Reklama



Tymczasem zbliża się termin wyboru lokalizacji, która otrzyma dofinansowanie z Komisji Europejskiej. Wbrew planom krajów bałtyckich i Finlandii Bruksela uznała, że potrzeby ich rynków zaspokoi jedna inwestycja. Rozgorzała walka w wyniku, której na placu boju pozostała jedynie Litwa i Estonia ze swoimi projektami, jednak wypowiedź przedstawicieli Gazpromu wprowadza odrobinę zamętu w tym zakresie.


W ostatnim okresie byliśmy świadkami poparcia Helsinek dla lokalizacji estońskiej, dyskretnego poparcia udzieliła jej również Łotwa, która zrezygnowała z własnych aspiracji. Dziś nie można wykluczyć fińskiej wolty, choć w mojej ocenie wydaje się ona mało prawdopodobna.


Preferencje Gazpromu są znane od dawna, już pod koniec listopada ubiegłego roku wspomniane Gasum Oy przedstawiło swoje plany budowy terminalu LNG na południu Finlandii, który mógłby zostać połączony z estońskim systemem przesyłu gazu. W tym sensie stajemy się dziś świadkami kolejnej odsłony forsowania tych planów. Szczerze wątpię, by projekt ten uzyskał wsparcie Komisji Europejskiej nie tylko z powodu zgłoszonego już sprzeciwu strony łotewskiej i estońskiej (Litwa w tej kwestii wpadła już w zasadzie w samoizolację), ale również celu powstania samej inwestycji i obecnych napiętych relacji Gazpromu i Brukseli. Terminal ma za zadanie zdywersyfikować dostawy gazu dla obszaru państw bałtyckich w chwili obecnej uzależnionych od surowca rosyjskiego. Z tego punktu widzenia stanowisko powiązanych z Gazpromem spółek nie powinno być uwzględniane. Zresztą jak już wspomniałem w relacjach energetycznych pomiędzy Unią a rosyjskimi firmami mamy obecnie do czynienia z małą epoką lodowcową spowodowaną zmianą kierunku dostaw surowców energetycznych w coraz większym stopniu trafiających do Azji a nie na stary kontynent.


Fińska wolta pozostaje zatem na dzień dzisiejszy niewiadomą jednak warto podkreślić, że wszelkie zamieszanie związane z budową bałtyckiego terminalu LNG sprzyja polskim planom. Warszawa w ostatnim czasie intensywnie zabiega o realizację gazociągu łączącego powstający terminal w Świnoujściu z Litwą. Po wizycie premiera RL Algirdasa Butkieviciusa nad Wisłą stało się jasne, że będzie on poszerzony o wariant łotewski. Moglibyśmy zatem zaopatrywać w gaz kraje bałtyckie jednocześnie dywersyfikując ich dostawy jak i podłączyć je do europejskiego systemu gazowego. Paradoksalnie fiński ferment wywołany przez Gazprom może przyśpieszyć realizację naszych planów.


Piotr A. Maciążek

Reklama
Reklama

Komentarze