Reklama

Wiadomości

Kazachstan: referendum ws. budowy elektrowni jądrowej. „Wybór między Wschodem a Zachodem”

Flaga Kazachstanu (zdjęcie ilustracyjne)
Flaga Kazachstanu (zdjęcie ilustracyjne)
Autor. Fot. mil.ru

W Kazachstanie 6 października odbędzie się referendum na temat budowy elektrowni atomowej. Do głosowania uprawnionych jest ponad 12 mln obywateli. Politolodzy podkreślają, że niezależnie od wyniku głosowania kraj czeka geopolityczny wybór między Wschodem a Zachodem.

Karta do głosowania zawierać będzie jedno pytanie w dwóch wariantach językowych - po kazachsku (który jest jedynym językiem urzędowym kraju) i po rosyjsku (który jest językiem oficjalnym). Język rosyjski jest - w przeciwieństwie do kazachskiego - zrozumiały przez niemal wszystkich mieszkańców kraju. Pytanie stawiane mieszkańcom brzmi: czy zgadzasz się na budowę elektrowni jądrowej w Kazachstanie?

Dyskusja na temat budowy elektrowni jądrowej trwa w Kazachstanie od lat. Według ekspertów od energetyki budowa jest konieczna z uwagi na niewystarczającą wydajność istniejących elektrowni i stale rosnące zapotrzebowanie. Obecnie nie ma ani jednej tego typu elektrowni w kraju, choć w latach 1973-1999 (zbudowana jeszcze, gdy Kazachstan był częścią ZSRR) funkcjonowała taka w portowym mieście Aktau nad Morzem Kaspijskim.

Eksperci zwracają też uwagę na fakt, iż ogłoszenie referendum jest - zwłaszcza w kraju o tak nieukształtowanej tradycji demokratycznej jak Kazachstan - czymś wyjątkowym.

Czytaj też

Analitycy są zgodni, że w przypadku, gdy społeczeństwo opowie się za budową, wybór wykonawcy będzie oznaczał opowiedzenie się pomiędzy szeroko rozumianym Zachodem, a geopolitycznym Wschodem. „Budowa elektrowni jądrowej to, między innymi, wybór wektora geopolitycznego na 60-70 lat (cykl życia elektrowni). Przez cały ten okres Kazachstan będzie zależny od wykonawcy w zakresie dostaw paliwa, części zamiennych, szkolenia personelu, usuwania i utylizacji odpadów jądrowych” - zauważa portal analityczny Spik i dodaje, że decyzja o ewentualnej budowie jest spóźniona o kilkanaście lat. „Astana fatalnie opóźniła się z podjęciem decyzji w sprawie elektrowni jądrowej i teraz stoi przed koniecznością dokonania znacznie większych inwestycji w systemie energetycznym. Cykl budowy elektrowni jądrowej trwa około 10-12 lat, co nie usuwa problemu niedoborów mocy w latach 2025-2035. Elita polityczna Kazachstanu własnymi rękami odłożyła kwestię reindustrializacji kraju w perspektywie średnioterminowej (do 2035 r.)”.

Dlatego też - twierdzą analitycy ze Spik - wynik referendum będzie postrzegany przez elity i czołowych graczy geopolitycznych jako wskaźnik lojalności Kazachstanu. Jeżeli elektrownię budować będą Rosjanie lub Chińczycy, będzie to odebrane przez USA i ich sojuszników jako demonstracyjne przeciwstawienie się zachodniej polityce izolowania „Wielkiej Eurazji”, a sam projekt budowy najprawdopodobniej zostanie objęty sankcjami wtórnymi. Mogą również zostać podjęte działania wymierzone w aktywa kazachstańskiej elity na Zachodzie.

Reklama

Natomiast odrzucenie projektu budowy elektrowni lub - w przypadku, gdy społeczeństwo zagłosuje „za” - wybór projektu zaoferowanego przez Republikę Korei - będzie postrzegane przez Moskwę i Pekin jako demonstracja lojalności Astany wobec Zachodu ze wszystkimi konsekwencjami dla dwustronnego handlu i projektów tranzytowych.

„Kompradorska część kazachstańskiej elity nie jest gotowa na konfrontację z Zachodem, a kazachstańska gospodarka nie jest gotowa na konfrontację ze swoimi bezpośrednimi sąsiadami i kluczowymi partnerami handlowymi - Chinami i Rosją - konkluduje portal Spik.

Reklama
Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze