Reklama

Wiadomości

Atom na Pomorzu. Polska przeprowadzi własne testy technologii jądrowych

Elektrownia atomowa w Dukovanach. Fot: Wikimedia
Elektrownia atomowa w Dukovanach. Fot: Wikimedia

Polski dozór jądrowy samodzielnie będzie musiał sprawdzić, czy technologia jądrowa sprowadzana do kraju spełnia wszystkie wymagania. To, że coś już działa za granicą, nie zwalnia nas z własnych analiz - powiedział PAP prezes Państwowej Agencji Atomistyki Andrzej Głowacki.

Reklama

Zgodnie z polskim prawem technologia jądrowa, która może zostać u nas zastosowana ma być sprawdzona. „Chodzi o to, by była sprawdzona za pomocą prób, badań, analiz, albo żeby była to technologia działająca” – wyjaśnił prezes Głowacki. „Z naszego punktu widzenia najlepiej jest, by była sprawdzona w praktyce i funkcjonująca” – dodał. Jak jednocześnie podkreślił, w żadnym wypadku nie oznacza to jednak, że taka technologia mogłaby znaleźć się w Polsce bez weryfikacji jej przez polski dozór jądrowy.

„Nawet jeśli coś w innym kraju zostało zbudowane i uruchomione, dla nas jest to tylko wskazówka, że dany obiekt działa bezpiecznie w danej lokalizacji. Nie zwalnia nas to z własnych analiz. Jako regulator musimy samodzielnie sprawdzić spełnianie wszystkich krajowych wymagań bezpieczeństwa. Nigdy nie będzie tak, że weźmiemy coś z zagranicy bez sprawdzenia” – podkreślił Głowacki. Zagraniczna dokumentacja jest istotna, ale tylko jako informacja pomocnicza – dodał.

Polskie przepisy definiują własne wymagania bezpieczeństwa. Jak zaznaczył prezes PAA, w części są one zbieżne z wymaganiami z innych krajów, ale w części Polska ma wymagania szczególne, m.in. dla konkretnej lokalizacji. Inne wymagania są dla lokalizacji, w których mogą wystąpić np. trzęsienia ziemi, jeszcze inne dla narażonych np. na huragany, tornada czy burze piaskowe.

    „Wszystko, czego wymagają nasze przepisy krajowe musimy sprawdzić i zweryfikować samodzielnie. Część analiz będziemy przeprowadzać szczególnie wnikliwie. Część, przede wszystkim tych dotyczących mniej istotnych dla bezpieczeństwa obszarów, będziemy tylko potwierdzać” – podkreślił Andrzej Głowacki.

    Jako dozór jądrowy PAA będzie także obecna na etapie budowy elementów i ich montażu. Od początku te procesy znajdują się pod kontrolą regulatora. „Będziemy sprawdzać, w jaki sposób poszczególne elementy są wytwarzane w fabryce i czy to, co zostało wyprodukowane, zgadza się z dokumentacją projektową. Równolegle zgodność z dokumentacją i normami weryfikować musi też inwestor, by był pewny, że dostaje to, co zamawiał” – wyjaśnił Głowacki.

    Reklama

    Pierwsza polska elektrownia jądrowa ma powstać w technologii AP1000 firmy Westinghouse i ma składać się z trzech bloków. Jak podkreślił prezes PAA, nie ma dwóch identycznych elektrowni jądrowych, nawet zbudowanych w tej samej technologii.

    „Reaktor AP1000 zbudowany w USA nie jest w 100 proc. tym samym reaktorem AP1000, który działa w Chinach i nie będzie w 100 proc. tym samym reaktorem, który zostanie zbudowany w Polsce. Różnice wynikają nie tylko ze specyficznych wymagań bezpieczeństwa w danym kraju, ale i z uwarunkowań wynikających np. z lokalizacji. Jako dozór będziemy szczególnie wnikliwie badać aspekty związane ze specyfiką lokalizacji” – zaznaczył.

    Państwowa Agencja Atomistyki to polski dozór jądrowy. W obszarze energetyki jądrowej to Prezes PAA wydaje zezwolenia na wykonywanie działalności polegającej na budowie, rozruchu, eksploatacji i likwidacji obiektów energetyki jądrowej.

      Reklama
      Źródło:PAP
      Reklama
      YouTube cover video

      Komentarze

        Reklama