Długi czas budowy elektrowni jądrowej to częsty argument środowisk antyatomowych. Tymczasem, jak się okazuje, średni czas budowy jednostki jądrowej jest znacznie krótszy niż twierdzą przeciwnicy tej technologii.
„Ile czasu zajmuje budowa reaktora jądrowego?" – takie pytanie postawiła sobie Hannah Ritchie, brytyjska badaczka, współtworząca portal Our World In Data. W tym celu przejrzała ona informacje na temat oddawania do użytku jednostek jądrowych, które działały na świecie w marcu 2023 roku. Na tej podstawie przygotowała wyliczenia, które pokazują, że reaktory jądrowe stawia się dość szybko.
Według wyliczeń Ritchie, sam proces budowy liczony od momentu rozpoczęcia prac budowalnych w danej lokalizacji do momentu rozpoczęcia komercyjnej pracy reaktora zajmuje średnio w skali świata 7,5 roku. Medianą w tym zestawieniu był okres 6,3 roku. Jak zaznacza badaczka, zdecydowana większość – bo aż 83% – pracujących obecnie na świecie reaktorów zostało ukończonych w czasie krótszym niż 10 lat, a 95% - w czasie krótszym niż 15 lat. 68% reaktorów zbudowano w mniej niż 8 lat, a 21% - w mniej niż 5. Co ciekawe, historia zna przypadki ekspresowego tempa budowy jednostek jądrowych. Niektóre z nich były stawiane nawet w trzy lata.
Statystki w zakresie budowy reaktorów są psute przez niewielką część bardzo długo budowanych jednostek. Wśród nich Ritchie wskazuje absolutnego rekordzistę, czyli amerykański reaktor pracujący w elektrowni jądrowej Watts Bar, którego budowa zajęła aż 43 lata (zaczęła się na początku 1973 roku, a jednostka weszła do systemu w roku 2016).
Czytaj też
Badaczka wskazuje też, że w ciągu ostatnich lat reaktory jądrowe stawia się szybciej niż w przeszłości. W poprzedniej dekadzie XXI wieku średni czas budowy takich jednostek wynosił 6,5 roku. Tymczasem w latach 80. XX wieku było to 8,7 roku, a w latach 70. – 8,4 roku.
Ritchie ustaliła, że rekordzistami w tempie budowy nowych reaktorów są kraje Azji – Japonia, Korea Płd. i Chiny. Palma pierwszeństwa należy tu do Japonii: średni czas budowy reaktorów w tym kraju wyniósł mniej niż 5 lat. Z kolei W Korei i Chinach było to mniej niż 6 lat.
Według badaczki, różnice w czasie budowy reaktorów nie zależą od technologii. Są one pochodną kwestii politycznych i gospodarczych. „Państwa budują atom szybko wtedy, kiedy muszą. Jeśli zapotrzebowanie na energię elektryczną w danym kraju rośnie, wtedy konieczne jest jego zaspokojenie. W latach 60. i 70. zapotrzebowanie na energię elektryczną w takich państwach, jak Francja, USA czy Wielka Brytania rosło gwałtownie. Kraje te budowały atom szybko, bo opóźnienia oznaczały blackouty" – twierdzi Ritchie. Podkreśla ona też znaczenie regulacji, które mogą spowalniać proces konstrukcyjny.
Postawione przez badaczkę wnioski są bardzo ważne w kontekście europejskich i światowych planów wyjścia z kryzysu energetycznego związanego z wojną rozpętaną przez Rosję oraz z działaniami na rzecz polityki klimatycznej. Jak się bowiem okazuje, jednostki jądrowe mogą być stawiane bardzo szybko – pod warunkiem zaistnienia odpowiednich warunków, przede wszystkim: obiektywnej konieczności i woli politycznej. Atom może być zatem rozwiązaniem powyższych problemów, które tworzą konieczność przedefiniowania systemów energetycznych – wystarczy tylko postawić na tę technologię.