Wizyta chińskiego prezydenta Xi Jinpinga w Czechach została zauważona w Polsce. Głównie ze względu na ich aspekt biznesowy – podpisano bowiem 30 porozumień gospodarczych, które mogą przełożyć się w przyszłości na 4 mld $ inwestycji. Ich zakres jest bardzo szeroki – od motoryzacji, finansów po energetykę. Władze w Pradze podkreślają, że chciałyby być chińskich „oknem” na Europę Środkową. Analogiczne aspiracje ma Warszawa, z tą różnicą, że realizuje je głównie na płaszczyźnie politycznej co nie przekłada się na razie w znaczący sposób na skalę inwestycji (chodzi np. o podpisanie oświadczenia o strategicznym partnerstwie z Pekinem, uczestnictwo w Azjatyckim Banku Inwestycji Infrastrukturalnych, zorganizowanie szczytu Chiny-Europa Środkowa w Warszawie w ramach formatu 16+1). Warto jednak podkreślić, że taka sytuacja nie zawsze musi oznaczać nieudolność polskich władz. Bardzo często plany biznesowe Chińczyków dotykają bowiem obszarów newralgicznych takich jak energetyka. Doskonałym tego przykładem jest zresztą wizyta Xi Jinpinga nad Wełtawą.
W rozmowie z Energetyka24.com Martin Ehl, szef działu zagranicznego dziennika Hospodarske Noviny, podkreśla, że wizyta prezydenta Chin została zorganizowana głównie dzięki zaangażowaniu prezydenta Milosza Zemana i związanych z nim biznesmenów, którzy prowadzą interesy w Państwie Środka. Ehl podkreśla, że w mediach co prawda uwypukla się wielomiliardowe inwestycje Chińczyków nad Wełtawą, ale tak naprawdę to kwoty bardzo niepewne, de facto obliczenia na poczet przyszłych kontraktów, które wcale nie musza zostać zawarte. Jego zdaniem głównym powodem wizyty Xi Jinpinga było sformalizowanie funkcjonowania funduszu inwestycyjnego, w skład którego będzie wchodził kapitał chiński i J&T.
J&T to duża grupa kapitałowa działająca w Czechach i na Słowacji. Funkcjonuje w sektorach: bankowym, turystycznym, nieruchomości, reklamy, ale również energetyki. Ostatni z wymienionych obszarów wydaje się niezwykle interesujący w kontekście chińskiego zainteresowania Europą Środkową. J&T posiada ponad 37% udziałów w Energetický a průmyslový holding. To spółka akcyjna zrzeszająca kilkadziesiąt firm w Europie Środkowej z branż: gazowej, ciepłowniczej, górniczej, sprzedaży energii elektrycznej etc. Jest ona właścicielem kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzicach i wyraża zainteresowanie przejęciem aktywów EDF w Polsce (np. elektrociepłownia w Rybniku). Co ciekawe Energetický a průmyslový (największy dostawca ciepła w Czechach, drugi producent energii w tym kraju i trzecia największa firma górnicza w Niemczech) chciałby kupić również niemieckie aktywa Vattenfalla. Niewykluczone, że w planowanych przejęciach jakąś rolę mógłby odegrać fundusz kapitału chińskiego i J&T. Takie działanie byłoby zresztą zrozumiałe w kontekście planów zbudowanie realnych wpływów Państwa Środka w Europie Środkowej, w dodatku w newralgicznych obszarach. Szczególnie istotny wydaje się tu również wątek niemiecki.
Na marginesie warto dodać, że Silesia oraz aktywa EDF to niejedyne „polskie” wątki jakie pojawiają się w tej historii. J&T posiada bowiem 23,7% udziałów w Unipetrolu. To potentat paliwowy w Czechach posiadający własną sieć stacji benzynowych i kontrolujący rafinerie w Kralupach i Litvinowie. Tak się składa, że jego właścicielem jest Grupa Orlen.
Zobacz także: Chiny coraz bardziej uzależnione od importu ropy