Reklama

Analizy i komentarze

Infrastruktura energetyczna a wojna. Potencjalne ryzyka na Ukrainie [KOMENTARZ]

Fot. Flickr
Fot. Flickr

Wojna zawsze będzie zagrożeniem dla ludzi, zabudowy i wszelkich obiektów znajdujących się w obrębie teatru działań militarnych. Zwłaszcza wrażliwa jest infrastruktura krytyczna, do której należy zaliczyć gazociągi, ropociągi, sieć energetyczną oraz oczywiście elektrownie.

Reklama

Ponadto trzeba dodać, a propos elektrowni, że na Ukrainie funkcjonuje pięć jądrowych. Mają one zaawansowane zabezpieczenia, ale w sytuacji gdy pociski rakietowe o dużej sile rażenia nieustannie uderzają w miasta i wsie, nie można wykluczyć uszkodzenia nawet elektrowni jądrowych, które są poniekąd zaprojektowane jak bunkry.

Reklama

Czarnobyl i Zaporoska EJ

Świat obiegła informacja o zajęciu przez rosyjską armię strefę wykluczenia w Czarnobylu. Ta informacja prawdopodobnie przyprawiła o dreszcze wiele osób w Europie i na świecie. Bo właściwie po co Rosjanie zajęli ten teren wraz z pozostałościami po dawnej elektrowni jądrowej? Jaki mają w tym cel? Niedawno na ten temat dla Energetyka24.com wypowiedział się ekspert Instytutu Techniki Cieplnej Politechniki Warszawskiej. „Oczywiście zakładając działanie celowe, to z materiałem silnie promieniotwórczym, a takie są tam przechowywane, można zrobić także rzeczy groźne (choć punktowo), ale do tego okupantom nie jest potrzebny Czarnobyl, własnych materiałów jądrowych mają aż nadto, w tym znacznie groźniejsze. Natomiast uszkodzenia przechowalników czy osłony zniszczonego reaktora mogą doprowadzić do lokalnego uwolnienia pewnych ilości substancji promieniotwórczych, ale nie takich, by stanowiły zagrożenie dla zdrowia kogokolwiek poza bezpośrednim sąsiedztwem" – mówił. „Obrazowo można wytłumaczyć to tak: najgorsze, co się mogło stać, czyli wybuch reaktora od środka, już się zdarzyło, w 1986 roku. I wiemy, że wtedy zagrożenia radiologiczne poza bezpośrednim sąsiedztwem elektrowni, były związane z jodem-131 mogącym odkładać się w tarczycy. Ale ten jod ma czas połowicznego rozpadu około 8 dni (sic!), więc dawno go tam już nie ma. Zatem nawet gdyby komuś przyszło do głowy wysadzić to wszystko raz jeszcze, to nie stworzy istotnego zagrożenia, chyba że dla siebie" – dodał.

Reklama

Czytaj też

Co z pozostałymi elektrowniami jądrowymi na Ukrainie? Mają one zaawansowane zabezpieczenia, również przed ewentualnymi uderzeniami rakietowymi. W latach 2010-2017 Ukraina zmodernizowała system bezpieczeństwa tych placówek. Oczywiście jeśli Rosjanie chcieliby rozwalić EJ powodując zwiększenie promieniowania to pewnie mogliby to zrobić, nawet zaawansowane systemy bezpieczeństwa nie są niezniszczalne.

To samo tyczy się elektrowni jądrowej w Zaporożu, którą mieli zająć Rosjanie w nocy z czwartku na piątek. Cały świat wstrzymał oddech, ale Moskwie właśnie o to chodzi – abyśmy się bali. Systemy bezpieczeństwa ubezpieczają elektrownie jądrowe nawet przed wojną, większość reaktorów w obliczu pojawienia się rosyjskich wojsk została wyłączona.

Skąd energia?

Ukraina ma w ogóle bardzo ciekawy miks energetyczny. Ponad połowa energii elektrycznej pochodzi ze wspomnianych elektrowni jądrowych, w 2020 r. było to 54%. Warto dodać, że u naszych wschodnich sąsiadów wygaszono cztery inne, nie licząc Czarnobyla.

