Z pozoru słowa te nie mają znaczenia ponieważ nie wiadomo, czy administracja Baracka Obamy po wyborach prezydenckich nadal będzie rządzić Stanami Zjednoczonymi. A nawet jeśli to pojawiały się pogłoski o rezygnacji Hillary Clinton ze stanowiska Sekretarza Stanu.
Dlatego dopiero druga część tej wypowiedzi niesie ze sobą wagę polityczną, bowiem jeszcze dwa miesiące temu ambasador amerykański w Gruzji Richard Norland, czy sam Sekretarz Generalny Paktu Północnoatlantyckiego Anders Fogh Rasmussen twierdzili, że demokratyczne wybory są „papierkiem lakmusowym” dla członkostwa Gruzji w Sojuszu.
W tym kontekście słowa Saakaszwilego są przeznaczone do uniwersalnej władzy amerykańskiej bez względu na wynik potyczki Obama- Romney i szerzej świata Zachodu. To przypomnienie obietnicy, którą w kwietniu powtórzył Rassmusen: "Sojusz zgodził się, że Gruzja stanie się w przyszłości członkiem NATO podczas szczytu w Bukareszcie. Te ustalenia są nadal w mocy".
(PAM)