Na początku roku Komisja Europejska zaprosiła na rozmowy przedstawicieli Transnieftu. Ich tematem przewodnim była ciągłość i wielkość dostaw surowca dla państw UE. Kreml uczynił z tej kwestii element przetargowy, o czym świadczyło nie tylko udzielenie instrukcji delegacji Transnieftu przez MSZ, ale i przyjęcie prezesa tej firmy na audiencji u Władimira Putina w dniu prowadzonych w Brukseli negocjacji. Warto uzmysłowić sobie jednak, że eksport rosyjskiej ropy na Daleki Wschód nadal stanowi jedynie 17% ogółu eksportu. I choć Chiny powinny już w przyszłym roku zdetronizować Niemcy w roli jej największego konsumenta to jest to zaledwie symbol zmian, które w kontekście regionalnym potrwają jeszcze wiele lat. Grę Rosjan należy zatem odczytywać przez pryzmat twardych negocjacji z UE.
Czytaj: Transnieftem w Brukselę
Polska podobnie jak cała Wspólnota w najbliższych latach w ograniczonym stopniu odczuje rosyjską dywersyfikację kierunków dostaw. Świadczy o tym m.in. zawarta na początku roku umowa pomiędzy PKN Orlen i Rosnieftem. Oczywiście w jej kontekście należy zadać sobie pytanie czy wzrastające zapotrzebowanie na ropę na azjatyckich rynkach nie ograniczy przesyłu za pomocą systemu Przyjaźń kosztem Ust- Ługi. Jednak i w tym przypadku w najbliższych 2-3 latach nie powinny nastąpić drastyczne zmiany. Do takich refleksji skłania nas m.in. majowe przedłużenie długoterminowej współpracy PERNu i Transnieftu, czy porozumienie do jakiego właśnie doszło pomiędzy Rosnieftem a PKN Orlen w sprawie dostaw do kontrolowanego przez płocki koncern Unipetrolu.
Zobacz: Rosnieft i Transnieft coraz bardziej skonfliktowane
Zresztą rynek nie cierpi próżni i w naszej części Europy w miejsce Rosjan bardzo szybko weszliby Azerowie. Już dziś dokonują oni ekspansji nad Dnieprem, ukraińskie rafinerie przystosowują się do przetwarzania lekkiej kaspijskiej ropy, nową dynamikę uzyskuje projekt Odessa- Brody- Płock. Czy Rosja tak łatwo oddałaby w ich ręce tak duży rynek zbytu?
Piotr A. Maciążek