Wiadomości
Zamknięty niemiecki atom mógłby zasilić prawie całą Polskę [MAPA]
W ciągu ostatnich 20 lat Niemcy wyłączyli tyle mocy w energetyce jądrowej, ile byłoby w stanie zasilić prawie całą Polskę.
W ciągu ostatnich 20 lat w Niemczech zamknięto 18 GW mocy w energetyce jądrowej. Jeszcze w 2002 roku w RFN funkcjonowało łącznie 22 GW zainstalowane w tej technologii. Obecnie są to zaledwie 4 GW, które mają zostać wygaszone 15 kwietnia. Oznacza to, że na przestrzeni lat 2002-2023, Niemcy wyłączyli 22 GW mocy w atomie. Umieszczając te dane na pewnej skali można powiedzieć, że przez ostatnie dwie dekady Niemcy pozbyły się mocy wytwórczych w atomie, które samodzielnie byłyby w stanie zasilić całą Polskę.
Jak podaje Instytut Fraunhofera, park 22 GW zainstalowanych w niemieckim atomie wygenerował w 2002 roku aż 153 TWh, będąc wtedy największym pojedynczym źródłem energii elektrycznej. Dla porównania: polskie zużycie energii w roku 2022 sięgnęło 174 TWh.
Przez lata energetyka jądrowa była głównym źródłem energii elektrycznej w Niemczech. W 2002 produkcja prądu z tej technologii znacznie przebijała generację z węgla brunatnego (140 TWh) czy kamiennego (111 TWh). Jednakże niemiecki rząd systematycznie ograniczał zasób mocy w atomie. Pierwsze decyzje dotyczące likwidacji parku jądrowego podjęła ekipa Gerharda Schrödera, wyznaczając termin 2037 rok jako datę wyjścia RFN z atomu. W 2012 roku niemieckie moce w tej technologii stopniały – w porównaniu do roku 2002 – prawie o połowę, do poziomu 12 GW.
Spadek mocy pociągał za sobą także spadek wygenerowanych z atomu kilowatogodzin. W 2007 roku, po raz pierwszy w XXI wieku, węgiel brunatny dał Niemcom więcej prądu niż energetyka jądrowa. Załamanie nastąpiło jednak dopiero po roku 2011, kiedy to z uwagi na katastrofę w Fukushimie, kanclerz Angela Merkel przyspieszyła proces wychodzenia RFN z atomu – pierwotny termin wyznaczony na rok 2037 został skrócony do końca roku 2022.
W roku ubiegłym Olaf Scholz, następca Angeli Merkel na fotelu kanclerza Niemiec, ze względu na wywołany przez Rosję kryzys energetyczny, zdecydował się przedłużyć funkcjonowanie ostatnich trzech niemieckich elektrowni jądrowych – Isar 2, Emsland i Neckarwestheim 2 – do 15 kwietnia roku 2023. Co ważne, atom idzie do zamknięcia bez względu na konkretne plusy wynikające z jego funkcjonowania. Jak policzyła firma konsultingowa AFRY, utrzymanie przy pracy ostatnich trzech niemieckich elektrowni jądrowych oraz przywrócenie do działania trzech siłowni wyłączonych w roku 2021 wiąże się z rocznymi oszczędnościami w zakresie kupna energii elektrycznej na unijnym rynku na poziomie 35 mld euro, zmniejszeniem zużycia gazu o 60 TWh oraz ograniczeniem emisji dwutlenku węgla o 34 miliony ton. Z kolei samo zachowanie w niemieckim systemie ostatnich trzech elektrowni obniżyłoby niemiecką cenę energii elektrycznej o 4-13% w zależności od miesiąca, co tylko w Niemczech przyniosłoby oszczędności w wysokości ok. 7 mld euro, a w skali rynku UE – na poziomie 19,4 mld euro.
Warto przypomnieć, że Berlin – chcąc kamuflować oderwanie swoich celów od rzeczywistości – posunął się nawet do ordynarnych kłamstw. Jak podały niemieckie media, w ubiegłym roku niemiecki rząd wprowadził swoich obywateli w błąd w kwestii możliwego przedłużenia pracy elektrowni jądrowych. Wszystko wskazuje na to, że celem Berlina było zamknięcie jednostek bez względu na ryzyka.
Tymczasem według sondażu przygotowanego przez niemieckie telewizje RTL i NTV, aż 88% Niemców nie wierzy w to, że ich kraj może w przewidywalnej przyszłości zasilić się wyłącznie źródłami odnawialnymi, takimi jak wiatr i słońce. Przeciwnego zdania było zaledwie 10% respondentów. Co ciekawe, respondentów zapytano także o to, jakie konwencjonalne źródło energii powinno być dalej wykorzystywane. 59% odpowiedzi wskazało na gaz ziemny, a 57% - na atom.
BadaczNetu
My powinniśmy się cieszyć, bo Niemcy będą kupowali prąd od nas. Zamknięcie EJ, spowoduje obniżenie cen paliwa jądrowego, co potencjalnie da nam dodatkowe benefity jeśli w końcu uda nam się własne EJ uruchomić.