Gaz
Buzek: Rozporządzenie o bezpieczeństwie dostaw gazu ma ogromne znaczenie [RELACJA]
– To było jedno z najtrudniejszych negocjacji w tej kadencji Parlamentu – przyznał dziś Jerzy Buzek, przewodniczący Komisji Przemysłu, Badań i Energii PE relacjonując podczas specjalnie zwołanej konferencji przegłosowanie przez Parlament Europejski rozporządzenia dot. bezpieczeństwa dostaw gazu.
Trudne negocjacje
„Negocjacje składały się z czterech rund, które trwały po kilkadziesiąt godzin. Dwie z nich zakończyły się ok. godz. 4 w nocy.” – relacjonował proces negocjacyjny nad dokumentem Jerzy Buzek w trakcie dzisiejszej konferencji prasowej poświęconej nowym unijnym przepisom. „Za rozporządzeniem głosowało ponad 500 europosłów, co świadczy, że dokument znalazł powszechne uznanie. To się bardzo rzadko zdarza” – stwierdził europoseł.
Były przewodniczący europarlamentu za największy sukces uznał umieszczenie w dokumencie zapisu o obligatoryjnej współpracy międzynarodowej w przypadku przerwy w dostawach błękitnego paliwa do jednego z państw członkowskich: „Tego brakowało w poprzednim rozporządzeniu z 2010 r. Rada nie chciała zaakceptować podziału na okręgi. Zaproponowałem w związku z tym tzw. korytarze dostaw awaryjnych. Na to Rada się zgodziła”
Zobacz także: KE chce pozbawić Gazprom kontroli nad Nord Stream 2?
Jerzy Buzek podkreślił, że rozporządzenia jest ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa dla wszystkich krajów Unii, nie tylko tych pobierających surowiec ze kierunku wschodniego: „Unia importuje 65% gazu. To nie jest tylko kwestia politycznego oddziaływania ze Wschodu. To są także inne przypadki, które już miały miejsce, jak np. awaria w Norwegii czy trzęsienie ziemi w Holandii, będącej eksporterem gazu. W związku z tym kraje, które znajdują się na linii dostaw i są narażone na zakręcenie kurka – z różnych przyczyn – powinny mieć poczucie bezpieczeństwa.” – mówił Buzek.
Dokument ma ogromne znaczenie
Do innych istotnych zapisów w nowym unijnym prawie były polski premier zaliczył także zasadę przejrzystości umów gazowych: „W rozporządzeniu zawarto m.in warunek transparentności umów zawieranych przez firmy gazowe. Dotyczy to kontraktów państwach, gdzie ponad 28% gazu jest sprowadzane z zagranicy. Podmioty, firmy energetyczne, podpisujące te kontrakty sa obowiązane do podania podstawowych danych dotyczących warunków umowy. Chodzi o przejrzystość, ale z zachowaniem zasady poufności” – poinformował polityk dodając istotną informację: „Będzie dotyczyć to nie tylko przyszłych umów, ale także tych już istniejących i obowiązujących”.
„Zastąpienie regionów korytarzami dostaw pozwoliło na to, że mogliśmy uwzględnić w dokumencie także umowy dotyczące infrastruktury przesyłowej. To było niezwykle trudno wynegocjować, ale w tym przypadku nie mogliśmy ustąpić” – ujawnił szczegóły dyskusji na temat dyskusji Buzek. „To ma ogromne znaczenie” – podkreślił.
Zobacz także: Ulubiony Niemiec Kremla, czyli rosyjska kariera Gerharda Schrödera [KOMENTARZ]
Odnośnie konkretnego przypadku w postaci budowanego gazociągu Nord Stream 2 Jerzy Buzek stwierdził, że nastroje wobec tej inwestycji wyraźnie się zmieniły w Unii Europejskiej. „Komisarz Cañete (Miguel Arias Canete, komisarz ds. energii – przyp. red.) i przewodniczący Šefčovič (Maroš Šefčovič, wiceprzewodniczący ds. Unii Energetycznej – przyp. red.) mówią dziś jednym głosem – Nord Stream 2 nie jest zgodny ani z duchem, ani z zasadami Unii Energetycznej. Projekt nie prowadzi do większej dywersyfikacj dostawców, źródeł, ani tras dostaw gazu do Unii. Żaden z tych trzech warunków nie jest spełniony.
