Reklama

Atom

Not great, not terrible. Czy w Rosji wybuchł reaktor jądrowy? [ANALIZA]

Fot.: U.S. Air Force / Zdjęcie ilustracyjne
Fot.: U.S. Air Force / Zdjęcie ilustracyjne

W weekend zaczęły się pojawiać pierwsze informacje o tajemniczym wybuchu oraz wzroście promieniowania w Rosji. W okolicy zapanowała panika, zabrakło jodu w aptekach, a cały świat zaczął się zastanawiać, czy doszło do wybuchu reaktora czy bomby jądrowej. Co naprawdę wydarzyło się pod Siewierodwińskiem?

Może nie zauważą

Pierwsza informacja o promieniowaniu związanym z wybuchem na poligonie niedaleko Archangielska ujrzała światło dzienne 8 sierpnia o godzinie 14:23 czasu miejscowego – kilka godzin po katastrofie. Na stronie internetowej administracji miasta Siewierodwińska opublikowano „uspokajający” komunikat pod tytułem „Tło promieniotwórcze w Siewierodwińsku jest normalne”.

Wczytując się jednak w komunikat łatwo można było się zorientować, że coś poszło nie tak. Administracja informowała, że o godzinie 11:50 lokalne liczniki ASKRO (Automatyczny System Kontroli Sytuacji Radiacyjnej i Meteorologicznej) zanotowały „krótkotrwały wzrost tła promieniotwórczego”.

Jak znaczący był to wzrost – tego z komunikatu się nie dowiadywaliśmy. Uspokajano natomiast, że poziom promieniowania szybko spadł do 0,11 µSv/h (mikrosiwertów na godzinę), przy dopuszczalnej normie 0,6 µSv/h.

Bardzo możliwe, że gdyby do wiadomości podano od razu pełną informację o tym co się wydarzyło i z jakim poziomem promieniowania mieliśmy do czynienia, sytuacja obeszła by się bez większego echa. Rosyjskie służby postanowiły jednak zareagować dokładnie według schematu zaprezentowanego w serialu Czarnobyl – zatuszować ile się da, zataić prawdę przed społeczeństwem i liczyć na to, że nikt się nie dowie.

Komunikat został usunięty ze strony administracji Siewierodwińska, a oficjalne kanały postanowiły milczeć, co jest wręcz podręcznikowym przykładem tego jak nie wolno zarządzać sytuacją kryzysową. W mieście Siewierodwińsk wybuchła panika. Z lokalnych aptek błyskawicznie znikać zaczęły preparaty na bazie jodu oraz, jak informuje Nowaja Gazieta, zwykłe roztwory jodu, których stosowanie doustne może być groźne dla zdrowia.

Not great, not terrible

Oficjalna informacja o katastrofie została opublikowana dopiero w nocy z 9 na 10 sierpnia przez rosyjską państwową korporację Rosatom, który poinformował o śmierci swoich pięciu pracowników w rezultacie wybuchu „silnika odrzutowego na paliwo ciekłe”.

10 sierpnia w państwowej telewizji Pierwyj Kanał ukazała się, trwająca zaledwie 36 sekund, wzmianka o wypadku na rosyjskim poligonie. Prezenterka, jak gdyby doszło do kolejnego wypadku na drodze krajowej, poinformowała: „I jeszcze jedna wiadomość o sytuacji nadzwyczajnej na poligonie wojskowym. Przy testach rakiety na morskiej platformie, doszło do zapłonu paliwa”. Później oficjalne agencje rosyjskie zaczęły informować, że nie zanotowano wzrostu promieniowania.

I choć te szczątkowe informacje były w momencie ich publikacji prawdziwe, to brak spójnej komunikacji i tuszowanie sprawy wciąż podgrzewało spekulacje dotyczące tego, co mogło się stać. Eksperci mieli kilka hipotez. Od awarii generatora izotopowego, przez wybuch małego reaktora jądrowego, aż do eksplozji bomby jądrowej.

Jednocześnie informacje o braku zagrożenia promieniowaniem kłóciły się z materiałami, jakie co rusz przeciekały do rosyjskiego Internetu. W sieci zaczęły krążyć zdjęcia ratowników w kombinezonach antyradiacyjnych niosących rannych do śmigłowców, które – jak się później okazało – przetransportowały poszkodowanych do moskiewskiego szpitala specjalizującego się w leczeniu chorób popromiennych. W okolicy awarii zaobserwowano też tankowiec Sieriebrianka przeznaczony do zbierania odpadów radioaktywnych.

image
Fot.: Telegram

 

Kolejne skojarzenia z serialem Czarnobyl wręcz same przychodziły na myśl. Rosyjskie służby nie potwierdzały tych informacji, ale też ich nie dementowały.

