Reklama

Analizy i komentarze

Bezkrólewie w polskiej energetyce. Wracają pytania, który resort ma nią pokierować

Posiedzenie rządu Donalda Tuska
Autor. KPRM / gov.pl//web/premier

Nie zanosi się na to, że w rządzie szybko dojdzie do jasnego podziału obowiązków między resortami odpowiedzialnymi za sprawy energetyczne. Pojawienie się pełnomocnika ds. strategicznej infrastruktury energetycznej to jakieś światełko w tunelu, ale i tak trzeba poczekać na to, jakie kompetencje pozostaną przy MKiŚ, a jakie trafią do tworzącego się Ministerstwa Przemysłu.

Kiedy prezydent Andrzej Duda powierzył w pierwszej kolejności misję stworzenia rządu Mateuszowi Morawieckiemu, a nie Donaldowi Tuskowi, mogło się wydawać, że dochodząca do władzy koalicja zyskuje – jakże cenny – czas. Wielopartyjna koalicja miała kilka dodatkowych tygodni, by jej przedstawiciele dogadali się co do podziału ról i ogólnego kierunku, który przyjmie rząd.

Efektów tego opóźnienia nie widać i jeżeli ktoś panuje nad sytuacją, to tylko chaos. Oczywiście – nie można od zaprzysiężonego 1,5 miesiąca temu rządu oczekiwać cudów, ale wydarzenia ostatnich tygodni nie napawają optymizmem.

Reklama

MP kontra MKiŚ, czyli dla kogo energetyka

Przede wszystkim należy mieć na uwadze fakt, że obecny model wybrany przez rząd nie jest odkrywczy: spółki energetyczne trafiły pod kuratelę MAP, a klimatem czy energetyką ma się zajmować MKiŚ. Taki układ już (nie)działał za poprzedniej władzy.

Trzy grosze dorzuciła Marzena Czarnecka, której resort – Ministerstwo Przemysłu – dopiero powstaje. Niedawno ogłosiła, że jej ministerstwo będzie zajmować się nie tylko górnictwem, ale też polityką wodorową, a także atomem, gazem i ropą naftową.

Żeby zrealizować zapowiedzi Czarneckiej, konieczne byłoby ogołocenie MKiŚ z co najmniej kilku departamentów lub zespołów, z Departamentem Energetyki Jądrowej na czele. Jak słyszymy nieoficjalnie – pomysły MP nie zostały entuzjastycznie przyjęte na ul. Wawelskiej, gdzie mieści się siedziba MKiŚ. Zatrudnieni w resorcie obawiają się, że musieliby przenieść się na ul. Powstańców 30 w Katowicach, do nowej siedziby Ministerstwa Przemysłu.

Reklama

Na razie wszystko wskazuje na to, że stanie się właśnie tak, jak zapowiedziała ministerka przemysłu. Właśnie opublikowano założenia zmian w ustawie o działach i planowane jest utworzenie nowego działu – gospodarka surowcami energetycznymi, który zastąpi dział gospodarki złożami kopalin. Ma obejmować sprawy gospodarki złożami kopalin, paliw, surowców energetycznych (w tym wodoru) oraz energetyki jądrowej.

Obszary znikną z zakresu kompetencji ministra właściwego ds. energii (obecnie to szefowa MKiŚ) i trafią do ministra właściwego do spraw gospodarki surowcami energetycznymi – czyli do Marzeny Czarneckiej. Nowelizacji ulec ma także zakres kompetencji ministra właściwego ds. energii, by „nie doprowadzić do nakładania się zadań w tym obszarze między dwoma działami”. Z dokumentów opublikowanych w Rządowym Centrum Legislacji wynika, że twórcy tych zmian zakładają, że obydwa resorty będą ze sobą współpracować (choć jak dotąd raczej konkurowały).

Reklama

MAP i zazębiające się kompetencje

Na energetycznej planszy swoją rolę do odegrania ma też MAP, nadzorująca spółki Skarbu Państwa. Resort Borysa Budki – w przeciwieństwie do MP i MKiŚ – ma „narzędzia”, by sterować transformacją. Może to robić poprzez spółki energetyczne, które mu podlegają. Mają dostęp do finansowania, własne środki na inwestycje, więc mogą nadawać tempo zmianom.

Jeśli ktoś nie wierzy w sprawczość MAP, to wystarczy przypomnieć sobie wydarzenia z przełomu sierpnia i września 2023 r. Polska Grupa Energetyczna ogłosiła wtedy nową i ambitną zieloną strategię na lata. PGE dosyć szybko zmieniła zamiary, a interweniował w tej sprawie resort aktywów państwowych.

Zakładając, że ustawa o działach doczeka się takich zmian, jakie zapowiedziano, to zarówno MAP, jak i MP będą miały coś do powiedzenia w kwestiach gazu czy ropy. MP miałoby odpowiadać za surowce energetyczne, ale najbardziej wpływowym ośrodkiem w tych sprawach pozostanie Orlen, podlegający ministrowi aktywów państwowych.

Gdzie nie spojrzeć – kompetencje najpewniej się zazębią. Będą powtarzać się sytuacje jak ta sprzed ponad roku, gdy ówczesna szefowa MKiŚ Anna Moskwa zlecała awaryjny import węgla do kraju, negocjując z PGE Paliwa i Węglokoksem. Nagle schemat sprzed lat, gdy nie było MAP (daw. Ministerstwa Skarbu), a poszczególnym resortom przydzielono spółki do nadzorowania, okazuje się nie najgorszym rozwiązaniem.

Z kim pracować będzie pełnomocnik

W całej tej skomplikowanej układance trudno znaleźć miejsce dla pełnomocnika ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Dopiero co powołany na to stanowisko Maciej Bando ma odpowiadać za kluczowe dla systemu energetycznego i surowcowego spółki (Gaz-System, PSE i PERN), ale też za Polskie Elektrownie Jądrowe. Jednocześnie – jest wiceministrem w MKiŚ.

Jaka będzie jego rola, jeśli sprawy atomu przejmie Ministerstwo Przemysłu? Rozwiązania są dwa: albo zostanie łącznikiem między resortami klimatu i przemysłu, albo – jak pisaliśmy już na łamach Energetyki24 - powołany zostanie nowy pełnomocnik, odpowiadający wyłącznie za energetykę jądrową i za nadzór nad PEJ.

Wszystkie te sprawy mogą się wyklarować do 1 marca tego roku. Wtedy oficjalnie mają ruszyć prace Ministerstwa Przemysłu. Jednak nie sposób nie odnieść wrażenia, że jeszcze sporo może się zmienić.

Reklama

Komentarze

    Reklama