Reklama

W lipcu br. Kjetil Tungland, dyrektor Gazociągu Transadriatyckiego (TAP), oświadczył, iż azerski gaz, który będzie dostarczany do Włoch za pomocą infrastruktury tzw. Południowego Korytarza Gazowego może popłynąć także na północ Europy. Było to z jego strony jawne nawiązanie do wielkiego rozczarowania panującego w środkowoeuropejskich stolicach po fiasku projektu Nabucco- West.

Zdaniem Tunglanda możliwe jest podłączenie TAP w albańskim Fier do mającego powstać w najbliższym czasie Gazociągu IAP (Ionian Adriatic Palpline), który będzie biegł przez Albanię, Czarnogórę, Bośnię i Hercegowinę do Chorwacji. Ostatni z wspomnianych krajów zostanie połączony z Polską tzw. Korytarzem Gazowym Północ- Południe (jego elementem jest terminal LNG w Świnoujściu). W najbliższych latach będziemy zatem świadkami narodzin sieci zintegrowanych ze sobą gazociągów rozpościerającej się od Baku po Gdańsk. Problemem pozostanie jednak ich przepustowość, która nawet w maksymalnym wariancie przewidzianym dla TAP będzie stosunkowo niewielka.

Niemniej podpisanie przez Azerbejdżan memorandum na dostawy gazu z Albanią, Czarnogórą i Chorwacją pokazuje, że dostosowując swoją infrastrukturę gazową do przesyłu południkowego Polska otwiera przed sobą ciekawe perspektywy. Tym bardziej, że wolumen azerskiego błękitnego paliwa tłoczonego do Europy Południowym Korytarzem Gazowym może przecież zostać uzupełniony w przyszłości transportem surowca za pomocą gazowców. Bliski takiej koncepcji jest np. obecnie zawieszony projekt Interkonektora Azerbejdżan- Gruzja- Rumunia (AGRI). 

Reklama
Reklama

Komentarze