Gaz
Ekspert: spółki z USA mogą walczyć z Gazpromem o europejski rynek gazu [ROZMOWA]
Trader jednej z zachodnich firm energetycznych, który chciał zachować anonimowość, podzielił się z serwisem Energetyka24 swoją wiedzą na temat potencjalnych dostaw amerykańskiego LNG do Europy Środkowowschodniej. „Surowiec ze Stanów Zjednoczonych może konkurować na rynku europejskim z gazem rosyjskim” - stwierdził. Zaznaczył jednak, że sukces eksporterów z USA w Europie uzależniony jest od określonych warunków ekonomicznych.
Jakub Wiech: Czy może Pan oszacować ceny amerykańskiego LNG dla państw obszaru Europy Środkowowschodniej?
Na tym obszarze, a konkretnie w państwach, które posiadają odpowiednią infrastrukturę, LNG będzie zawsze konkurować z gazem dostarczanym rurociągami. Amerykańskie zasoby LNG są w dyspozycji pewnej liczby spółek prywatnych, które optymalizują swoje działania w sektorze gazu skroplonego zgodnie z warunkami rynkowymi. Kraje europejskie nie zapłacą za LNG więcej niż za gaz z rurociągów. Z drugiej strony, eksporterzy z USA nie wyślą LNG na Stary Kontynent, jeśli będą mogli uzyskać gdzie indziej lepsze ceny.
Mniejsza cena LNG od gazu z rurociągu jest możliwa, ale zależy od całościowej sytuacji na rynku atlantyckim. Jeśli będzie dobrze zaopatrywany, albo jeśli w Europie wystąpią nagłe i niespodziewane zakłócenia w poborze gazu (czyli np. wstrzymanie przesyłu błękitnego paliwa przez któregoś z głównych dostawców), wtedy dostawy LNG będą opłacalne. W innych sytuacjach dostarczanie skroplonego gazu do Europy nie będzie się kalkulowało.
Dodatkowym elementem, który wpływa na ceny tego surowca jest też wartość bazowa określana przez ceny w punktach pokroju Henry Hub oraz zmieniające się koszty skraplania, transportu i regazyfikacji. Jeśli ceny gazu w Europie spadną poniżej tej wartości, to amerykański surowiec będzie trafiał na rynek wewnętrzny USA.
Zobacz także: Gazprom zwiększa wydobycie i eksport
Ta ocena nie tyczy się tylko dostaw LNG ze Stanów Zjednoczonych, można zaaplikować ją do innych eksporterów, takich jak spółki z Afryki Zachodniej. Największym wkładem Ameryki w sektor gazu będzie to, że na rynek trafią duże ilości LNG, które nie będą kontrolowane przez jeden podmiot. Duża część tych wolumenów zdaje się być w oczywisty sposób przeznaczona na rynek atlantycką część rynku europejskiego, ale surowiec ten może trafić też na Środkowy Wschód albo do Azji, jeśli zapotrzebowanie i pułap cenowy usprawiedliwią dodatkowe koszty transportu.
Jaki będzie wpływ dostaw LNG na ceny rosyjskiego gazu w Europie?
Ciężko to oszacować. To są dwa konkurujące ze sobą źródła surowca. W tym momencie, wszystko zależy od tego, jak Gazprom będzie zachowywać się w kwestii cen i dostaw, mając w perspektywie podział rynku. Uważam natomiast, że dostawy te będą miały pozytywny wpływ na sytuację na rynkach państw bałtyckich. Kraje te uzyskają większą siłę negocjacyjną.
Amerykańskie LNG będzie miało znacznie mniejszy wpływ na Zachód Europy- tam już występuje silna konkurencja w sektorze gazu. Sytuacja może być podobna do rynku ropy naftowej, gdzie OPEC stara się zwalczyć dostawy łupkowej ropy naftowej z USA. Każdy dominujący producent będzie zabiegać, żeby ceny nie były dość wysokie, by zachęcić do nadprodukcji. Dlatego też, dominujący dostawcy gazu do Europy powinni tak konstruować cenę, by zahamowała ona globalny rozwój sektora LNG albo żeby obniżyła światowe zapotrzebowanie na ten surowiec, jednocześnie maksymalizując dochody i działając na rynku spotowym.
Czy postać prezydenta Donalda Trumpa ma jakiś wpływ na dostawy LNG do Europy?
Prezydent Trump promuje eksport i działa na rzecz środowiska eksporterów. Jednakże, nie może on podejmować decyzji za indywidualne podmioty, które chcą optymalizować swoje portfolio zgodnie z realiami rynkowymi. Dlatego też, to balans między zapotrzebowaniem i dostawami na globalnym rynku LNG będzie decydującym czynnikiem.
Dziękuję za rozmowę.