Reklama

Oczyszczona gleba z Fukushimy trafi do Tokio

Fot. Flickr.com / Ekaterina Starchuk / CC 2.0
Fot. Flickr.com / Ekaterina Starchuk / CC 2.0

Japoński rząd poinformował, że gleba zebrana w pobliżu uszkodzonej w 2011 roku elektrowni jądrowej Fukushima zostanie rozprowadzona na terenach zielonych przy kancelarii premiera i innych budynkach rządowych. Celem jest rozwianie wątpliwości obywateli dotyczących bezpieczeństwa oczyszczonej, radioaktywnej ziemi.

Rzecznik rządu Yoshimasa Hayashi powiedział na spotkaniu ministrów, że „ważne jest zapewnienie szerszego zrozumienia społecznego” w kwestii bezpieczeństwa gleby pochodzącej z terenów skażonych po trzęsieniu ziemi i tsunami z 2011 roku.

Przekonywanie wątpiących

Jak zauważyła agencja Kyodo, poprzednie próby wykorzystania gleby w Tokio i innych regionach były wstrzymywane z powodu sprzeciwu lokalnych mieszkańców.

YouTube cover video

Około 14 mln m sześc. tej gleby jest obecnie składowanych w Fukushimie i zgodnie z prawem musi ona zostać przeniesiona poza prefekturę do marca 2045 r. Plan działania na najbliższe pięć lat ma zostać opracowany latem - podał nadawca NHK.

Rządowe wytyczne pozwalają na użycie w projektach publicznych gleby z zawartością cezu do 8 tys. bekereli na kilogram. Media nie informują, jaki poziom zanieczyszczenia ma obecnie gleba, która ma zostać przeniesiona do Tokio.

W marcu 2011 roku silne trzęsienie ziemi i wywołana nim gigantyczna fala tsunami doprowadziły do awarii systemów chłodzenia i stopienia się prętów paliwowych w elektrowni w Fukushimie. Była to najpoważniejsza katastrofa nuklearna na świecie od czasu awarii w elektrowni jądrowej w Czarnobylu w 1986 roku.

Czytaj też

Od sierpnia 2023 roku trwa proces uwalniania do morza oczyszczonej radioaktywnej wody z elektrowni. Władze Japonii zapewniają, że uwalnianie wody jest bezpieczne, co potwierdziły badania przeprowadzone pod nadzorem Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. Według władz japońskich bezpieczeństwo to potwierdziły również niezależne testy przeprowadzone przez Chiny.

Krzysztof Pawliszak / PAP

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama