Reklama

Według podawanych przez portal informacji, wolumen kredytów w Państwie Środka przekroczył 200% PKB. Na alarm bije m.in. Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Szef wydziału azjatyckiego MFW, Marcus Rodler stwierdził, że ,,tamtejszy poziom zadłużenia finansowego i korporacyjnego, a także złożoność systemu finansowego sprawiają, że szybko rosnący sektor bankowy staje się niestabilny.” Nawiązał on też do zeszłorocznych spadków na chińskiej giełdzie. Widzieliśmy już, że zawirowania na chińskiej giełdzie akcji dość szybko odbijały się echem na światowych rynkach finansowych. Nie ma wątpliwości, że problemy w Państwie Środka będą niosły ze sobą poważne konsekwencje dla światowej gospodarki- ostrzegł Rodler. Głos w dyskusji na temat możliwego krachu zabrał także George Soros. Finansista stwierdził, że kreacja długu przez Chiny przypomina przedkryzysowe realia USA. Wtórują mu eksperci Banku Rozrachunków Międzynarodowych, którzy zauważyli, że prędkość wzrostu chińskiego zadłużenia jest szybsza niż podczas globalnego kryzysu finansowego z roku 2008.

Zawirowania chińskiej gospodarki mogą szczególnie mocno zaszkodzić Rosji. Jedną z konsekwencji ewentualnego kryzysu byłby bowiem spadek produkcji przemysłowej, pociągający za sobą zmniejszenie zapotrzebowania na ropę. A surowiec ten jest szczególnie newralgiczny dla rosyjskiej gospodarki. Spadek eksportu ropy w połączeniu z jej dużą podażą na światowych rynkach zaowocuje gwałtownym spadkiem cen. Michaił Dymitrjew, były wiceminister Rozwoju Gospodarczego Federacji Rosyjskiej, zakłada, że baryłka ropy może w tym scenariuszu kosztować około 25 dolarów. Dymitrjew dodał, że taki rozwój wypadków sprawi, iż rosyjska gospodarka znajdzie się na krawędzi. Jeśli ceny ropy spadną i przez dłuższy czas będą utrzymywać się na poziomie 25 dolarów za baryłkę, czekają nas poważne wstrząsy gospodarcze i społeczne, takie, jak w latach dziewięćdziesiątych- dodał minister. 

Zobacz także: Car czy arbiter? Prywatyzacja naftowych gigantów obnaża naturę Putina

Reklama
Reklama

Komentarze