Gaz
Koniec „epoki szantażu” Gazpromu: Werdykt Trybunału Arbitrażowego [ANALIZA]
Zakończenie sporu przed Trybunałem Arbitrażowym między Gazpromem i Naftohazem w zakresie kontraktu na kupno surowca, daje znacznie więcej powodów do zadowolenia ukraińskiej spółce.Wynik postępowania, w którym Ukraina ryzykowała ponieść ogromne straty, pozwolił uniknąć najgorszych dla Kijowa scenariuszy. Dość przekonujące zwycięstwo Naftohazu oznacza ostateczny krach wysiłków Kremla dotyczących narzucenia nieprzejrzystych mechanizmów współpracy gazowej Rosji z Ukrainą.
Długo oczekiwany finał
22 grudnia 2017 roku zakończono trwający ponad trzy lata spór między Naftohazem Ukrainy i Gazpromem przed Trybunałem Arbitrażowym. Postępowanie dotyczyło kontraktu podpisanego 19 stycznia 2009 roku na kupno rosyjskiego gazu przez Naftohaz na okres 2009–2019. Jego parafowanie było końcowym akordem bezprecedensowej drugiej wojny gazowej między Rosją i Ukrainą. Suma wzajemnych roszczeń w dniu ogłoszeniu werdyktu sięgała 78 mld. dol.
Według stanu na 23 grudnia, brakuje wyczerpującej informacji na temat szczegółów werdyktu – dostępnym jest tylko oficjalny komunikat Naftohazu, a także stanowisko Gazpromu zacytowane przez agencję Interfax. W swych komunikatach strony kładą nacisk na różne aspekty decyzji sądu, co jest podyktowane trwającą wojną informacyjną. Mimo tego, analiza tych komunikatów wraz z oświadczeniami dostępnymi po wstępnym orzeczeniu z maja tego roku, pozwalają na wyłonienie dość precyzyjnego obrazu werdyktu. Można w nim wyodrębnić co najmniej cztery wątki.
Kara w myśl zasady take or pay
Sąd potwierdził majowy komunikat Naftohazu i całkowicie oddalił wymóg Gazpromu o naliczenie ukraińskiej spółce kar w wysokości 56 mld. dol. wraz z odsetkami za rzekome naruszenie zasady take or pay w latach 2009–2017. Jest to kluczowe postanowienie sądu de facto pozwalające na ostateczną konstatację zwycięstwa Kijowa w postepowaniu sądowym. Oznacza, że Naftohaz wyszedł obronną ręką ze sporu, który groził całkowitą kapitulacją nie tylko spółki, ale także Ukrainy jako państwa.
Take or pay na lata 2018–2019
Jednocześnie można mówić o formalnym zachowaniu zasady take or pay, ale po uprzednim jej zmodyfikowaniu (znaczącym). Naftohaz został zobowiązany do kupna surowca od rosyjskiego monopolisty w latach 2018 i 2019, czyli do końca trwania kontraktu (31 grudnia 2019 roku). Według interpretacji Gazpromu przekazanej przez Interfax ma to być 5 mld m3 rocznie. Ukraińska spółka jest bardziej precyzyjna. Według niej Naftohaz ma być zobowiązany do odbioru i opłaty co najmniej 4 mld m3 gazu rocznie (jeśli wolę jego dostarczenia wyrazi Gazprom), a Gazprom będzie zobowiązany do dostarczenia Naftohazowi co najmniej 5 mld m3 surowca rocznie (jeśli ukraińska spółka wyrazi taki wymóg).Cena tych dostaw będzie przywiązana do jednego z europejskich hubów, co spełnia oczekiwania Kijowa. Ponadto, według komunikatu Naftohazu, spółka uzyskała zgodę na swobodny obrót gazem zakupionym od Gazpromu na rynkach zagranicznych, co oznacza zniesienie zakazu reeksportu.
