Reklama

Jarosław Kaczyński odniósł się w ten sposób do pytania o dotyczące woj. śląskiego obietnice przedwyborcze, m.in. informację, że żadna kopalnia nie zostanie zamknięta. Obecnie premier Beata Szydło zapewnia, że żaden górnik nie straci pracy.

 

„W moim przekonaniu, jeżeli chodzi o górnictwo, to naprawdę zrobiliśmy wszystko, co można. Górnictwo było w fatalnej sytuacji w momencie, kiedy przejmowaliśmy władzę. Zdecydowaliśmy się przekazać bardzo poważne sumy na to, aby górnictwo podtrzymać. Są różnego rodzaju często bardzo pomysłowe posunięcia zmierzające do tego, aby poszczególne wielkie firmy mogły trwać. Jest przesunięcie rodzaju produkcji w stronę węgla koksującego” - wymieniał Kaczyński.

 

„Natomiast utrzymanie wszystkich kopalni byłoby po prostu i zupełnie nieracjonalne, bo wymagałoby stałych dopłat i jednocześnie zbyt drogie. Zapewnienie miejsc pracy wszystkim górnikom jest zupełnie realnie i jestem przekonany, że tak właśnie będzie, że górnicy utrzymają pracę i utrzymają płacę – a to przecież w ostatecznym rachunku jest najważniejsze” – ocenił.

 

Prezes PiS przyznał przy tym, że wobec zmian „żal tego Śląska tradycyjnego”, który pamięta sprzed lat. Podkreślił, że chodzi o tradycję "ogromnie cenną", jednak „wszystkiego zrobić się niestety nie da”. „Powtarzam, nie mam tu poczucia, abyśmy złamali zobowiązanie” - zapewnił.

 

Pytany o wciąż żywe w regionie jego słowa sprzed kilku lat o „ukrytej opcji niemieckiej” Kaczyński przypomniał, że pojawiły się one w odsyłaczu większego opracowania – nie pojawiły się w wywiadzie ani głównym tekście.

 

„O co chodziło: chodziło o to, że tutaj była taka próba na początku lat dziewięćdziesiątych, a jeszcze nawet wcześniej, w czasie Okrągłego Stołu to było bardzo mocno widoczne, był też nacisk z zewnątrz. Także w trakcie rokowań polsko-niemieckich o zawarcie traktatu, żeby ten element niemiecki tu jakby promować, umacniać. Sam pamiętam, jak musiałem w trakcie jakiejś konferencji prasowej w trakcie Okrągłego Stołu na te pytania odpowiadać” - mówił prezes PiS.

 

„To się nie bardzo powiodło. Wydawało mi się, że są tacy, którzy doszli do wniosku, że to jest zła metoda i należy zastosować inną – w nienajlepszych celach, to znaczy, żeby destabilizować... Ta śląska godka i inne kultury właściwe tej kulturze, specyficzne, w żadnym razie nie odcinają tej ziemi, ludzi tej ziemi, którzy są tutaj od pokoleń, bo przecież jest również wielu nowych, od tej ziemi” - wyjaśnił Kaczyński.

 

„Państwo tego nie widzą, ale tu stoi pani poseł Izabela Kloc, która tą godką mówi znakomicie, ale czy z tego powodu nie jest Polką? Jest Polką” - dodał.

 

Na pytanie o inną obietnicę wyborczą, złożoną przez Bronisława Komorowskiego w 2014 r. i dotyczącą pomnika Wojciecha Korfantego w Warszawie lider partii rządzącej odpowiedział, że to na pewno polityk, który przyczynił się bezpośrednio, jako dyktator powstania śląskiego do odzyskania Śląska przez Polskę.

 

„To jest jeden z twórców Polski niepodległej, tej drugiej polskiej niepodległości, w związku z czym na pomnik w Warszawie z całą pewnością zasługuje” - ocenił prezes PiS.

 

Zobacz także: Naimski: współpraca PERN i Orlenu ma inne podstawy niż kontrakt

 

PAP - mini

Reklama
Reklama

Komentarze