Reklama

W dość powszechnym odczuciu podczas wizyty Putina w Baku zakres rosyjsko- azerskiej współpracy energetycznej został zaprezentowany opinii publicznej w bardzo skąpy sposób, co rzutowało na negatywne oceny komentatorów co do jej perspektyw. Press releases Rosnieftu poinformował przecież jedynie zdawkowo o umowie z SOCARem, która ma zaowocować utworzeniem spółki joint venture na zasadzie parytetu. Miałby to być model kooperacji obu koncernów w projektach związanych z gazem ziemnym i ropą naftową. Oprócz tego współpraca zostałaby uzupełniona o sferę marketingową, handlową i infrastrukturalną (ropociągi i terminale).

Powyższe informacje zaczęły jednak bardzo szybko uzupełniać kolejne doniesienia, które mogą wskazywać na duży potencjał partnerstwa energetycznego na linii Moskwa- Baku i zmienić sposób postrzegania wspomnianej problematyki przez media ekonomiczne na całym świecie.


Już 21 sierpnia dowiedzieliśmy się, że SOCAR i Rosnieft prowadzą rozmowy na temat odwrócenia kierunku pompowania ropy przez ropociąg Baku – Noworosyjsk. Chodzi o wolumen 5 mln ton rocznie. Jeśli umowa dojdzie do skutku to surowiec z Uralu będzie dostarczany do Baku, przetwarzany przez azerskie rafinerie i pompowany ropociągiem Baku – Tbilisi- Ceyhan nad Morze Śródziemne (to kluczowa infrastruktura zaopatrująca Europę z pominięciem Rosji). Z Ceyhanu miałby trafiać m.in. do Włoch i Niemiec. Zyski byłyby dzielone po połowie między Rosjan i Azerów. To niebagatelna informacja w kontekście prowadzonej przez Komisję Europejską polityki dywersyfikacji źródeł energii.

Jeszcze istotniejsze jest jednak nowe podejście SOCARu do sprzedaży azerskiego gazu do Rosji. Mimo umowy wspomnianej firmy z Gazpromem z 2009 roku, aneksu do niej z 2010 roku i dodatkowej umowy z 2012 roku Rosjanom nie udawało się wyegzekwować zakontraktowanego wolumenu dostaw (aktualnie powinno to być 3 mld m3 gazu). Była to klasyczna podwójna gra ze strony Azerbejdżanu, który z jednej strony chciał łagodzić swoje relacje z Moskwą a z drugiej zdawał sobie sprawę, że Gazprom ma zamiar nadszarpnąć rezerwy błekitnego paliwa, które mogłyby zostać przesłane do Europy. Tymczasem w lipcu sprzedaż azerskiego gazu do Rosji osiągnęła 2,5 mln m3 wobec 1,5 mln m3 wyeksportowanych w czerwcu...

Czyżby był to kolejny efekt wizyty Putina w Baku?

Reklama

Komentarze

    Reklama