Zważywszy na potencjalne ryzyko zachowania absurdalnie wysokich wolumenów gazu objętych klauzulą take or pay (52 mld m3), zredukowanie na skutek werdyktu tej wielkości do 4-5 mld m3 (i to tylko na lata 2018 i 2019) należy uznać za spory sukces Ukrainy. Choć początkowo Kijów nie ukrywał, że liczy na całkowite pozbawienie zobowiązań odbiorczych wobec Gazpromu. Z kolei rosyjski monopolista może formalnie chwalić się zachowaniem klauzuli take or pay, co pozwala mu (wizerunkowo) na zachowanie twarzy.
Rewizja ceny gazu i dług
Jeszcze z ogłoszonej w maju wstępnej decyzji Arbitrażu wynikało, że Naftohazowi odmówiono w spełnieniu wymogu rewizji ceny kupionego gazu od maja 2011 roku do października 2015 roku. Tym samym roszczenia Kijowa z tego tytułu sięgające 16 mld. dol. zostały odrzucone. Uznano, że rewizji będzie podlegać cena na gaz dostarczony tylko w latach 2014–2015, a kluczowy punkt dotyczył II kwartału 2014 roku (z uwagi na duże rozbieżności między ceną, po której realnie opłacono gaz – 268,5 dol., a tą, której domagał się Gazprom – 485 dol.). Według informacji udostępnionej przez ukraińską spółkę, sąd wyznaczył cenę za gaz dostarczony w II kwartale 2014 roku na poziomie 352 dol. za tys. m3. Informacja ta sugeruje, że Kijów musi dopłacić z tego tytułu około 600 mln. dol. kompensacji, choć dokładne wyliczenia przedstawi księgowość obu spółek.
Oprócz tego przedmiotem sporu był dług za surowiec dostarczony w IV kwartale 2013 roku i II kwartale 2014 roku. W tym zakresie Kijów nie poddawał w wątpliwość istnienie długu, ale podważał wysokość roszczeń Gazpromu, który wymagał od Naftohazu 2,9 mld. dol. wraz z odsetkami. Z wczorajszego komunikatu Interfaxu o łącznych zobowiązaniach Naftohazu (na skutek rewizji ceny i spłaty długu) w wysokości niewiele ponad 2 mld. dol. wynika, że sąd ocenił ten dług na około 1,4 mld. dol. Strona ukraińska nie potwierdza tych szacunków i dodatkowo zaznacza, że ostateczną sumę wzajemnych zobowiązań będzie można sprecyzować po ogłoszeniu werdyktu w sprawie kontraktu na tranzyt gazu, który jest spodziewany pod koniec lutego 2018 roku. Przy czym nieoficjalne oceny mówią o tym, że minimalna kompensacja, na którą w ramach sporu „tranzytowego” może liczyć Naftohaz sięga 6,2 mld. dol. Wysokość roszczeń Gazpromu stanowi zaledwie 7 mln. dol.
Zarówno w zakresie rewizji ceny, jak i długu werdykt jest dość przewidywalny i stosunkowo korzystny dla Gazpromu, choć jego roszczenia zostały zaspokojone tylko częściowo. Naftohaz nie miał dużych szans na bardzo korzystne decyzje w tym zakresie ze względu na niedotrzymywanie terminów przewidzianych na oficjalne wnioski o rewizję ceny w latach 2011–2013 przez ówczesne kierownictwo spółki.
Gaz dla tzw. DRL i ŁRL
Ważnym elementem sporu był gaz dostarczany przez Gazprom na okupowane terytorium obwodu donieckiego i łuhańskiego (ORDLO). Według Gazpromu za surowiec ten powinien płacić Naftohaz, a roszczenia Kremla w tym aspekcie sięgały 1,3 mld. dol. Kijów informuje, że na skutek decyzji Arbitrażu, Naftohaz został zwolniony z obowiązku opłaty za surowiec dostarczony na tereny niekontrolowane przez Ukrainę poczynając od 2015 roku do czasu odzyskania pełnej kontroli nad terytorium przez Kijów. Rosyjski monopolista, który usiłował w końcowej fazie postępowania wyodrębnić ten wątek z całej sprawy, nie komentuje tego zagadnienia, co sugeruje prawdziwość wersji Naftohazu. Jeśli komunikat ukraińskiej spółki jest zgodny z prawdą, jest to jednoznaczny sukces Ukrainy.
