Reklama

Ropa

Azerbejdżan udaje, że ropa nie tanieje

  • Ratowniczy W-3 Sokół w barwach TOPR - fot. TOPR

Choć spadek światowych cen ropy i gazu odbija się czkawką wszystkim producentom tych surowców, to rząd w Baku stara się udawać, że jego ten problem nie dotyczy. I choć siła nabywcza tamtejszej waluty – manata – jest coraz mniejsza, to właśnie w tym kraju zdecydowano się na organizację nowego wyścigu Formuły 1 – pisze Karolina Baca-Pogorzelska w swoim blogu na Energetyka24.com.

W lutym ubiegłego roku centralny bank Azerbejdżanu zdecydował się na ustalenie oficjalnego kursu manata do dolara i euro. Odpowiednio było to 1,05 manata za dolara i 1,19 manata za euro – czyli ok. 30 proc. drożej niż dotychczas. Dziś azerska waluta zdewaluowała się jeszcze bardziej. Przed wyścigiem F1 (duży napływ turystów) za euro płacono ok. 1,68 manata, tuż po GP Europy nawet 1,73 manata.

Wg danych Ośrodka Studiów Wschodnich rozwój gospodarczy Azerbejdżanu oparty jest na dochodach z sektora naftowego, który w roku 2014 wygenerował około 40 proc. PKB i około 90 proc. dochodów z eksportu. Nie można się więc dziwić, że spadające ceny ropy odbiły się na sytuacji gospodarczej tego kraju.

Jednak Azerbejdżan rządzony przez kolejnego prezydenta Alijewa zdaje się udawać, że na razie nic się nie stało. Po organizacji konkursu Eurowizji oraz Europejskich Igrzysk Olimpijskich Baku wygrało z innymi chętnymi do organizacji wyścigu Formuły 1. 

To kosztowne przedsięwzięcie, jednak Baku zdecydowało się na wersję podobno tańszą – czyli tor uliczny, który w miniony poniedziałek, tuż po wyścigu zaczęto rozbierać. A budowano go kilka tygodni – na odcinku 6 km pętli trzeba było położyć nowy asfalt, przygotować trybuny etc.

„Miasto od kilku miesięcy było zablokowane, zmieniła się organizacja ruchu, zamknięto niemal całe centrum i wiele ulic, w zasadzie postawiono nasze życie na głowie, a od kilku dni nie da się nawet chodzić do pracy” – wyliczała mi w kolejce do pit lane walk (spacer po torze i garażach w czwartek przed niedzielnym wyścigiem) Nowozelandka, która wraz z mężem mieszka w Baku od 4 lat. „Od ubiegłego roku siła nabywcza manata jest coraz słabsza, nie wiem, czy ten wyścig to nam bardziej zaszkodzi, czy pomoże” – zastanawiała się.

Na razie w Baku mimo walutowej rewolucji ceny benzyny wciąż mają się nieźle. Za litr bezołowiowej „92” (używają głównie takiej) trzeba zapłacić 0,7 manata (1 manat to obecnie ok. 2,5 zł). Za litr „95” 0,9 manata, a z rzadka występująca „98” to 1,05 manata. Litr oleju napędowego to 0,6 manata.

Warto też zauważyć, że nie zmieniły się ceny przejazdów komunikacją po Baku. Jednorazowy przejazd metrem czy autobusem po mieście to nadal 20 gapików (0,2 manata). 

A Azerowie? Są dumni z tego, że F1 jako GP Europy zawitała do nich, choć koszty imprezy były gigantyczne, a pełne trybuny mimo wszystko niewiele pomogły. I ciągle wierzą, że spadkowe trendy na rynku ropy szybko się odwrócą.

Zobacz także: Iran chce zmiażdżyć rosyjską konkurencję. Ropa po 17 $ także dla Polski?

Zobacz także: Brexit przyczyną spadków cen ropy

Reklama

Komentarze

    Reklama