Drugie miejsce zajmuje węgiel z udziałem 30% za które odpowiada 18 elektrowni, niektóre z nich mają mieszaną generację i obok węgla bloki gazowe. Niebieskie paliwo zapewnia Ukrainie ok. 8% energii. Odnawialne źródła uzupełniają produkcję energii – elektrownie wodne, których jest 11, generują 5% prądu, panele fotowoltaiczne 1% a elektrownie wiatrowe 2%.

Dosyć obrazowy przykład tego, jaki wpływ wojna może mieć na infrastrukturę energetyczną mieliśmy w pierwszych dniach inwazji, gdy doszło do wybuchu w magazynie ropy w Wasylkowie.

Uderzenie w gazociągi czy stacje transformatorowe grozi oczywiście wybuchem. Do takiego zdarzenia zresztą doszło już w Charkowie, o czym poinformował w niedzielę prezydent Zełeński. Warto jednak zauważyć, że nawet jeśli Rosjanie uszkadzają mniejsze rury gazowe, to wielki gazociąg Braterstwo, który pompuje gaz przez Ukrainę na zachód, działa jakby nigdy nic. Rosja dalej sprzedaje gaz nim biegnący, Ukraina dalej pobiera opłaty za tranzyt. Z tego powodu można podejrzewać, że Rosji będzie zależeć na tym, aby Braterstwo nie zostało draśnięte, chociaż w wojennej zawierusze nie da się zabezpieczyć takiej infrastruktury w pełni.

Elektrownie węglowe, wodne, wiatrowe czy słoneczne mogą ulec zniszczeniu jak każde inny budynek, w który uderzy rosyjska artyleria. Tylko czy Rosjanom zależy na tym, aby niszczyć dopływ energii gdziekolwiek na Ukrainie? Jak wskazuje Maciej Szopa z Defence24.pl, w pewnych okolicznościach tak. „Oblężone miasto podda się prędzej jeżeli jego populacja zostanie odcięte od wszelkich możliwych zasobów. W tym od energii elektrycznej, wody - współczesne wodociągi działają dzięki energii elektrycznej czy dopływie gazu. Bez tych mediów miasto skazane jest na świeczki i ogniska, warunki bytowe stają się nieznośne i może to złamać wolę walki mieszkańców. Rosjanie dali się poznać jako nieprzyjaciel bezwzględny, który nie cofa się przed ostrzałem artyleryjskim dzielnic mieszkalnych. Ocięcie miast od infrastruktury wydaje się więc logicznym krokiem z punktu widzenia agresora" – tłumaczy.

Ze wschodu na zachód

Trochę przypadkiem już po wybuchu wojny Ukraina testowała odłączenie się od postsowieckiej sieci energetycznej – było to zaplanowane znacznie wcześniej. Test był wymagany do tego, aby sprawdzić, czy kraj jest w stanie funkcjonować jako wyspa energetyczna przed przyłączeniem do europejskiej sieci ENTSO-E.

Ukraina wciąż bowiem funkcjonowała w sieci postsowieckiej, w której skład wchodzą prawie wszystkie obszary będące w granicach dawnego ZSRR. Cała Europa z wyjątkiem Rosji, Ukrainy, Białorusi, Mołdawii, państw bałtyckich i skandynawskich połączona jest w jednej sieci. Dodatkowo w europejskiej sieci znajduje się również Maroko, Algieria i Turcja. Estonia, Łotwa i Litwa mają swoją bałtycką sieć, podobnie jak Szwecja, Norwegia i Finlandia.

Co daje Ukrainie dołączenie do ENTSO-E? Będąc w jednej sieci z Europą, Ukraina może handlować energią z partnerami europejskimi, prąd przepływa ponad granicami państw. I nie tylko – w sytuacji niedoboru, kryzysu energetycznego na Ukrainie, europejscy partnerzy będą w stanie pomóc w dostawach prądu. To może mieć bardzo duże znaczenie w obecnej sytuacji. Obecne połączenie z siecią rosyjską i białoruską na pewno nie daje komfortu, na jaki Ukraina mogłaby liczyć w sieci europejskiej. Funkcjonowanie w ramach jednego systemu z wrogiem prędzej czy później może przynieść problemy. Partnerskie zasady ENTSO-E to z pewnością lepsze otoczenie dla Ukrainy.

Reklama
Reklama

Komentarze