Czeskie rafinerie to dla PKN Orlen jedne z najcenniejszych aktywów w portefu grupy. Uruchomienie nowej trasy dostaw ropy do wspomnianych zakładów zwiększa ich niezależność wobec kluczowego dostawcy rosyjskiego umożliwiając wzrost importu surowca z Bliskiego Wschodu.
Grupa Orlen poinformował 22 listopada, że jedna z jej spółek, czeski Unipetrol, podpisała kontrakt na transport ropy naftowej ropociągiem Janaf z chorwackim Jadranski Naftovod. Będzie on obowiązywać przez trzy lata i przewiduje przesył surowca z chorwackiej wyspy Krk przez Chorwację, Węgry, Słowację aż do czeskich rafinerii w Kralupach i Litvinovie.
Powyższe wydarzenie obrazuje zmiany jakie zachodzą na światowych rynkach naftowych co rzutuje na Europę Środkową. Grupa Orlen skorzystała z narastającej rywalizacji czołowych eksporterów i rozpoczęła zakrojony na szeroką skalę proces dywersyfikacji skutkujący m.in. dostawami realizowanymi przez Saudi Aramco do Polski, Czech i na Litwę. To istotne nie tylko w kontekście biznesowym (konkurencyjna oferta producentów), ale także politycznym (Rosja to główny dostawca co w związku z zawirowaniami politycznymi może rodzić ryzyko).
Dla płockiego potentata czeski rynek jest absolutnie kluczowy – co wielokrotnie podkreślali przedstawiciele Zarządu spółki. Strategicznym problemem tamtejszych rafinerii jest duże uzależnienie od podstawowego szlaku dostaw ropy, który biegnie z Rosji przez system Przyjaźń. Do tej pory alternatywą dla niego były jedynie połączone ze sobą ropociągi IKL (Niemcy, Czechy) i Transalpine Pipeline (Niemcy, Austria, Włochy) biorący swój początek we włoskim Trieście. Niestety trasa ta ma wiele wad - nie należy do najtańszych, trudno w niej o wolne moce przesyłowe (korzystają z niej duzi klienci z Włoch, Austrii, Niemiec, Czech) etc. Jest jeszcze jedna kwestia. Udziały w przedsiębiorstwie Transalpine Palpline posiadają spółki: Ruhr Oel, której współwłaścicielem jest rosyjski Rosnieft i C-Blue Limited należąca do powiązanego z Rosjanami Gunvoru. Tym samym dysponują oni bezcenną wiedzą na temat bieżących i przyszłych planów tłoczenia ropy co stawia PKN Orlen w trudnej pozycji w kontekście rozmów handlowych..
Umowa płockiego potentata z Jadranski Naftovod zmienia diametralnie sytuację strony polskiej. Pojawia się bowiem trzecia trasa dostaw do czeskich rafinerii (przez Chorwację, Węgry, Słowację) co daje Orlenowi olbrzymie pole manewru. Rosjanom będzie teraz bardzo trudno kontrolować harmonogramy dostaw do Kralup i Litvinova, mniejszy wpływ na ich funkcjonowanie będzie miał również niesamowity „ścisk” i „ruch” panujący w ropociągu IKL. Wreszcie rzecz najważniejsza – płocki gigant nie bez powodu w swoim komunikacie zaznacza, że użycie ropociągu Janaf pomoże w przyszłości „wykorzystać do dystrybucji różnych gatunków ropy naftowej terminal na Adriatyku”. Czyżby była to zapowiedź uruchomienia irańskich dostaw obok już funkcjonujących saudyjskich?
Nie jest tajemnicą, że surowiec z Iranu ma idealną specyfikację dla zakładów Orlenu. Jeżeli do tego dołożymy węgierką grupę MOL, najważniejszego klienta Janaf, w dodatku zapowiadającego dostawy ropy we współpracy z National Iranian Oil Company to może to oznaczać, że chorwacki terminal w Omisalj stanie się jednym z głównych portów dla dostaw surowca z Iranu. Nie jest wykluczone, że Orlen i MOL zdecydują się na współpracę w zakresie dostaw irańskiej ropy. Chorwacki port jest głębszy od tego w Trieście i posiada możliwość przyjęcia największych tankowców typu VLCC (powszechną praktyką jest dzielenie ładunków przez firmy co pozwala poprawić ekonomikę dostaw surowca).
Wydaje się, że strategiczna rozgrywka płockiego potentata nie zakończy się na południu Europy na wykorzystaniu kierunku chorwackiego. Warto przypomnieć, że w styczniu i wrześniu br. ukraiński operator rurociągowy, spółka Ukrtransnafta, poinformowała o prowadzeniu zaawansowanych rozmów z partnerami z Azerbejdżanu i Europy Środkowej na temat przesyłu azerskiej ropy w kierunku Czech.
O jakich partnerów może chodzić? W tej części świata największe spółki petrochemiczne to węgierski MOL i polski PKN Orlen. Może to sugerować, że Polacy i Węgrzy uczestniczą również w dyskusji na temat uruchomienia dostaw surowca znad Morza Czarnego, co byłoby bardzo ciekawe. W dłuższej perspektywie mogłoby to bowiem tchnąć zupełnie nowe życie w koncepcję Euroazjatyckiego Korytarza Transportu Ropy Naftowej z Azerbejdżanu do Polski. Kolejnym interesującym elementem są tu procesy zachodzące na połączonej ropociągami z Ukrainą Białorusi, która toczy długotrwałe spory naftowe z Rosją, a ostatnio odebrała dostawę azerskiej oraz irańskiej ropy.
Prawdopodobnie jesteśmy świadkami strategicznej zmiany na naftowych rynkach Europy Środkowej. W Moskwie obserwują ją z dużym zaniepokojeniem.
Zobacz także: Orlen przedłużył umowę na dostawy saudyjskiej ropy