Media poinformowały też o tym, jakiego rzędu promieniowanie zarejestrowano w Siewierodwińsku. Przypomnijmy – norma podana w usuniętym komunikacie wynosi 0,6 µSv/h. System ASKRO zanotował krótkotrwały wzrost do 2 µSv/h – czterokrotnie ponad normę i dwudziestokrotnie ponad obserwowane w mieście naturalne promieniowanie tła, które wynosi 0,1 µSv/h.

Rosyjskie służby nie podjęły się zadania opanowania chaosu informacyjnego, jaki zapanował, skupiając się na powtarzaniu jak mantry zapewnień, że nikomu nic nie grozi. Zagadkę awarii na poligonie pod Siewierodwińskiem musieli rozwikłać dopiero eksperci i dziennikarze.

Zwiastun burz

Znajdujący się ok. 40 km od rosyjskiego miasta Siewierodwińsk „45. Państwowy Morski Poligon Doświadczalny Marynarki Wojennej FR Orderu Lenina” jest obiektem, na którym testowane są rakiety przeznaczone dla rosyjskiej marynarki wojennej. Wstęp na teren obiektu jest strzeżony przez FSB, podobnie jak i wyciek wszelkich informacji na temat tego co się dzieje za jego murami.

Dziennikarze ustalili jednak, że to właśnie na jego terenie odbywają się próby rosyjskiej rakiety Buriewiestnik (kod NATO Skyfall) której wprowadzenie do eksploatacji szumnie zapowiedział Władimir Putin jeszcze w sierpniu 2018 roku. Chwilę wcześniej The New York Times informował jednak, że cztery przeprowadzone testy rakiety zakończyły się niepowodzeniem.

Buriewiestnik (dosłownie „zwiastujący burzę”) nazwę swą zaczerpnął od noszącego taką samą nazwę ptaka burzyka, ale również od Maksyma Gorkiego, który znany był jako „buriewietsnik rewolucji”. Jest to skrzydlata rakieta nieograniczonego zasięgu o przeznaczeniu wojskowym, zasilana dwoma rodzajami paliwa.

Silnik startowy zasilany jest paliwem stałym. Marszowym silnikiem jest natomiast jednostka jądrowa. Podgrzany w procesie reakcji nuklearnej gaz kierowany jest do dyszy wylotowej, gdzie następnie rozpręża się, działając już podobnie jak klasyczne silniki rakietowe.

Najprawdopodobniej to właśnie jeden z tych elementów zawiódł i doprowadził do eksplozji, której następstwem był wyrzut nieznacznej ilości materiału radioaktywnego, który skutkował krótkotrwałym i lokalnym wzrostem promieniowania. Wciąż jednak nie możemy liczyć na oficjalne informacje.

Zamieszanie wokół okoliczności wypadku na poligonie tylko zostały spotęgowane informacją o planowanej ewakuacji wsi Nionoksa na dwie godziny 14 sierpnia. Bez podania przyczyn.

Nieodrobiona lekcja

Niestety chaos informacyjny, jaki zapanował zaraz po eksplozji na rosyjskim poligonie, rozbudził spekulacje dotyczące awarii reaktora jądrowego i po raz kolejny przywołał wspomnienia związane ze spożywaniem płynu Lugola po katastrofie w Czarnobylu.

Najważniejszą lekcją z tej sytuacji jest zaś to, że w przypadku awarii związanych z technologią jądrową, kluczowe jest prowadzenie przemyślanej i transparentnej akcji informacyjnej. Próby tuszowania problemów i próżnia informacyjna stanowią jedynie pożywkę dla teorii spiskowych i paniki, której wybuch jest nieunikniony w przypadkach związanych z promieniowaniem.

Niestety Rosja nie odrobiła lekcji po nieudanej próbie tuszowania katastrofy czarnobylskiej, o której przypomniał z resztą serial HBO. Nie powinno to z resztą dziwić, jako że reakcją na jego emisję było powstanie rosyjskiego odpowiednika sugerującego, że winną tej katastrofy jest… CIA.

Reklama
Reklama

Komentarze