Reklama





  • Kluczową spółką na energetycznej mapie Węgier jest państwowy koncern MVM, który przejmuje obecnie od niemieckiego E.ON. udziały w spółkach zajmujących się handlem gazem, kosztem 800 mln Euro. Warto dodać, że MVM jest także operatorem elektrowni jądrowej w Paks, której gruntowną modernizację
    i rozbudowę planuje rząd Orbana. MVM jest także właścicielem 50% udziałów
    w spółce odpowiedzialnej za budowę węgierskiego odcinka South Stream.




  • Z jednej strony widać więc zwiększenie potencjału MVM i wzmocnienie jego pozycji na lokalnym rynku, jednak z drugiej strony okazuje się, że naturalnym, strategicznym partnerem dla tej spółki stają się… podmioty rosyjskie.




Niejasna gra Orbana


Szef węgierskiego rządu jeszcze wiosną ubiegłego roku rozpoczął grę, która znacznie zbliżyła Budapeszt do Moskwy. Przynajmniej w dziedzinie energetyki.


Najpierw w kwietniu 2012 r. MOL dość niespodziewanie odrzucił projekt budżetu gazociągu Nabucco, uznając go za ekonomicznie nieuzasadniony. Krok ten wywołał chwilowy paraliż prac spółki. Już w miesiąc później, w maju, Węgry odkupiły od rosyjskiego koncernu Surgutnieftiegaz pakiet 21,2 proc. MOL. Nieoficjalnie mówiono wówczas, że Rosjanie poszli Orbanowi na rękę stawiając właśnie ten jeden warunek - zablokowania inwestycji Nabucco.


Do prawdziwego przełomu doszło jednak w trakcie wizyty w Budapeszcie Prezesa Gazpromu - Aleksieja Millera. W węgierskich mediach pojawiły się wówczas informacje o możliwościach zawarcia nowej, długoterminowej umowy gazowej z Rosją, ale na zupełnie innych, znacznie korzystniejszych warunkach.


W efekcie zbliżenia na stole negocjacyjnym leżą obecnie trzy projekty:





  • Rozbudowa i modernizacja elektrowni atomowej – wspomina się, że beneficjentem projektu zostanie spółka Rosatom.






  • Budowa South Stream z udziałem MVM - kosztem europejskiego projektu Nabucco.






  • Nowa umowa gazowa pomiędzy MVM a Gazprom (obecna przestanie obowiązywać w 2015 roku).




Doprawdy trudno dziś oceniać czy tak zdecydowana zmiana kursu w węgierskiej energetyce to bardziej efekt zawodu postawą UE w tej dziedzinie (solidarności energetycznej) czy może bardziej cyniczna, ale przy okazji bardzo pragmatyczna, indywidualna gra Węgier z Rosją o własny interes? Opisane wyżej elementy sugerują raczej to drugie rozwiązanie. Tym bardziej, że ilość projektów wiążących strategicznie MVM wzrasta. W dłuższym terminie trudno będzie jednak zachować Węgrom równowagę w dialogu z Rosją bez wsparcia ze strony UE. Krótkoterminowe balansowanie może być korzystne dla Budapesztu, pytanie jednak o perspektywę długoterminową. Refleksje z tym związane mogą okazać się spóźnione. Można sobie bowiem wyobrazić, za jakichś czas, częściową prywatyzację MVM, z udziałem podmiotów rosyjskich. Tym bardziej, że argumentów, czytaj aktywów, w partnerskich negocjacjach z Rosją będzie ubywać.


Maciej Sankowski

Reklama

Komentarze

    Reklama