Reklama

Po pierwsze: produkcja energii na własne potrzeby 

Tesla Motors produkuje elektryczne samochody, ale od kilku lat weszła także w segment domowych magazynów energii (Powerwall). Teraz Musk chce połączyć swoje imperium z czołowym w USA integratorem paneli słonecznych SolarCity i rozwijać produkcję zintegrowanych systemów domowych panele fotowoltaiczne – magazyn energii – samochód elektryczny. W ten sposób Musk, odłącza wszystkich, którzy kupią jego systemy od klasycznej sieci elektroenergetycznej. To praktyczna realizacja energetyki rozproszonej. Możemy być niezależni energetycznie pod warunkiem, że będziemy mieli dom z odpowiednią powierzchnią dachu i mieszkamy w dobrym położeniu geograficznym gdzie docierają promienie słoneczne. Musk zabiera klientów nie tylko koncernom energetycznym, ale też stacjom benzynowym i koncernom surowcowym, na ogromnym, amerykańskim rynku.

Po drugie: elektryczny transport

Tesla w wizji Muska ma rozwinąć produkcję wszelkiego typu pojazdów elektrycznych – od samochodów osobowych, poprzez samochody ciężarowe, na transporcie miejskim skończywszy. Wprowadzenie elektrycznych pojazdów na szeroką skalę to szansa na eliminację problemów z emisyjnością szkodliwych związków do atmosfery. Co więcej, jeżeli postęp technologiczny w zakresie pojazdów elektrycznych będzie ewoluował tak dynamicznie jak dotychczas, to ceny ropy mogą znacznie się obniżyć, a to z kolei odbije się na międzynarodowej gospodarce.

Po trzecie: autonomiczne i automatyczne kierowanie

Samochody Tesli potrafią jeździć same. Taka funkcjonalność to całkowita zmiana systemu transportowego na automatyczny. Na początku poruszanie się takimi autami zostanie wprowadzone jedynie na zinformatyzowanych autostradach i drogach szybkiego ruchu. W dalszych etapach rozwoju, po kolei dołączone zostaną mniejsze drogi, a finalnie również miasta. Wiele wskazuje na to, że za około 20 lat umiejętność prowadzenia auta przejdzie powoli do lamusa.

Po czwarte: sharing, czyli użyczanie sprzętu

Musk zauważa to, co powoli zauważają wszyscy – świat zmienia się w stronę wypożyczania, a nie posiadania np. zamiast kupować samochód możemy go wypożyczyć. Takie podejście wpisuje się w dotychczasowe działania Muska. Skoro elektryczne Tesle wyglądają tak samo i będą się same prowadziły, dlaczego zatem ich nie wypożyczać tak jak wypożycza się miejskie rowery?

Co to oznacza dla przyszłości polskiej energetyki?

Sektor energetyczny musi być przygotowany na zmiany. W następnej dekadzie można liczyć się ze stopniowym zwiększaniem zapotrzebowania na energię, ale i koniecznością produkcji energii z ograniczoną normami ilością CO2. Podejście Muska z autonomicznymi systemami paneli i zasobników energii w Polsce może zadziałać tylko dla ograniczonej grupy konsumentów, gdzie umieszczenie mikroinstalacji OZE jest możliwe.

Geograficznie słabe położenie Polski powoduje, że po 2020 roku prawdopodobne będzie konieczne reaktywowanie inwestycji w instalacje OZE. W związku z czym, polska energetyka poddana jest presji zmian technologicznych i ograniczeń regulacyjnych Unii. Łatwa i wydająca się do zrealizowania, ścieżka zadowolenia sektora górniczego i klasycznego wytwarzania poprzez budowę nowych bloków energetycznych, nie jest możliwa ponieważ kłóci się z unijnymi regulacjami dotyczącymi redukcji CO2.  Na wizje Muska zawarte w „Master Plan, Part Deux” powinniśmy zareagować jak najszybciej, dokonując restrukturyzacji krajowego miksu energetycznego, zwiększeniem udziału w elektrycznym transporcie, outsourcingiem specjalistów IT, a także szybkim dostosowaniem się do nowych trendów konsumenckich.

Źródło: Blog prof. Konrada Świrskiego

Zobacz także: Austria wprowadza dopłaty do zakupu samochodów elektrycznych

Zobacz także: Tesla przyspiesza budowę olbrzymiej fabryki baterii do samochodów

Reklama
Reklama

Komentarze