Reklama

Obywatele brytyjscy (co nie jest bez znaczenia - głównie Anglicy) zagłosowali za opuszczeniem Unii Europejskiej. Zdaniem większości instytucji analitycznych na świecie „Brexit” będzie mieć ogromny wpływ na światową gospodarkę. Wkraczamy w czas wielkich zawirowań. Nie wiadomo jak długo potrwa „exit” i jak ułożą się relacje Londynu z Brukselą (a może większej ilości stolic tworzących dziś Zjednoczone Królestwo?). Trzeba jednak zakładać, że wczorajsze referendum w Albionie wpłynie negatywnie na przynajmniej kilka obszarów bezpieczeństwa energetycznego Rzeczpospolitej.

W moim przekonaniu o wiele bardziej prawdopodobne (co nie oznacza, że przesądzone) jest to, że „Brexit” doprowadzi do rozpadu Wielkiej Brytanii aniżeli Unii Europejskiej. Wspólnota powinna przetrwać, a w jej ramach jeszcze większego znaczenia nabierze rola Niemiec (zarówno na płaszczyźnie międzypaństwowej jak i wpływu na KE). Warto zastanowić się nad tym jak wpłynie to na kwestię budowy Nord Stream 2? Niestety nie można wykluczyć, że decyzja Brytyjczyków zwiększy szanse powodzenia tego projektu.

„Brexit” może być także gwoździem do trumny kontraktu różnicowego, który wiele państw Wspólnoty uważało za szansę na rozwój energetyki jądrowej w niesprzyjających warunkach rynkowych (zapotrzebowanie na nowe źródła energii wzrasta, ale nikt nie chce w nie inwestować). To rodzaj państwowych gwarancji stałej ceny kupna wyprodukowanego prądu w okresie obowiązywania umowy zawartej z jego wytwórcą. Zgodę na taki mechanizm wydała KE mimo, że zarzucano mu, że to niedozwolona pomoc publiczna (Austria zaskarżyła kontrakt różnicowy do Trybunału Sprawiedliwości UE). Takie rozwiązanie rozważano także w Polsce, choć w ostatnich tygodniach rząd się od niego dystansował.

W szerszym ujęciu „Brexit” może negatywnie wpłynąć na całą branżę energetyki jądrowej w UE (włącznie z Rzeczpospolitą). Wielka Brytania stawiająca po latach ponownie na atom była w debatach eksperckich przeciwstawiana Niemcom, którzy od tego typu siłowni odchodzą forsując odnawialne źródła energii w ramach strategii „Energiewende”. Być może dzięki „Brexit” wiatraki i fotowoltaika uzyskają miażdżącą przewagę nad elektrowniami jądrowymi?

Zjednoczone Królestwo było także obok Polski głównym zwolennikiem gazu łupkowego. Oba kraje toczyły ostre boje w Parlamencie Europejskim, który wszelkimi sposobami próbował zmniejszyć rentowność szczelinowania hydraulicznego np. poprzez nałożenie na takie działania wymogu przeprowadzenia dodatkowych badań środowiskowych (oficjalnie polityka energetyczna to domena państw, a nie instytucji unijnych). Warto o tym pamiętać w kontekście „Brexit”. 

Zobacz także: Gwałtowna reakcja Gazpromu na polsko-niemieckie rozmowy o NS2

 

 

Reklama

Komentarze

    Reklama