Atom
Uniper: odejście od węgla i atomu może przynieść Niemcom blackouty
Odchodzące od energetyki węglowej i jądrowej Niemcy stają przed ryzykiem przerw w dostawach prądu - twierdzi szef koncernu Uniper Andreas Schierenbeck.
Jak podaje serwis Clean Energy Wire, prezes Unipera dał wywiad dziennikowi Die Welt, w którym stwierdził, że Niemcy ryzykują blackoutami, jeśli nie zaopatrzą swojego systemu w dostatecznie duże moce rezerwowe, nawet pomimo intensywnego przechodzenia na źródła odnawialne.
Schierenbeck odniósł się tym samym do niemieckich planów, które zakładają wyjście z atomu do 2022 roku oraz wyjście z węgla do roku 2038. „Oznacza to, że w najbliższych trzech latach będziemy mieli spadek mocy zainstalowanych równy co najmniej siedmiu dużym elektrowniom” - powiedział prezes Unipera.
Niemcy już w 2019 roku znalazły się niebezpiecznie blisko poważnego blackoutu. Jak donosi gazeta Handelsblatt, w zeszłym czerwcu Niemcy trzykrotnie stawały przed groźbą wielkoskalowych przerw w dostawach prądu. Miało to miejsce 6, 12 i 25 czerwca. Sytuacja była poważna – w systemie pojawił się niedobór mocy, częstotliwość europejskiej sieci spadła, RFN musiała zaimportować moc zza granicy.
Wagę całej sprawy podkreśla to, że niemieccy operatorzy systemów przesyłowych (Amprion, 50Hertz, Tennet i TransnetBW) zdecydowali się wydać wspólne oświadczenie. Według źródła Handelsblatt, ulokowanego w kręgu operatorów, system znalazł się w stanie krytycznym i otarł się o blackout. „W szczycie zapotrzebowania zabrakło nam 6 GW mocy, to odpowiada ok. sześciu dużym elektrowniom jądrowym. Bufor tzw. energii kontrolnej, którym dysponowali operatorzy sieci, a który został udostępniony wcześniej do krótkotrwałej interwencji, wynosił zaledwie 3 GW” – pisze Handelsblatt.