Reklama

Atom

Ile Polacy płacą za brak atomu? [KOMENTARZ]

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Brak atomu będzie szkodzić polskiej gospodarce - pisze Jerzy Lipka.

22 stycznia 2021 roku, przeciętny zimowy dzień, ani nie za ciepło, ani nie bardzo zimno, zapewne gdy nasi przodkowie sprzed 158 lat uzbrojeni głównie w kosy lub dubeltówki szli na bój z carską armią, musiało być dużo zimniej (co widać na ówczesnych obrazach), ale cóż, globalne ocieplenie robi swoje!

Do rzeczy jednak! Jaki był tego dnia udział poszczególnych nośników energii w jej produkcji ? (chodzi tylko o energię elektryczną). Ano zobaczmy:

  • węgiel kamienny 47,9%
  • węgiel brunatny 26,1%
  • gaz ziemny 6,9%
  • gaz z pokładów węgla 0,3%
  • olej opałowy 1,9%
  • biomasa 1,4%
  • elektrownie wiatrowe 13,7%
  • fotowoltaika 0,5%
  • elektrownie wodne przepływowe 1,1%
  • szczytowo-pompowe 0,3%

Tak więc w tym bardzo przeciętnym jak na dzisiejsze czasy dniu zimowym dominacja paliw kopalnych, głównie węgla jest niepodważona, łącznie 73,6%, a jeśli doliczyć inne emisyjne procesy spalania to dodatkowe 10,5% mam tu na myśli gaz, olej oraz biomasę!

Łącznie w sposób "brudny" wytworzyła Polska tego dnia aż 84,1% całej energii. Wśród źródeł "czystych" największa pozycja to energetyka wiatrowa, bo 13,7%, pozostałe już mają udział absolutnie marginalny! W sposób "czysty", czyli z całej energetyki odnawialnej uzyskaliśmy tego dnia 15,9%. Ale nawet gdyby wykazać dobrą wolę i doliczyć tu biomasę (a odjąć od źródeł emisyjnych) to i tak mamy proporcję 17,3% do 82,7%. A przecież zainstalowane jest już ponad 10 GW mocy w fotowoltaice i energetyce wiatrowej! Moc przyrasta zatem systematycznie i szybko, ale w naszym miksie nic jakoś znacząco się zmienić nie chce! Dalej po staremu króluje węgiel!

W rzeczywistości jest nawet gorzej, niż wynika z mojego opisu, ale przez grzeczność przemilczę inne jeszcze aspekty powyższej sytuacji. Trudno się zatem dziwić, że energia elektryczna u nas drożeje i drożeć będzie, skoro już obecnie cena uprawnień do emisji CO2 dla każdej tony wynosi 35 euro! Ten haracz spada na społeczeństwo i naszą gospodarkę!

Już z tego widać, że w sposób zasadniczy nic się w naszej energetyce nie zmieni na lepsze, bez uruchomienia przynajmniej pierwszego bloku elektrowni jądrowej i potem szybko następnych. Wyprą one od razu część źródeł emisyjnych, i to w sposób trwały, nieważne jaka pora roku czy pora dnia! Jak dużo energii emisyjnej produkowanej w najstarszych pracujących z najniższą sprawnością blokach węglowych jest w stanie wyprzeć z naszego systemu taki blok jądrowy? Załóżmy, że na razie uruchomiliśmy tylko jeden!

image

Że co? .... że koszty budowy wysokie, tak? A policzyłeś/łaś koszty BRAKU budowy elektrowni jądrowej i BRAKU jej działania w naszym systemie? Nie? To policz, dobrze? I dopiero porównuj! Razem policzmy!

Jeśli byłby to Westinghouse o mocy 1100 MW, uzyskalibyśmy ok 8 TWh energii w ciągu roku! Te 8 TWh nie musimy już otrzymywać z najbardziej niewydajnych, najstarszych elektrowni węglowych, gdzie 1 MWh energii oznacza emisję aż 1 tony CO2.

Skoro tak, to biorąc pod uwagę obecne ceny uprawnień do emisji CO2 jako 35 euro / tonę, łatwo policzyć, że 1 TWh wytworzona w elektrowni jądrowej oznacza oszczędność dla społeczeństwa aż 35 mln euro, a ponieważ Westinghouse wytwarza ich rocznie aż 8 TWh, więc oszczędzamy ok 280 mln euro (1 mld 260 mln PLN)!

Mówimy tylko o jednym bloku jądrowym, najmniejszym spośród trzech technologii do wyboru, bo koreański APR to 1400 MW mocy i ok 11 TWh energii rocznie więc oszczędność finansowa wyniosłaby ok 385 mln euro (1 mld 732,5 mln PLN), a przy francuskim EPR gdy roczna produkcja energii to ok 12,5 TWh energii elektrycznej rachunek oszczędności na dopłatach do emisji CO2 wyniesie 437,5 mln euro (prawie 2 mld PLN)!

Oczywiście, rachunek nie jest ścisły, raz na półtorej roku musimy zrobić w tego typu reaktorach częściową wymianę paliwa (dwutlenek Uranu, lub mieszanina dwutlenku Uranu i dwutlenku Plutonu), trwający w przybliżeniu ok 40 dni. W tym czasie reaktor nie pracuje, więc co drugi rok byłby taki, że oszczędności nasze wynikające z jego istnienia byłyby mniejsze o około 11% w porównaniu z rokiem w którym wymiana paliwa nie zachodzi. Jeśli posiadalibyśmy i drugi taki blok jądrowy, wymiana paliwa nigdy nie jest robiona w obu jednocześnie!

Oczywiście obliczenia są obarczone i drugim o wiele poważniejszym błędem, jako że ceny uprawnień wahają się ze stałą tendencją wzrostową z roku na rok! W kolejnych latach oszczędności na emisji CO2 byłyby więc odpowiednio większe, niż te, przeze mnie wyliczone! W roku 2030 można się spodziewać nawet dwa razy większych dopłat do każdej tony CO2, niż to ma miejsce obecnie!

Koszty braku atomu w naszym miksie energetycznym są w istocie o wiele większe, gdy doliczy się koszty zdrowotne, koszty energetycznego ubóstwa naszego społeczeństwa, koszty cywilizacyjnego zacofania technologicznego itp.

Ale już i te wyliczenia są godne uwagi i powinny skłaniać do dużo szybszych prac nad polskim atomem, niż to ma miejsce obecnie! Chyba, że ktoś chce świadomie szkodzić naszej gospodarce!

Jerzy Lipka

Reklama
Reklama

Komentarze