Reklama

Portal o energetyce

Czy Zachód może uderzyć w Rosję jej własną bronią?

Rosyjskie działania na Krymie zmusiły przywódców państw Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych do rozważenia sankcji wobec Rosji. Do tej pory ich waga jest znikoma, jednak Zachód ma instrumenty, by wywrzeć silną presję na Kreml. Najbardziej skuteczne mogłyby okazać się sankcje wymierzone w rosyjski sektor energetyczny, który eksportuje na zachód i uzależniony jest od zachodnich inwestycji i technologii.

Według szacunków co najmniej 40% dochodów budżetowych Rosji tradycyjnie pochodzi właśnie ze sprzedaży ropy i produktów pochodnych. Około 2/3 eksportowane jest do Unii Europejskiej. Wahania cen rzędu 10% oznaczają wzrost lub spadek rosyjskiego PKB o 1% rocznie. Jak widać, eksport ropy po wysokich cenach jest gwarantem stabilizacji społecznej osiągniętej za czasów prezydentury Władimira Putina. Sankcje mogłyby więc zagrozić samemu fundamentowi jego władzy.

W tym kontekście najprostszą możliwością jest przynajmniej częściowe ograniczenie sprowadzania surowca z Rosji. Pamiętając jednak, że 1/3 unijnego importu pochodzi właśnie z tego kraju a więc może być to trudne do zaakceptowania przez europejskich przywódców. Polska jest, po Niemczech i Holandii, największym importerem rosyjskiej ropy w Unii. Podnoszono już obawy związane z tym, że nasz kraj sprowadza 90% tego surowca z kierunku wschodniego, i to na przetwarzanie tego gatunku nastawione są polskie rafinerie. Jednak przedstawiciele polskich koncernów naftowych i operatora ropociągów w rozmowach z mediami uspokajają: jest możliwość pokrycia całości zapotrzebowania rafinerii przez surowiec z innych kierunków, a dostosowanie instalacji nie byłoby nadmiernie kosztowne. Mówią oni także o możliwości sprowadzenia ropy podobnej gatunkowo.

Nie udałoby się prawdopodobnie uniknąć wpływu sankcji na światowe ceny ropy, jednak państwa Zachodu mają instrumenty, by w takiej sytuacji reagować. Funkcjonująca przy OECD Międzynarodowa Agencja Energetyczna, powstała po szokach naftowych początku lat 70tych i została wyposażona w instrumenty mające zapobiec ich powtórzeniu. W przypadku zagrożenia dla dostaw koordynuje ona akcję państw członkowskich polegającą na uruchomieniu strategicznych rezerw ropy i wypuszczeniu ich na rynek, co skutkuje obniżeniem cen. Stany Zjednoczone mogłyby również wykorzystać swoje sojusznicze relacje z Arabią Saudyjską w celu nakłonienia jej do zwiększenia produkcji (można przypomnieć, że właśnie takie działanie arabskiego sojusznika Amerykanów w połowie lat 80. walnie przyczyniło się do upadku ZSRR).

Są także inne sposoby by wywrzeć presję na rosyjski sektor energetyczny. W celu utrzymania wysokiego poziomu wydobycia surowców Rosjanie podejmują się ambitnych projektów na nowych złożach na Syberii czy Arktyce. Projekty te wymagają wsparcia w zakresie technologicznym i inwestycyjnym ze strony zachodnich partnerów, w związku z czym prawie wszystkie duże zachodnie koncerny posiadają udziały w takich przedsięwzięciach w Rosji. Zachodnie sankcje ograniczające możliwość inwestowania w rosyjski sektor energetyczny sprawiłyby, że w dłuższej perspektywie nie byłby on w stanie utrzymać obecnego poziomu produkcji, co z kolei oznaczałoby drastyczny spadek wpływów do rosyjskiego budżetu. Amerykański Sekretarz Stanu już sugerował, że amerykańskie firmy powinny przemyśleć swoje zaangażowanie w tym kraju. Należy tu przypomnieć, że amerykański ExxonMobil pomaga Rosjanom wykorzystać amerykańskie rozwiązania technologiczne do eksploatacji gigantycznego złoża Bażenow, zawierającego ropę naftową w złożach łupkowych. Ma ono potencjał, żeby w przyszłości stać się najważniejszym źródłem tego surowca w Rosji. By tak się stało potrzebne są jednak amerykańskie technologie.

Maksym Kucharski

Reklama

Komentarze

    Reklama