Gaz
"Arktyczna karta" - rosyjski Joker w rozgrywce o Baltic Pipe? [ANALIZA]
Rosja zwalczając projekt Korytarza Norweskiego koncentruje się nie tylko na promowaniu konkurencyjnego wobec niego gazociągu Nord Stream II, ale również działaniach zmierzających do rozbicia formującej się koalicji krajów zainteresowanych dywersyfikacją dostaw gazu. Kluczowa w tym kontekście może okazać się „arktyczna karta”. Chodzi o lukratywne oferty rosyjskie skierowane do Danii i Norwegii, których wspólnym mianownikiem jest Daleka Północ.
Jak informuje Interfax 29-30 marca w Archangielsku odbędzie się Międzynarodowe Forum Arktyczne. Z krajów arktycznej piątki na szczeblu szefa dyplomacji mają być według agencji reprezentowane tylko Dania i Norwegia. W ramach wydarzenia dojdzie do spotkań bilateralnych. Spekuluje się, że jednym z poruszanych tematów może być przyszłość sankcji nałożonych na Rosję.
Powyższa informacja wydaje się niezwykle interesująca. Jedna z kluczowych osób w polskim rządzie odpowiedzialnych za kontakty z władzami w Kopenhadze i Oslo stwierdziła w nieoficjalnej rozmowie z Energetyka24, że „negocjacje dotyczące budowy Korytarza Norweskiego znajdują się obecnie w newralgicznym momencie”. Tymczasem wysokiej rangi przedstawiciele Danii i Norwegii znajdą się w Archangielsku, gdzie dojdzie do ich rozmów ze stroną rosyjską. Czy to przypadkowe?
Jednym z elementów działań Rosji wymierzonych w plan sprowadzenia przez terytorium polskie gazu z szelfu norweskiego na potrzeby krajów środkowoeuropejskich może być „arktyczna karta”. Drobne ustępstwa na Dalekiej Północny ze strony Moskwy wydają się być poważnym atutem w rozmowach politycznych z Oslo dotyczących kwestii realizacji Korytarza Norweskiego. Warto w tym kontekście przypomnieć, że zgodnie z zapowiedziami prezydenta FR Władimira Putina rok 2017 ma być kluczowy dla militaryzacji rosyjskiej Arktyki.
Rosyjska strategia ukierunkowana na osłabianie projektu Korytarza Norweskiego zakłada również wciąganie w orbitę wspólnych interesów Danię, która jest państwem arktycznym ze względu na swoje terytorium autonomiczne - Grenlandię. Kwestia ulokowania jednej z baz logistycznych konsorcjum Nord Stream 2 na duńskim Bornholmie (co oznacza gigantyczne zyski dla lokalnej gospodarki) to zaledwie przedsmak rosyjskich propozycji.
Na początku lutego relacje gospodarcze Kopenhagi i Moskwy uległy wyraźnej aktywizacji. Doszło m.in. do spotkania grupy roboczej ds. rolnictwa Rosyjsko-Duńskiej Międzyrządowej Rady Współpracy Gospodarczej. To interesujące wydarzenie z przynajmniej dwóch powodów. Po pierwsze produkcja żywności i jej eksport to jeden z filarów gospodarki duńskiej. Po drugie grupa robocza spotkała się po raz pierwszy od 2013 r. (strategiczna pauza była pochodną aneksji Krymu przez Federację Rosyjską). Uzgodniono na nim m.in. „koordynację wspólnych wysiłków w organizowaniu misji gospodarczych w regionach federalnych” oraz „utworzenie listy projektów z udziałem duńskiego biznesu”. Słowem – Kreml zaproponował swojemu partnerowi klasyczną „marchewkę”. Na tym jednak aktywizacja kontaktów się nie zakończyła.
Również na początku lutego odbyło się spotkanie robocze gubernatora Kamczatki Władimira Iljukina z przedstawicielami spółki Maersk Line. Dotyczyło ono stworzenia hubu logistycznego, który mógłby być kluczowym punktem tego typu w okolicach Morza Beringa (żeby było zabawniej Bering był Duńczykiem). Przedsięwzięcie może być niesłychanie zyskowne dla Grupy Maersk, która jest największym koncernem w Danii. Wydaje się, że to kolejna oferta Moskwy pod adresem Kopenhagi. Czy ostatnia na liście zachęt?
Jedna ze spółek Grupy Maersk jest udziałowcem (31,2%) Danish Underground Consortium, do której należy 16 pól gazowych na Morzu Północnym, w tym największe z nich o nazwie „Tyra” pokrywające większość zapotrzebowania królestwa na błękitne paliwo. Aktualnie swoje udziały w tym podmiocie zamierza sprzedać Shell (36,8%), notabene partner Gazpromu przy okazji projektu Nord Stream II. Również w tym obszarze współpraca duńsko-rosyjska wydaje się perspektywiczna i głęboko niekompatybilna z projektem Korytarza Norweskiego, na którym zależy Polsce.
Rosjanie mogliby wypełnić lukę po Shell i uratować wydobycie gazu na duńskich wodach (częściowo byłby to już w takim wariancie rosyjski surowiec). Pola wymagają bowiem inwestycji (modernizacja mogłaby trwać nawet 3 lata co tworzy perspektywę importu błękitnego paliwa z Nord Stream do Danii) jeśli mają pracować dłużej niż do 2018 r. Dodatkowym benefitem Rosji w takim scenariuszu byłoby mniejsze zainteresowanie Duńczyków projektem importowym planowanym przez nich wspólnie z Norwegami i Polakami.
Notabene Grupa Maersk posiada niezbędne know-how w zakresie serwisu i prac wydobywczych, co po zniesieniu sankcji zachodnich na Rosję mogłoby okazać się interesujące dla Moskwy.
Jak więc widać Rosja zwalczając projekt Korytarza Norweskiego koncentruje się nie tylko na promowaniu konkurencyjnego gazociągu Nord Stream II, ale również działaniach zmierzających do rozbicia formującej się koalicji krajów zainteresowanych dywersyfikacją dostaw gazu. Kluczowa w tym kontekście może okazać się „arktyczna karta”. To paradoksalne ponieważ odegrała ona już swoją rolę przy okazji torpedowania polskiego projektu łupkowego, gdy tuż po wycofaniu się znad Wisły amerykański ExxonMobil rozpoczął współpracę z Rosnieftem w rosyjskiej Arktyce…
Zobacz także: Wojna informacyjna o gazociąg OPAL – analiza niemieckiej i rosyjskiej prasy [RAPORT]