedziała.
Marcin Korolec jest prezesem Instytutu Zielonej Gospodarki z siedzibą w Warszawie. Był ministrem środowiska i przewodniczącym COP19.