Atom
Atak na Superphénix, czyli jak ostrzelano elektrownię jądrową rakietami [KOMENTARZ]
Najgłośniejszego zamachu terrorystycznego na elektrownię jądrową dopuścił się antyatomowy aktywista, który został politykiem z ramienia Partii Zielonych. Jak twierdził, pomógł mu w tym Ilich Ramírez Sánchez, znany szerzej jako Carlos „Szakal”.
Nocą 18 stycznia 1982 roku wody francuskiej rzeki Rhône poniosły echo potężnych eksplozji. Były to wybuchy dwóch rakiet, które dosięgły swego celu – budowanej elektrowni jądrowej Superphénix. W sumie w kierunku jednostki poszybowało pięć pocisków.
Zostały one wystrzelone z drugiego brzegu rzeki w kierunku powstającej komory reaktora. Rakiety – choć dysponowały pokaźną siłą uderzeniową – nie wyrządziły praktycznie żadnych szkód elektrowni. Wzmocniony beton konstrukcji zniósł ich wybuchy bez szwanku, nie dając nawet podstaw pod ewentualne roszczenia odszkodowawcze.
Do zamachu – po 21 latach – przyznał się Chaïm Nissim, aktywista ekologiczny i przeciwnik atomu. Jego działanie podyktowane było strachem, że reaktor elektrowni wybuchnie podczas pracy, powodując ogromną katastrofę. Żeby temu zapobiec, Nissim przeszedł szkolenie partyzanckie, starając się na wszelkie możliwe sposoby przeszkodzić w budowie jednostki. Przed ostrzelaniem jej rakietami sabotował prace nad Superphénix m.in. wysadzając pobliskie słupy wysokiego napięcia.
Według późniejszych wyjaśnień, Nissim pozyskał RPG-7 przy pomocy słynnego Carlosa „Szakala”, czyli Ilicha Ramíreza Sáncheza, komunistycznego terrorysty z Wenezueli, który został oskarżony i skazany za przeprowadzone zamachy na karę dożywotniego pozbawienia wolności.
Nie mniej ciekawe są inne fragmenty wyjaśnień Nissima, w których stwierdza on m.in., że zamach na Superphénix nie był aktem przemocy. „Wiem, że to dość dziwne uważać rakiety za bezprzemocowy środek wyrazu. Ale sięgnęliśmy po wszelkie możliwe środki ostrożności, żeby być pewnymi, że żaden robotnik nie był zagrożony uderzeniem, dlatego też nie uznajemy tego za akt przemocy” – powiedział zamachowiec.
„Te ataki były częścią większego ruchu, w którym każdy szczegół miał swoje znaczenie (…). Zawiedliśmy, rakiety uderzyły o metr od najważniejszych elementów. Ale było to dość piękne” – dodał Nissim.
W trzy lata po zamachu na Superphénix Nissim został wybrany z ramienia Partii Zielonych do legislatury szwajcarskiego kantonu Genewy.
Atak Nissima nie był pierwszym tego rodzaju działaniem wymierzonym w Superphénix. Już wcześniej różni aktywiści protestowali przeciwko budowie tej jednostki używając m.in. koktajli Mołotowa. Ich wystąpienia były tłumione przez policję.
Paradoksalnie, ataki na tę elektrownię podkreśliły tylko, że atom jest bezpiecznym źródłem wytwarzania energii elektrycznej. Dowodzą tego również stress-testy, którym poddaje się elektrownie jądrowe na całym świecie (jednostki te są budowane tak, by wytrzymywały uderzenie największego samolotu pasażerskiego wypełnionego ropą naftową). Co więcej, jak wylicza James Conca w swym artykule dla Forbes’a, przy energetyce jądrowej współczynnik zgonów na bilion kilowatogodzin wyprodukowanej energii wynosi 90 osób, podczas gdy w przypadku amerykańskiego atomu - zaledwie 0,1 osoby. Dla porównania, generowanie takiej liczby kWh z węgla oznacza średnio w skali świata śmierć ok. 100 tysięcy osób. Chińska energetyka węglowa jest znacznie bardziej niebezpieczna, gdyż produkcja biliona kilowatogodzin oznacza w ChRL śmierć aż 170 tysięcy osób.