"Pod względem komercyjnym projekt również jest nieuzasadniony. Obecnie istniejący Nord Stream nie jest wykorzystywany w 100%, a w zaledwie 40-60%. Nord Stream 2 nie jest więc ekonomicznie potrzebny. Za środki na budowę kolejnego gazociągu można byłoby zmodernizować system przesyłu na Ukrainie i uzyskać znaczne lepsze efekty komercyjne – przesył byłby tańszy” – tłumaczył Buzek. „Europejska Partia Ludowa, Socjaliści, Liberałowie, Konserwatyści i Reformatorzy, Zieloni, Komuniści – aż 6 grup politycznych wyraźnie wypowiedziały się przeciwko temu rurociągowi. Nawet socjaliści wypowiadają się zdecydowanie przeciwko i nie ma już właściwie obrońców tego projektu w Parlamencie” – zauważył polityk.
Nord Stream 2 powstanie, jeśli Rosjanie tego zechcą
„Będziemy domagać się, aby prawo unijne obejmowały cały projekt – wraz z Morzem Bałtyckim. Nie ma także mowy o żadnym unijnym dofinansowaniu dla tego projektu” – powiedział europarlamentarzysta. W tym kontekście podkreślił, że jeśli Rosja się uprze, będzie w stanie sama sfinansować tę inwestycję i nikt nie będzie mógł się temu przeciwstawić. „Oczywiście można budować rurociąg wbrew wszystkiemu. Nie możemy tego zabronić. W Rosji możliwe jest, że głodować będzie nie 30%, a 40 % Rosjan i dzięki temu wybudują ten gazociąg, tak jak wysłali Sputnika w kosmos”. Buzek stwierdził jednak, że uruchomienie rurociągu będzie trudnym procesem. „Jeśli uda się wynegocjować w ramach UE mandat dla Komisji Europejskiej to rozpoczną się negocjacje z Rosją. Jeśli uda się Komisji i Rosji wynegocjować wspólne stanowisko to będzie to musiał zatwierdzić Parlament Europejski. Tam jest zaś wyraźny sprzeciw. Jest to więc droga donikąd” - tłumaczył.
Zobacz także: Energetyczne realpolitik. Dlaczego Niemcy potrzebują Nord Stream 2 [ANALIZA]
Jerzy Buzek przypomniał o udziale Polaków w tworzeniu nowego prawa. Jak stwierdził, idea Unii energetycznej była polskim pomysłem i jest dowodem na istotny udział Polaków w kształtowaniu norm i przepisów unijnych. „Chciałbym zauważyć, że nas w Unii słuchają. Tak jak w przypadku Partnerstwa Wschodniego – w Unii uznano, że to fajny pomysł. Podobnie ze wspólnym rynkiem energii. Na początku nikt nie chciał słuchać o podziale Unii na regiony. I to był długi proces przekonywania do tego, ale w końcu się udało. To jest umiejętność do przyjmowania kompromisów. To, co ja zaproponowałem jeszcze w 2010 r. później przekształciło się w Unię Energetyczną” – przekonywał.
Podczas konferencji Jerzy Buzek podzielił się również informacją dotyczącą trwających rozmów odnośnie przyznania Komisji Europejskiej mandatu do negocjacji z Rosją ws. Nord Stream 2. Według uzyskanych przez niego informacji wśród czterech państw stanowczo sprzeciwiających się udzieleniu Komisji mandatu jest, obok Niemiec, także Polska. „Ja tego nie rozumiem” – jednoznacznie ocenił postawę polskiego rządu były premier. „Niemcy obawiają się, że Komisja będzie miała zbyt restrykcyjne podejście” – oświadczył nie chcąc szczegółowo komentować postawy polskiej strony. Pytany jednak o to, czy postawa niemieckich polityków wyrażających sprzeciw w Parlamencie wobec Nord Stream 2 może zmienić się po wyborach do Bundestagu odpowiedział zdecydowanie: „Kampania ma wpływ i to może się rzeczywiście zmienić.”
Zobacz także: Pragmatyczne podejście do zagrożeń bezpieczeństwa energetycznego UE daje pozytywne efekty [ANALIZA]