Na pierwszy rzut oka sytuacja wydaje się oczywista: zapasy ropy są najwyższe w historii i rosną nieprzerwanie już od 14 tygodni. Magazyny wypełnione są nawet w 90%. Do tego dochodzi rekordowa produkcja ropy w Arabii Saudyjskiej, która osiągnęła poziom 10,3 mln baryłek w marcu.
Nie bez znaczenia jest rzecz jasna porozumienie z Iranem, który wedle analityków dysponuje zapasami szacowanymi na 30 mln baryłek i zapewne chętnie je upłynni. Ponadto Iran deklaruje zwiększenie dobowej produkcji do 07mb/d po zniesieniu sankcji.
I tu kończą się dobre wieści dla zwolenników niskich cen ropy. Międzynarodowa Agencja Energii dodaje bowiem, że sprawdzenie tego, czy Iran rzeczywiście przestrzega porozumienia zajmie co najmniej pół roku. W związku z tym należy oczekiwać, że porozumienie wejdzie w życie znacznie później o ile oczywiście nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, co stawiałoby pod znakiem zapytania dobre intencje Teheranu. Konkludując – rynek nie odczuje prawdopodobnie wejścia Iranu do gry w tym roku. Poza tym, w celu trwałego zwiększenia mocy produkcyjnych, Iran musiałby dokonać znaczących inwestycji w infrastrukturę wydobywczą. Będzie to możliwe, ale dopiero po zniesieniu sankcji.
Rynek niepokoi także niestabilna sytuacja w Libii. Mamy obecnie dość schizofreniczny układ, w ramach którego funkcjonują dwa, konkurencyjne wobec siebie ośrodki władzy – jeden w Trypolisie drugi w Tobruku. Obydwa rządy domagają się zapłaty za wydobywaną ropę, co nie ułatwia relacji handlowych podmiotom działającym w Libii. Warto dodać, że produkcja w tym kraju wciąż utrzymuje się na stosunkowo niskim poziomie (0,6 mb/d) wobec zapowiadanego zwiększenia wydobycia do 1,6 mb/d, co obecnie wydaje się absolutnie niemożliwe.
Trzeba także pamiętać, że o ile obecna sytuacja w Jemenie nie wpływa jakoś szczególnie (przynajmniej na razie) na ceny ropy, o tyle taki wpływ mogłoby mieć zamieszanie w Arabii Saudyjskiej. Chodzi o potencjalne zagrożenie związane z możliwością wystąpień mniejszości szyickiej zamieszkującej wschodnie rejony kraju. Na pewno każdy wzrost napięcia w Arabii Saudyjskiej może doprowadzić do wzrostu cen surowca o czym pisaliśmy w tym miejscu.
Maciej Sankowski