Ocena i implikacje
Zakładając, że komunikat Naftohazu nie mija się z prawdą, można wyodrębnić następujące wnioski wypływające z zakończenia postępowania:
-
Dla właściwej oceny werdyktu niezwykle ważnym aspektem jest wzięcie pod uwagę pozycji wyjściowych obu stron. W sprawie, którą wczoraj zakończono, to Gazprom „nacierał” i ewentualna porażka Naftohazu oznaczałaby nie tylko klęskę spółki, ale także katastrofę dla całego kraju. Dlatego werdykt jest sporym sukcesem Ukrainy.
-
O umiarkowanym sukcesie Gazpromu można mówić w kwestiach mniej zasadniczych – sprawie rewizji ceny oraz długu z lat 2013–2014, co było i tak łatwym do przewidzenia. Dla Kijowa ważniejszym w tym zakresie było odciągnięcie w czasie spłaty długu na tle fatalnej sytuacji finansowej w 2014 roku. Cel ten osiągnięto nie ponosząc przy tym praktycznie żadnych strat. Można oczekiwać, że w ciągu najbliższych tygodni (do ogłoszenia decyzji dotyczącej kontraktu tranzytowego) Gazprom będzie wykorzystywał tę część werdyktu wizerunkowo.
-
Co najwyżej propagandowym sukcesem Gazpromu jest formalne zachowanie zasady take or pay przy jej zredukowaniu z 52 do 4 mld m3. Tym bardziej, że werdykt narzuca korzystną dla Kijowa formułę cenową. Negatywne następstwa tej części orzeczenia minimalizuje też ograniczenie czasowe dla funkcjonowania zasady tylko do najbliższych dwóch lat. Jednocześnie czynnik ten może hamować rozwój rodzimego wydobycia gazu. Dla PGNiG i innych firm planujących ekspansję na Ukrainę, oznacza to ryzyko redukcji możliwości eksportowych i zaostrzenie konkurencji.
-
Pełny obraz wzajemnych zobowiązań będzie dostępny dopiero po ogłoszeniu werdyktu w drugiej sprawie dotyczącej kontraktu tranzytowego, który jest oczekiwany pod koniec lutego. W tym postepowaniu to Naftohaz jest w ofensywie, a Gazprom ryzykuje ponieść straty.
-
Orzeczenie zmniejsza ryzyko powstrzymania reform sektora gazowego. Gdyby Trybunał przychylił się do roszczeń Gazpromu, kontynuacja reform byłaby praktycznie niemożliwa. W tym kontekście werdykt wzmacnia pozycję wewnętrzną kierownictwa Naftohazu uważanego za główny motor reform.
-
Suma roszczeń Gazpromu wobec Naftohazu pokazuje, jak bardzo ważnym aspektem wojny hybrydowej Rosji wobec Ukrainy jest energetyka. Werdykt jest krachem agresywnych starań Gazpromu mających na celu wycieńczenie Ukrainy i wymuszenie na niej w ten sposób ustępstw politycznych. Dość przekonujące zwycięstwo Naftohazu w Sztokholmie pokazuje, że Kijów ostatecznie otrząsnął się po najbardziej dotkliwych etapach agresji (jej wątków gazowych).
-
Decyzja Trybunału jest dosadną konstatacją używania przez Kreml energetyki jako instrumentu wpływu politycznego na państwo. Konstatacją tym istotniejszą, że wykazaną przez niezawisły sąd w europejskim kraju.W zestawieniu z energetyczną komponentą agresji wobec Ukrainy, powinno to dać kolejny powód do rewizji stanowiska elit europejskich wobec polityki Moskwy. Dotyczy to zwłaszcza rosyjskich projektów gazociągowych, które stwarzają przesłanki do nacisków na kraje UE w przyszłości. Dla Polski i tym bardziej Ukrainy to okazja do wykorzystania tego argumentu w batalii o Nord Stream-2.