Międzynarodowy Fundusz Walutowy stwierdził w październiku, że przy obecnych ogromnych wydatkach rezerwy finansowe królestwa Saudów wyczerpią się za 5 lat. Ostatnio sytuacja gospodarcza jeszcze bardziej się pogorszyła. Po raz pierwszy od sześciu lat ceny ropy spadły do alarmującego poziomu poniżej 40 dol. za baryłkę. „Dla zachowania zrównoważonego budżetu Arabii Saudyjskiej ceny ropy powinny wynosić od 80 do 120 dolarów za baryłkę – powiedział Sebastian Zons z Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej (DGAP), cytowany przez rosyjski portal oilru.com. Brakuje oficjalnych danych na temat sytuacji budżetowej, ale z szacunków MFW wynika, że tegoroczny deficyt przekroczył już 100 mld dolarów, czyli równowartość 1/5 saudyjskiego PKB.
MFW nie spodziewa się ustania palących problemów ekonomicznych dla państwa Saudów w 2016 roku. Podobnie międzynarodowa firma konsultingowa McKinsey, która w grudniu opublikowała wyniki analiz rekomendujących Rijadowi natychmiastowe podjęcie reform w celu ratowania narodowej gospodarki. „Czekanie na lepsze czasy nie jest rozwiązaniem” – stwierdził Jonathan Vёttsel z McKinsey Global Institute.
Jak zauważył Sebastian Zons, Arabia Saudyjska po prostu wymienia wypompowaną z ziemi ropę na pieniądze i rozdaje je ludności. Rząd od lat dotuje wiele obszarów życia mieszkańców, dbając zwłaszcza o sztuczne utrzymywanie cen energii elektrycznej, gazu i wody na niskim poziomie. Arabowie nie płacą też podatku dochodowego. „Społeczeństwo stało się więc bardzo rozrzutne” – uważa Zons, który za taki sposób życia obwinia rozbuchane dotacje rządowe na potrzeby socjalne mieszkańców. Jego zdaniem w takiej sytuacji trudno oczekiwać ostrej zmiany polityki, zwłaszcza że już teraz znacząca część populacji nie jest zadowolona ze status quo. Choć według oficjalnych danych bezrobocie wynosi zaledwie 6%, to wśród Saudyjczyków w wieku poniżej 26 lat sięga ono prawie 30%. To wzbudza rozczarowanie wśród młodzieży. „Co roku na rynek pracy wychodzi około 100 tysięcy absolwentów. Ale oni nie mogą znaleźć pracy, bo każdy z nich chce pracować w sektorze publicznym” – podkreśla Zons i tłumaczy, że za takimi preferencjami stoją znacznie niższe płace w sektorze prywatnym, czyli odwrotnie niż na Zachodzie. W jego przekonaniu jedynym wyjściem z patowej sytuacji jest rozwój sektora prywatnego i przesunięcie akcentów polityki gospodarczej z ropy na inne gałęzie gospodarki.
Zdaniem eksperta Arabia Saudyjska jest bez wątpienia ważnym mocarstwem regionalnym. Na południu jest zaangażowana w wojnę z Huti, ugrupowaniem polityczno-zbrojnym, w Jemenie, a na północy rywalizuje z Iranem o wpływy w regionie. Najważniejsze starcie między dwoma potęgami odbywa się w Syrii.
„Wojna w Jemenie to dla Saudyjczyków nie tylko katastrofa militarna, ale również ekonomiczna. Na chwilę obecną Arabia Saudyjska przeznaczyła na ten konflikt już 50 mld dolarów. Kolejne 20 miliardów poszło na zaangażowanie w Syrii” – twierdzi Zons. Jego zdaniem Arabia Saudyjska powinna wobec niesprzyjającej sytuacji gospodarczej spuścić z tonu, ograniczyć mocarstwowe ambicje i prowadzić bardziej pragmatyczną politykę zagraniczną. Zauważa jednak, że ogłoszony we wtorek udział w tworzeniu islamskiej koalicji zbrojnej przeciwko terroryzmowi z centrum operacyjnym w Rijadzie świadczy o tym, że Arabia Saudyjska nie zamierza rezygnować z zabiegania o wpływy na Bliskim Wschodzie. Wciąż ogromne rezerwy finansowe pozwalają jej na śmiałe kalkulacje.
Zobacz także: Załamanie cen ropy korzystne dla światowego PKB
Zobacz także: Aneksja Krymu: Naftogaz zapowiada pozew przeciwko Rosji