Górnictwo
Senat: komisje za przyjęciem ustawy o deputatach bez poprawek
Senackie komisje: gospodarki narodowej i innowacyjności oraz budżetu i finansów publicznych opowiedziały się w środę za przyjęciem bez poprawek ustawy o świadczeniu rekompensacyjnym z tytułu utraty prawa do bezpłatnego węgla. Jeszcze w środę ustawę rozpatrzy Senat.
Regulacja, przyjęta przez Sejm w miniony czwartek, przewiduje wypłatę jeszcze w tym roku jednorazowych rekompensat w wysokości 10 tys. zł netto dla ponad 235 tys. emerytów i rencistów górniczych (także osób pobierających renty rodzinne po górnikach), które utraciły należne im deputaty węglowe. Będzie to kosztować budżet państwa ponad 2,3 mld zł.
„Ustawa stanowi pozasądowe rozwiązanie sporów o roszczenia wobec praw nabytych (…), dzięki tej ustawie nie zmuszamy obywateli, aby przed sądem dochodzili swoich praw wobec państwa polskiego; państwo polskie wychodzi im naprzeciw (…) i rekompensuje utracone prawa" - tłumaczył w dyskusji przewodniczący senackiej komisji budżetowej sen. Grzegorz Bierecki (PiS), oceniając, że ustawa jest dobra i kompletna. Podkreślał, że deputaty węglowe nie były przywilejami, a częścią wynagrodzenia górników, należną także emerytom i rencistom.
Senatorowie zaakceptowali większością głosów wniosek senatora Biereckiego o przyjęcie ustawy bez poprawek. Tym samym nie głosowano poprawki senatora Adama Gawędy (PiS), który postulował rozszerzenie grupy osób uprawnionych do rekompensat o ok. 12 tys. b. pracowników Polskiej Grupy Górniczej, Jastrzębskiej Spółki Węglowej i Spółki Restrukturyzacji Kopalń, którzy przeszli na emeryturę już bez prawa do deputatu, ponieważ niedługo wcześniej spółki węglowe skłoniły ich do podpisania porozumień wypowiadających deputat, pod groźbą zwolnienia z pracy.
Senator Gawęda argumentował, że osobom tym (chodzi o ok. 6 tys. osób w PGG, 4 tys. w JSW i 2 tys. w SRK) warunki pracy w zakresie deputatu emeryckiego wypowiadano w sposób „nie tylko niezgodny z prawem, ale taki, który burzy ład społeczny”. Jak mówił senator, dziś osoby te, które zrzekły się deputatów chroniąc swoje przedsiębiorstwa i miejsca pracy, mogą mieć - przy pozbawieniu także prawa do rekompensat - poczucie niesprawiedliwości i nieuzasadnionej straty.
Zobacz także: Bogdanka: podpisano porozumienie ze związkami w kwestii deputatów
Wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski potwierdził, że resort ma świadomość sytuacji tej grupy, jednak rekompensatę mogą dostać jedynie ci, którzy utracili nabyte już i realizowane prawo do emeryckiego deputatu, a nie ci, którzy tego prawa nie nabyli, ponieważ przechodzili na emeryturę już bez prawa do bezpłatnego węgla. Inne rozwiązanie byłoby sprzeczne z prawem i dodatkowo narażało Polskę na zarzuty ze strony Komisji Europejskiej.
„My tylko oddajemy, w formie jednorazowej rekompensaty, to, co emerytom niesłusznie zabrano; nie przywilej, ale nabyte uprawnienia. Grupa ok. 12 tys. osób pod względem społecznym – straciła, ale prawnie nie miała już prawa do deputatu; to jest istota sprawy” – tłumaczył wiceminister Tobiszowski, deklarując, że w przyszłym roku spółki węglowe, wspólnie ze stroną społeczną, powinny rozważyć, czy jest możliwość rekompensat dla tej grupy osób ze strony spółek.
Wiceminister przypomniał, że w spółkach węglowych działają zespoły monitorujące ich sytuację finansową, negocjowane są też nowe układy zbiorowe pracy. Jak mówił, latem przyszłego roku, między czerwcem a wrześniem, powinna nastąpić analiza sytuacji finansowej oraz ocena tego, czy spółki mogłyby w jakiś sposób zrekompensować emerytom poniesioną stratę, na wzór ustawy o świadczeniu rekompensacyjnym.
Tobiszowski zaznaczył, że takie świadczenie wypłacane przez spółki węglowe nie byłoby już – jak w przypadku ustawowej rekompensaty – zwolnione z podatku, składki na ZUS itp., stąd realne koszty spółek byłyby wyższe; wyliczono, że w PGG byłoby to ok. 80 mln zł, a w JSW ok. 50 mln zł.
„Dzisiaj byłoby nieroztropnością, aby obciążać PGG kwotą 80 mln zł, bo musimy docisnąć kwestie inwestycyjne” – ocenił wiceminister. Przyznał, że sytuacja finansowa JSW jest lepsza, jednak również ta spółka potrzebuje środków, m.in. tworząc fundusz stabilizacyjny na wypadek dekoniunktury.
„Momentem oceny sytuacji będzie na pewno przyszły rok, czerwiec, może sierpień-wrzesień, kiedy spółki w ramach rozmów wewnątrz strony społecznej i zarządu powinny ocenić swoją kondycję finansową” – zapowiedział Tobiszowski. „Może będzie wola zarządów, żeby im tę krzywdę zrekompensować; my mamy z tym problem prawny” – wyjaśnił, podkreślając, że ustawa nikogo nie dyskryminuje i nic nie odbiera 12-tysięcznej grupie emerytów, którzy nie nabyli prawa do deputatów.
Wiceminister podkreślał, że ustawa nie tylko rekompensuje grupie ponad 235 tys. emerytów i rencistów utracone prawo do bezpłatnego węgla, ale też zmienia w tym zakresie system, ponieważ wzięcie jednorazowej rekompensaty oznacza zrzeczenie się wszelkich roszczeń do deputatu. Tobiszowski przypomniał, że z otrzymaniem rekompensat nie wiążą się żadne opłaty – odniósł się w ten sposób do sygnałów, że pojawiają się już osoby czy kancelaria prawne, które chciałyby skorzystać na doradztwie dla emerytów.
W ponad 235-tys. grupie osób uprawnionych do rekompensat, 77 proc. stanowią byli górnicy dołowi, a pozostałą część – pracownicy powierzchni, w tym zakładów przeróbki mechanicznej węgla.
W dyskusji podczas obrad senackich komisji, senatorowie różnych opcji wskazywali, że ustawa rekompensująca utratę deputatów przez jedną grupę zawodową – górników, wywołuje w wielu środowiskach i regionach kraju emocje i poczucie niesprawiedliwości. Podawano przykłady innych grup zawodowych, które także utraciły przywileje, dodatki do pensji czy tzw. 13 pensję. Krytyczne głosy podkreślały też, że wydatek ponad 2,3 mld zł na rekompensaty dla emerytów górniczych odbywa się kosztem reszty społeczeństwa, ponieważ jest finansowany z budżetu państwa. Resort energii i senatorowie - głównie z PiS - bronili ustawy, wskazując, że naprawia ona krzywdę związaną z utratą praw nabytych.
jw/pap