Reklama

Atom

Media znów straszą atomem. Teraz chodzi o reaktor jądrowy pod Warszawą

Fot. Źródło: Narodowe Centrum Badań Jądrowych
Fot. Źródło: Narodowe Centrum Badań Jądrowych

Szereg polskich mediów w alarmistycznym tonie doniósł o pożarze w Narodowym Centrum Badań Jądrowych w Otwocku, gdzie pracuje reaktor MARIA. Choć wydarzenie było całkowicie niegroźne, z nagłówków przebijało bezzasadne straszenie technologią jądrową.

„Przerażająca wiadomość! POŻAR w Centrum Jądrowym w Świerku” - taki nagłówek pojawił się na jednym z poczytnych portali internetowych w piątek. Inne media poszły szybko tym samym tropem, strasząc swoich czytelników rzekomą katastrofą w otwockim centrum, w którym od lat pracuje reaktor jądrowy.

Jednakże wystarczył rzut oka na stronę Narodowego Centrum Badań Jądrowych, by przekonać się, że wszelka panika jest - łagodnie mówiąc - nieuzasadniona. Jak się bowiem okazało, w NCBJ palił się filtr w systemie wentylacyjnym, który był akurat konserwowany. Do awarii doszło poza kompleksem reaktora. Wezwana na miejsce straż pożarna poradziła sobie z ogniem w kilkadziesiąt minut.

Przez cały czas trwania pożaru nie było mowy o jakimkolwiek zagrożeniu radiacyjnym. Nikt też nie ucierpiał.

Wiadomość ta jest bardzo podobna do alarmistycznych komunikatów słanych przez media kilka miesięcy temu, które donosiły o pożarze w białoruskiej elektrowni jądrowej w Ostrowcu. Wtedy zapaliło się tam… wiadro z rozpuszczalnikiem. Pożar został ugaszony podręcznymi środkami gaśniczymi, a w jednostce nie było nawet paliwa jądrowego.

Taka narracja medialna ma na celu jedynie przyciągnięcie uwagi czytelników i napędzenie ruchu na stronie. Nie ma to nic wspólnego z odpowiedzialnością w przekazywaniu wiedzy, jaką powinny ponosić media, zwłaszcza w dobie błyskawicznego dzielenia się informacjami.

Reklama
Reklama

Komentarze