Reklama

Portal o energetyce

Czy przezorność Rosatomu popłaci? O polskiej elektrowni atomowej raz jeszcze

  • Fot. Polska Agencja Kosmiczna
    Fot. Polska Agencja Kosmiczna

Jak stwierdza prof. Władysław Mielczarski, pełniący rolę pełnomocnika do spraw budowy polsko- litewskiego mostu energetycznego pierwszy etap tej inwestycji zostanie zakończony w 2015 roku a drugi w 2020 roku. Jego zdaniem najbardziej prawdopodobne jest to, że prąd będzie płynął z Litwy do Polski. Nasze elektrownie się starzeją i za kilka lat będzie nam brakowało energii szczególnie w północno- wschodniej części naszego kraju- dodaje.


Wypowiedź ta jest bardzo ciekawa w kontekście wyników atomowego referendum na Litwie, zmian politycznych w tym kraju, oraz braku dofinansowania budowy elektrowni w Wisagini ze środków UE. Wciąż nie doprecyzowany pozostaje również projekt polskiej elektrowni atomowej. Oficjalnie to jeden z priorytetów rządu, choć nie był nawet elementem drugiego expose Donalda Tuska, które w istotny sposób poruszało kwestie energetyczne. „Od 18 września do pierwszych dni października spotkamy się z potencjalnymi oferentami" –stwierdził Aleksander Grad, prezes PGE Energia Jądrowa i PGE EJ1, spółek odpowiedzialnych za wybudowanie pierwszej polskiej elektrowni atomowej. I tyle właściwie na dzień dzisiejszy wiadomo w tej sprawie.


Tymczasem Rosatom buduje siłownię w Obwodzie Kaliningradzkim, będzie ona produkować energię na eksport. Brane są pod uwagę trzy kierunki: Niemcy, Polska i Litwa. Tym samym Rosjanie na starcie wyprzedzili konkurencyjne projekty w krajach sąsiadujących z ich eksklawą (elektrownia w Kaliningradzie będzie sprzedawać energię już w 2016 roku), mało tego chcieliby zbudować most energetyczny z Polską i zmodernizować już istniejące połączenie z Litwą.


I etap realizacji połączenia energetycznego Polski i Litwy planowany jest na 2015 rok, czyli rok, w którym zdaniem przedstawicieli Rosatomu może powstać most energetyczny łączący nasz kraj z Obwodem Kaliningradzkim. Przy czym projekt Wilna i Warszawy dopiero w 2020 roku osiągnąłby 1 tys. MW mocy, a rosyjski już w 2015 miałby 800 MW. Czas gra więc na korzyść Rosjan a każde zawahanie po stronie Warszawy może spowodować, że będzie ona zmuszona skorzystać z propozycji Rosatomu.


Jeśli Rzeczpospolitej zabraknie konsekwencji politycznej, w kwestii budowy własnej siłowni jądrowej a zgodnie z zapowiedzią prof. Mielczarskiego północno- wschodnia część naszego kraju wkrótce będzie świadkiem energetycznego deficytu na ogromną skalę to trzeba mieć świadomość, że Rosjanie będą przygotowani na taką sytuację. Może to mieć ogromne konsekwencje dla całej Polski i zadać silny cios idei dywersyfikacji energetycznej wymierzonej w Rosję.


Piotr A. Maciążek



Reklama

Komentarze

    Reklama