Reklama

Wiadomości

Zamknięty niemiecki atom mógłby zasilić prawie całą Polskę [MAPA]

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

W ciągu ostatnich 20 lat Niemcy wyłączyli tyle mocy w energetyce jądrowej, ile byłoby w stanie zasilić prawie całą Polskę.

Reklama

W ciągu ostatnich 20 lat w Niemczech zamknięto 18 GW mocy w energetyce jądrowej. Jeszcze w 2002 roku w RFN funkcjonowało łącznie 22 GW zainstalowane w tej technologii. Obecnie są to zaledwie 4 GW, które mają zostać wygaszone 15 kwietnia. Oznacza to, że na przestrzeni lat 2002-2023, Niemcy wyłączyli 22 GW mocy w atomie. Umieszczając te dane na pewnej skali można powiedzieć, że przez ostatnie dwie dekady Niemcy pozbyły się mocy wytwórczych w atomie, które samodzielnie byłyby w stanie zasilić całą Polskę.

Reklama

Jak podaje Instytut Fraunhofera, park 22 GW zainstalowanych w niemieckim atomie wygenerował w 2002 roku aż 153 TWh, będąc wtedy największym pojedynczym źródłem energii elektrycznej. Dla porównania: polskie zużycie energii w roku 2022 sięgnęło 174 TWh.

Autor. energetyka24

Przez lata energetyka jądrowa była głównym źródłem energii elektrycznej w Niemczech. W 2002 produkcja prądu z tej technologii znacznie przebijała generację z węgla brunatnego (140 TWh) czy kamiennego (111 TWh). Jednakże niemiecki rząd systematycznie ograniczał zasób mocy w atomie. Pierwsze decyzje dotyczące likwidacji parku jądrowego podjęła ekipa Gerharda Schrödera, wyznaczając termin 2037 rok jako datę wyjścia RFN z atomu. W 2012 roku niemieckie moce w tej technologii stopniały – w porównaniu do roku 2002 – prawie o połowę, do poziomu 12 GW.

Reklama

Spadek mocy pociągał za sobą także spadek wygenerowanych z atomu kilowatogodzin. W 2007 roku, po raz pierwszy w XXI wieku, węgiel brunatny dał Niemcom więcej prądu niż energetyka jądrowa. Załamanie nastąpiło jednak dopiero po roku 2011, kiedy to z uwagi na katastrofę w Fukushimie, kanclerz Angela Merkel przyspieszyła proces wychodzenia RFN z atomu – pierwotny termin wyznaczony na rok 2037 został skrócony do końca roku 2022.

YouTube cover video

W roku ubiegłym Olaf Scholz, następca Angeli Merkel na fotelu kanclerza Niemiec, ze względu na wywołany przez Rosję kryzys energetyczny, zdecydował się przedłużyć funkcjonowanie ostatnich trzech niemieckich elektrowni jądrowych – Isar 2, Emsland i Neckarwestheim 2 – do 15 kwietnia roku 2023. Co ważne, atom idzie do zamknięcia bez względu na konkretne plusy wynikające z jego funkcjonowania. Jak policzyła firma konsultingowa AFRY, utrzymanie przy pracy ostatnich trzech niemieckich elektrowni jądrowych oraz przywrócenie do działania trzech siłowni wyłączonych w roku 2021 wiąże się z rocznymi oszczędnościami w zakresie kupna energii elektrycznej na unijnym rynku na poziomie 35 mld euro, zmniejszeniem zużycia gazu o 60 TWh oraz ograniczeniem emisji dwutlenku węgla o 34 miliony ton. Z kolei samo zachowanie w niemieckim systemie ostatnich trzech elektrowni obniżyłoby niemiecką cenę energii elektrycznej o 4-13% w zależności od miesiąca, co tylko w Niemczech przyniosłoby oszczędności w wysokości ok. 7 mld euro, a w skali rynku UE – na poziomie 19,4 mld euro.

Warto przypomnieć, że Berlin – chcąc kamuflować oderwanie swoich celów od rzeczywistości – posunął się nawet do ordynarnych kłamstw. Jak podały niemieckie media, w ubiegłym roku niemiecki rząd wprowadził swoich obywateli w błąd w kwestii możliwego przedłużenia pracy elektrowni jądrowych. Wszystko wskazuje na to, że celem Berlina było zamknięcie jednostek bez względu na ryzyka.

Tymczasem według sondażu przygotowanego przez niemieckie telewizje  RTL i NTV, aż 88% Niemców nie wierzy w to, że ich kraj może w przewidywalnej przyszłości zasilić się wyłącznie źródłami odnawialnymi, takimi jak wiatr i słońce. Przeciwnego zdania było zaledwie 10% respondentów. Co ciekawe, respondentów zapytano także o to, jakie konwencjonalne źródło energii powinno być dalej wykorzystywane. 59% odpowiedzi wskazało na gaz ziemny, a 57% - na atom.

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. BadaczNetu

    My powinniśmy się cieszyć, bo Niemcy będą kupowali prąd od nas. Zamknięcie EJ, spowoduje obniżenie cen paliwa jądrowego, co potencjalnie da nam dodatkowe benefity jeśli w końcu uda nam się własne EJ uruchomić.