Reklama

Blackout wisi nad Polską. Obrazki z Hiszpanii mogą powtórzyć się u nas

Autor. elements.envato.com/@artemp3

Sceny z Hiszpanii dotkniętej blackoutem mogą się z łatwością powtórzyć w Polsce – i wiadomo to nawet pomimo faktu, że wciąż nie jest znany oficjalny powód tej sytuacji.

W poniedziałek 28 kwietnia w Hiszpanii doszło do blackoutu – rozległej awarii elektroenergetycznej. Z systemu wypadło kilkanaście gigawatów mocy wytwórczych, przede wszystkim w elektrowniach gazowych i jądrowych. Po południu w hiszpańskiej elektroenergetyce działały wyłącznie jednostki odnawialne, co pozbawiło zasilania dużą część kraju. Blackout rozlał się na Portugalię i południową Francję, lecz zaciążył przede wszystkim na systemie hiszpańskim – prądu zabrakło np. w Madrycie, gdzie przestała działać sygnalizacja świetlna i metro. Służby wciąż starają się przywracać dostawy energii, a operator szuka przyczyn awarii. W tym temacie mnożą się spekulacje, wiadomo natomiast jedno – taka sytuacja może wystąpić w Polsce.

Od Costa del Sol po naszą Juratę

Choć – jak wskazano wyżej – dokładne przyczyny blackoutu w Hiszpanii nie są jeszcze znane, to jednak można stwierdzić, że do sytuacji takiej jest w stanie doprowadzić pewien katalog szczególnych okoliczności, z których każda może powtórzyć się w Polsce. Co więcej – niektóre z nich występują nad Wisłą coraz częściej. Warto więc je przybliżyć.

YouTube cover video

Jedną z możliwych przyczyn blackoutu w Hiszpanii jest awaria w dużej jednostce wytwórczej, która nie została zastąpiona importem mocy lub rezerwą. Tak się składa, że polskie elektrownie doznają awarii zatrważająco często – i wielokrotnie dotyczy to dużych bloków. Dla przykładu: w czerwcu 2020 r. doszło do zalania Elektrowni Bełchatów, z systemu wypadło wtedy prawie 4 GW. Z kolei nowe jednostki w Jaworznie i Kozienicach bardzo często są odstawiane awaryjnie, przez co ich profil pracy zbliżony jest do takich źródeł pogodozależnych, jak turbiny wiatrowe. Co więcej, średnia wieku polskich elektrowni węglowych to 50 lat, co oznacza, że przepracowały one czas, na jaki było planowane ich działanie. Stają się więc coraz bardziej podatne na usterki i co za tym idzie – coraz bardziej zawodne.

Innym możliwym powodem hiszpańskiego blackoutu jest awaria elementu systemu przesyłowego – np. stacji transformatorowej. W maju 2021 r. doszło do takiej sytuacji w stacji rozdzielczej Rogowiec, wyprowadzającej moc z Elektrowni Bełchatów – i ponownie z systemu wypadły ok. 4 GW. Wynikające z tego zaburzenia w częstotliwości sieci były odnotowywane nawet w Afryce Północnej. Przyczyną tego wszystkiego był błąd ludzki; warto przy tym zaznaczyć, że polskie przetestowane możliwości importu mocy sięgają ok. 4,5 GW, więc nagła strata takiej jednostki, jak Bełchatów może być dla systemu absolutnie dramatyczna. Jeśli operator nie będzie miał dostatecznie dużej rezerwy, to światło może zgasnąć.

Blackout mógł być także wynikiem cyberataku. Infrastruktura energetyczna pada czasem ofiarą takich działań i nawet największe światowe potęgi mają z tym problem. Przykładem może być atak na system rurociągowy Colonial Pipeline w USA, do którego doszło w 2021 r., a który zaburzył dostawy paliw na Wschodnie Wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Tymczasem w 2024 r. w Polsce doszło do ponad 100 tys. cyberataków.

Reklama

Blackout mogło spowodować także zjawisko atmosferyczne, które przeciążyło możliwości systemu. Tak było np. w Teksasie w 2021 r., kiedy to gwałtowne uderzenie zimy nadwyrężyło elektroenergetykę i spowodowało wypadek prawie 30 GW mocy – niestety, kilka osób zginęło wskutek tego incydentu. Podobne okoliczności – tj. uderzenie zimy – spowodowały lokalny blackout w Szczecinie w roku 2008. Niektóre części aglomeracji były bez prądu przez kilka dni. Warunki atmosferyczne w postaci długotrwałych upałów były też jednym z powodów wprowadzenia w 2015 r. w Polsce tzw. stopni zasilania, ograniczających dostawy energii do określonych grup odbiorców. Trudne warunki atmosferyczne (np. długotrwałe fale gorąca) wciąż mogą zakłócać funkcjonowanie polskiej energetyki.

Blackout może też wystąpić ze względu na skok zapotrzebowania na moc połączony z napiętą sytuacją w systemie – czyli brakiem dostatecznie dużej rezerwy mocowej lub awarią jednostki wytwórczej. Tego rodzaju sytuacje występują w Polsce coraz częściej, zwłaszcza jesienią i zimą oraz w czasie upałów. Dla przykładu: 6 listopada 2024 roku Polskie Sieci Elektroenergetyczne ogłosiły tzw. okresy przywołania na rynku mocy, co wynikało z wysokiego zapotrzebowania na moc, niskiej prognozowanej generacji wiatrowej oraz niedostępności mocy w jednostkach konwencjonalnych. 6 grudnia 2021 roku Polska nie była w stanie skompletować tzw. rezerwy systemowej z własnych elektrowni. Generacja ze źródeł odnawialnych była niewielka, wiele elektrowni węglowych przechodziło konserwację lub naprawy, zdarzały się też nieplanowane przestoje. Dlatego też polski operator musiał prosić o pomoc kraje ościenne - np. Szwecję, która - żeby pomóc Polakom - uruchomiła rezerwową elektrownię Karlshamn. Pomoc szła także z Litwy, Niemiec, Słowacji i Ukrainy. Z kolei 19 sierpnia 2024 roku rezerwa mocy wyniosła wieczorem zaledwie 600 MW. Niewiele wtedy trzeba do zawalenia się systemu elektroenergetycznego – i blackoutu.

…i jakoś to będzie

Blackout, rozumiany jako awaria, to zagrożenie, które nieustannie wisi nad systemami elektroenergetycznymi, bo te – będąc wielkimi urządzeniami – mają pewną awaryjność. W niektórych systemach jest ona mniejsza, a w niektórych większa. Polski system elektroenergetyczny, ze względu na dekady zaniechań transformacyjnych, powoli zmierza w stronę zwiększania ryzyka przerw w dostawach energii. Sytuacja ta wymaga rozmaitych działań – zarówno na poziomie systemowym (renowacji, decentralizacji, zwiększenia elastyczności) oraz indywidualnym (przygotowania obywateli na takie okoliczności, jak te, które wystąpiły w Hiszpanii).

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama