Reklama

Norweska rzeka zatruta chemikaliami. Powodem awaria stacji transformatorowej

Autor. NTB/AFP/@Ole Berg-Rusten

Do rzeki przepływającej przez zachodnią częśc aglomeracji Oslo wydostało się prawie 60 ton substancji ropopochodnych, zanieczyszczając Oslofjorden. Narodowy operator sieci Statnett podejrzewa, że mogło to być wynikiem sabotażu, jednak norweska policja nie potwierdza jeszcze takich przypuszczeń.

W nocy z niedzieli na poniedziałek na wodzie zaczęły pojawiać się ślady szkodliwej substancji. Wezwane na miejsce służby określiły je jako toksyczne dla ludzi i organizmów żyjących w wodzie. Mimo rozstawienia zapór i pochłaniaczy skażenie dotarło w poniedziałek do ujścia rzeki, a prądy i wiatr zaczęły roznosić brunatną substancję po wodach Oslofjordu.

Ropopochodna trucizna miała trafić do rzeki w wyniku uszkodzenia wyłączonej z eksploatacji stacji transformatorowej. Jak podaje narodowy operator sieci Statnett, część płotu wokół stacji była przecięta. Dodatkowo, służby porządkowe znalazły odkręconą i otwartą pokrywę transformatora, wskazując na możliwy akt sabotażu. Policja jednak nie potwierdziła jednak takich doniesień, określając zdarzenie jako wynik wandalizmu.

YouTube cover video

Zarządzanie kryzysowe

Większość wycieku została zebrana przez zbironiki i studzienki jeszcze w gminie Baerum, niedaleko miejsca zdarzenia. Część jednak przedostała się do rzeki Sandvikselva, przemieszczając się do dopływu fjordu. Straż pożarna zainstalowała bariery na rzece, żeby ograniczyć przepływ skażonej wody, a władze gminne oraz Statnett zamontowali specjalne pochłaniacze, które mają wyłapać olej.

Reklama

Wszystkie wyspy i wybrzeże w gminie Baerum zostały jednak uznane za strefę niebezpieczną. Lokalne władze wezwały mieszkańców do powstrzymania się od kąpieli, korzystania ze sprzętu pływającego i wędkowania. W bezpośrednim sąsiedztwie wycieku znajduje się rezerwat przyrody Nesoeya i stacja hodowli ryb.

    Pochodzący z niej narybek co roku wykorzystywany był do zarybiania Sandvikselvy. Cytowani przez dziennik Aftenposten przedstawiciele władz obawiają się, że skażenie może zniszczyć życie w rzece na wiele lat.

    Bartosz Gładzik/PAP

    Reklama
    Reklama

    Komentarze

      Reklama