Reklama

Elektroenergetyka

Rosja zarzuciła Ukrainie energetyczny terroryzm na Krymie

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa oświadczyła, że blokada energetyczna Krymu prowadzona przez aktywistów organizacji „Prawy Sektor” oraz krymskich Tatarów była aktem terrorystycznym organizowanym za pozwoleniem władz w Kijowie. Zarzuciła przy tym krajom Unii Europejskiej brak reakcji na te działania. 

„Blokada energetyczna Krymu, prowadzona za cichym przyzwoleniem ukraińskich władz przez zakazane w Rosji organizacje „Prawego Sektora” i tzw. Medżlisu, należy uznać za akty terroryzmu” - oświadczyła podczas dzisiejszego briefingu prasowego rzeczniczka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej, Maria Zacharowa. Przedstawicielka rosyjskiej dyplomacji zarzuciła także krajom Unii Europejskiej brak odpowiedniej reakcji na te działania: „Chciałabym powiedzieć wszystkim, którzy o tym nie wiedzą, że szkody wyrządzane cywilnej infrastrukturze są klasyfikowane w dokumentach międzynarodowych, podpisanych również przez kraje Unii Europejskiej, jako akty terrorystyczne. Nie spotkało się to jednak z jakąkolwiek reakcją międzynarodową, nawet z cieniem dezaprobaty" – żaliła się Zacharowa.

Zobacz także: Sabotaż pozbawił Krym energii elektrycznej

Zobacz także: Rosja grozi Ukrainie czołgami i wzywa do wznowienia dostaw prądu

Warto podkreślić, że problemy energetyczne Krymu rozpoczęły się wraz z dokonaniem przez Rosję nielegalnej aneksji Półwyspu w 2014 roku dokąd aż 70% energii elektrycznej było przesyłanych z tzw. kontynentalnej części Ukrainy. Przesyłaniu prądu na Krym sprzeciwili się członkowie "Prawego Sektora" oraz pozostający na Ukrainie krymscy Tatarzy organizujący akcje blokady energetycznej Półwyspu. Dodatkowo w styczniu 2016 roku zakończył się kontrakt na dostawy energii od ukraińskiego operatora Ukrenerho. W odpowiedzi Kreml uznał Medżlis (wspólnotę samorządową krymskich Tatarów) za organizację ekstremistyczną posiadającą kontakty z islamskimi terrorystami, a władze w Kijowie oskarżył o wspieranie aktywistów „Prawego Sektora” (również uznanego przez Rosję za organizację terrorystyczną) dokonujących aktów dywersji w infrastrukturze przesyłowej energii elektrycznej.

Zobacz także: Rosja: most energetyczny na Krym zostanie ukończony w terminie

Problemy energetyczne półwyspu krymskiego zostały oficjalnie rozwiązane w maju 2016 roku za sprawą dokończenia przez Rosjan budowy mostu energetycznego, który dostarcza prąd na Krym z położonego po drugiej stronie Cieśniny Kerczeńskiej Kraju Krasnodarskiego w Rosji. Co ciekawe, w sierpniu 2016 roku agencja Reuters ujawniła powołując się na osoby pracujące przy rosyjskim projekcie energetycznym, że dwie budowane na terenie okupowanego Krymu elektrownie zaprojektowano w taki sposób, aby mogły być one wyposażone jedynie w turbiny produkowane przez jedną ze spółek niemieckiego koncernu Siemensa. W odpowiedzi rzecznik prasowy niemieckiej firmy oświadczył, że żadne z urządzeń produkowanych przez koncern nie jest wykorzystywane na Krymie. W przesłanym dementi stwierdzono jednak, że Siemens współpracuje z Rosjanami dostarczając turbiny do elektrowni w Tamaniu położonym po drugiej stronie Cieśniny Kerczeńskiej, de facto wspierając Rosjan w zabezpieczeniu dostaw prądu na okupowany Krym. Ani wówczas ani teraz przedstawiciele rosyjskich władz nie odnieśli się do tych informacji.

Zobacz także: Reuters: Mimo sankcji turbiny Siemensa mogą trafić na Krym. Koncern zaprzecza

Zobacz także: Trudności z budową elektrociepłowni na Krymie

Krzysztof Nieczypor

Reklama

Komentarze

    Reklama